To pieśni, które otwierają serce. Twórczość dawnych Mazurów zainspirowała ją do stworzenia autorskich pieśni w elektropopowej aranżacji. O tym jak powstał album „Dusa” opowiada Monika Wierzbicka, śpiewaczka, aktorka i nauczycielka śpiewu pochodząca z Giżycka.

MADE IN: Od lat żyjesz i tworzysz w Warszawie. Z sentymentu do rodzinnego regionu sięgnęłaś do dawnej mazurskiej twórczości?

Monika Wierzbicka: Już jako nastolatka nasiąkałam folklorem w Zespole Pieśni i Tańca Giżycko. Po skończeniu Studium Wokalno-Aktorskiego im. D. Baduszkowej w Gdyni współtworzyłam różne zespoły muzyczne, pracowałam w Teatrze Syrena, przy programach satyrycznych. W 2018 roku dostałam propozycję stworzenia programu w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. We współpracy z dyrektor Muzeum Ziemi Piskiej, Mariuszem Szczygłem i Jackiem Prokopowiczem stworzyliśmy program „Powróćmy do korzeni”. Mariusz czytał fragmenty powieści reporterskiej „Na tropach Smętka” Melchiora Wańkowicza, a ja w towarzystwie Jacka śpiewałam wiersze dawnych polskojęzycznych poetów mazurskich. Po koncercie zapytano mnie o płytę z tymi utworami. Wracając stamtąd miałam już w głowie jej tytuł: „Głos dawnych Mazurów”. Ukazała się w 2019 roku, prezentowała utwory lokalnych poetów, m.in. Michała Kajki.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Gdzie szukałaś materiałów do płyty?

Zanim przetarłam szlaki m.in. w Archiwum Państwowym Olsztynie, szukałam głównie w literaturze. Zależało mi na wierszach kobiecych, które są raczej niespotykane. Ale znalazłam jedną pieśń. „O mój światecku” napisaną przez dumną, pewną siebie autorkę. W 2021 roku, dzięki stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego napisałam scenariusz przedstawienia „Mazurska Opowieść”. Otrzymałam dostęp do kilkunastu z kilku tysięcy nagrań pieśni dawnych Mazurek i Mazurów zgromadzonych przez Instytut Sztuki PAN. Godzinami słuchałam także etnografów, m.in. Maryny Okeckiej-Bromkowej nagrywających w terenie mieszkańców Mazur zaraz po wojnie. I tak nasycałam się mocą prostej muzycznej wypowiedzi, aż zaczęłam tworzyć swoje pieśni.

Monika Wierzbicka o mocy swoich pieśni:

Te pieśni to „storytelling”, forma terapii. Śpiewając, ludzie uwalniali swoje emocje, lamentowali nad trudem życia i pracy, ale i wyrażali zachwyt nad miejscem, w którym żyli. Słowa i melodie wyrażały także żal, smutek, niespełnienie, jak choćby pieśń „Po coś mnie mamusieńku za mąż wydała”. Usłyszałam ją z taśmy archiwalnej od pani Katarzyny Gawęckiej, mieszkającej w latach 50. ub. wieku w Nowej Wsi Ełckiej. Jej specyficzny zaśpiew okazał się nie tyle zabiegiem technicznym, co prawdziwym płaczem. Dlatego te pieśni otwierają serce, są nasycone emocjami.

Monika Wierzbicka o wyjątkowej mocy głosu i tekstu:

W połączeniu z tekstem-kluczem, tak. To, co słyszałam na taśmach, było spontaniczne, szczere i przejmujące. Tytułowa piosenka z najnowszej płyty „Dusa” powstała jako pierwsza. Opowiadam nią o tym, że każdy z nas przyszedł na ten świat, aby rozpoznać cel swojej duszy. Być może moim jest śpiewanie i bycie łącznikiem między tamtym mazurskim światem, który odszedł, a dzisiejszym, pełnym nowych, nie tylko technologicznych możliwości.

Dlatego płyta „Dusa” powstała w nowoczesnej elektropopowej aranżacji?

I do tego można na niej usłyszeć mistrzowski rap! Jest tu trąbka, saksofony, a także tradycyjne instrumenty: skrzypce, fidel płocka. Płyty warto posłuchać choćby dla celów poznawczych – jest pierwszą na świecie autorską płytą zaśpiewaną całkowicie po mazursku. Utwory napisałam po polsku, przetłumaczył je na mazurski Piotr Szatkowski z Działdowa, popularyzator tej ginącej mowy. Muzykę napisaliśmy z Rafałem Benedekiem, a płytę, wydaną także w wersji winylowej, zasilili swoim talentem świetni muzycy. Mam nadzieję, że moc dawnej pieśni płynie przeze mnie. I że zasieję wśród słuchaczy miłość do pieśni i kultury mazurskiej.

Rozmawiała: Beata Waś

obraz: Kasia Trzaskalska