Fakt, naoglądaliśmy się kiedyś tych gangsterskich filmów z czasów chicagowskiej prohibicji, ale nikt z nas nigdy nie wylądował w tych zadymionych od cygar i przesiąkniętych hazardem zakazanych lokalach. Trzeba było więc taki wymyślić. Zrewitalizowana słynna kamienica przy rondzie Bema rozświeciła się od wewnątrz lekko mrocznym światłem. Na hasło „Przywiozłem szafę od wujka Romana” ochrona przepuszczała do świata zakazanego alkoholu, swingującej muzyki lat 20. i strojów, które dzisiaj też są już po części zakazane. Zainaugurowaliśmy za to zupełnie legalne randki biznesowe – sam na sam pod kloszem lampy, jakby na wspomnianych filmach, zasiadło do stołu dwóch ważnych bossów.
W kamienicy przy Bema tak naprawdę będą biura. A ta nielegalna impreza to tylko wymysł naszej wyobraźni. „Więc ani słowa, bo wrócimy zrobić porządki!” – jak to często słyszymy w scenach gangsterskich porachunków.
Fotorelacja: Piotr Dowejko