On z olsztyna, ona z bielsko-białej. Poznali się na studiach w katowickiej szkole filmowej, pobrali i zamieszkali… Na warmii. W przerwie między kolejnymi planami filmowymi uprawiają rodzinne hobby – przenoszą się w przeszłość.

Michał Rytel-Przełomiec, operator filmowy, właśnie wrócił z Ukrainy. Zbierał tam materiał do dokumentu o magnackiej rodzinie Jana Chodkiewicza, wybitnego dowódcy z przełomu XVI i XVII wieku. W domu czeka na niego żona Ola Teres, również operatorka z wykształcenia. Chwilowo spełnia się głównie jako mama siedmiomiesięcznego Konstantego.
 
– Przez ostatnie miesiące pracy nad dokumentem przesiąkłem atmosferą epoki baroku – obrazuje. – Wciąż opowiadam żonie o śladach wypraw wojennych, dworskim życiu i hetmańskich zwyczajach. Chciałem aby wczuła się w czasy, o których mówię.
 
Cofnąć się w czasie na Warmii nietrudno. Za rodzinny wehikuł może służyć Hotel Krasicki i jego gotyckie mury. Wielokrotnie nagradzany w świecie za funkcjonalne wykorzystanie zabytkowej przestrzeni. Otrzymał m.in. tytuł Best Luxury Historical Hotel.
 
W labiryncie hotelowych korytarzy łatwo stracić poczucie czasu i przestrzeni. Na każdym kroku historyczna ciekawostka – a to pozostałości fresków, a to wieża widokowa, czy obserwatorium astronomiczne. Nie wspominając o Koperniku. Astronom doczekał się nawet hotelowej wykładziny ze swoim wizerunkiem.
 
– Krążąc po hotelu odkryliśmy w jednej z wież bibliotekę. Od razu przypomniała nam się sceneria kultowego, wizjonerskiego filmu „Imię róży” na podstawie powieści Umberto Eco – porównuje Ola. – W bogatym księgozbiorze z literaturą z całego świata, sięgnęliśmy po „Bajki i przypowieści” biskupa Krasickiego. O dziwo, nawet nasz sześcioletni kuzyn wychowany na grach komputerowych, słuchał z rozdziawioną buzią.
 
Nazwy niektórych ze 122 hotelowych pokoi nawiązują do wybitnych osobistości goszczących niegdyś na lidzbarskim zamku: króla Leszczyńskiego, Zygmunta III Wazy, Jana Zygmunta Hehenzollerna, cara Pawła I Romanowa. W pokoju pod takim szyldem, nawet zwykły sok pomarańczowy smakuje jak ambrozja.
 
Sceneria hotelowego basenu z reprodukcjami obrazów Rubensa i ogromnymi łożami z baldachimami, to przede wszystkim gratka dla miłośników baroku. Ale nie tylko osoby reprezentujące ówczesny ideał piękna, mogą poczuć się tu jak na planie historycznej superprodukcji.
 
Hotelowa restauracja to kolejne spotkanie z przeszłością, a dokładniej regionalnymi recepturami. Wykwintne danie z perliczki, staropolski pasztet, żurawina, czy rozpływający się w ustach kurczak – nawet małego niejadka nie trzeba było namawiać.
 
– Przez kilka lat mieszkaliśmy i pracowaliśmy w Warszawie, ale brakowało nam przestrzeni, pejzażu, staropruskiej architektury, zapachu regionalnej kuchni – przyznaje Michał. – Chwilę przed narodzinami synka postanowiliśmy przenieść się na stałe na Warmię. I bez względu na to, czy kręcimy reklamę w Grecji, dokument w Szwecji, czy jeździmy z kamerą po Indiach, to Warmia jest miejscem, z którego czerpiemy siłę i inspirację.
 
Tekst: Michał Bartoszwicz
Obraz: Joanna Barchetto