Film bez muzyki jest jak muzyka bez instrumentów. Ale dla naszego gościa jest coś jeszcze gorszego: życie bez filmu. Salon odsłuchowy w firmie Corab odwiedził Konrad Lenkiewicz, więc tym razem bez obrazu, ale za to z jakim dźwiękiem przenosimy się w magię kina.

Dyskretnie rozwija się motyw przewodni muzyki do słynnego dzieła „Once upon a time in the America”. Autor muzyki? Wiadomo, nieodżałowany Ennio Morricone. – Darzę go szczególną sympatią i jeśli miałbym zabrać jeden jedyny film na bezludną wyspę to właśnie „Dawno temu w Ameryce” – przyznaje Konrad Lenkiewicz. Dla kinomaniaków, nie tylko z Olsztyna, to postać wręcz kultowa, a z pewnością ta, która kształtuje gusta filmowe od 30 lat. Bo taki właśnie jubileusz obchodzi prowadzone przez niego kino Awangarda.

Nie było więc zaskoczeniem, że Lenkiewicz przyniesie do salonu odsłuchowego w firmie Corab muzykę wielkiego ekranu. – Mam w domu około tysiąca płyt z samą muzyką filmową. Kiedyś od dystrybutorów filmów dostawałem płyty ze ścieżkami dźwiękowymi, więc uzbierało się tego. A ile jeszcze porozdawałem znajomym… 

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Zaproszenie Konrada Lenkiewicza do salonu Corab wcale nie okazało się dla niego jakimś zaskoczeniem. Jak przyznał, kupuje tu sprzęt do słuchania muzyki od początku istnienia salonu, zarówno ten do użytku domowego, jak i do… kina (salon specjalizuje się też w budowie systemów kina domowego).

A oto nasz zestaw: odtwarzacz wspomnianej firmy Marantz CD 6006, wzmacniacz Rouge Audio Sphinx V2, no i komuny – monumentalnie prezentujące się Q Acoustics Concept 500.

– Też słucham na sprzęcie Marantza, ale nie na takiej klasy kolumnach i bez całej tej otoczki – Konrad Lenkiewicz już po kilku odsłuchanych kawałkach Morricone zauważa: – Dla mnie to kompletnie nowa jakość. Słyszę dźwięki, których normalnie przy odtwarzaniu domowym czy w samochodzie nie ma.

Kontynuuje wątek włoskiego kompozytora, wyjaśniając wybór płyt do odsłuchu. – Morricone wcale nie pisał do wybitnych dzieł. Niektóre filmy wręcz przeleciały niezauważone, ale ta jego muzyka została. A poza tym odszedł niedawno, więc częściej sięgam po nią. Coś jednak w człowieku jest takiego, że wraz z odejściem wybitnego człowieka wracamy do jego twórczości. W poniedziałek zmarł Wojciech Pszoniak (rozmawiamy trzy dni później – red.) i wiesz co obejrzałem po raz dwudziesty chyba? Oczywiście, że „Ziemię obiecaną” – dodaje.

Zmieniamy płytę, zostając przy muzyce filmowej. Nasz gość wkłada krążek ze ścieżką dźwiękową „Chilren of Sanchez” amerykańskiego kompozytora Chucka Mangione. – To kolejny przykład, kiedy film nie przetrwał, nawet nie ukazał się w polskiej wersji na DVD, ale jego genialną muzykę kojarzy każdy – zauważa. 

Kiedy słychać główną partię trąbki, Lenkiewicz delektuje się ucztą dla uszu: – Słychać tła muzyki: bliższe, dalsze, jakbyś siedział w filharmonii.

Ujawnił też pewien rytuał, że każdego dnia przed wyjściem z domu musi „nakarmić” się energetyczną muzyką. – Ranek muszę zacząć obowiązkowo od Johna Coltrane’a czy Milesa Davisa. A dobry sprzęt jest kluczowy w odbiorze muzyki i delektowaniu się nią.

W jego domowej płytotece rządzi też rock lat 70., tych królewskich czasów dla muzyki, okresu twórczego, którego już nie da się skopiować, a wciąż fascynuje kolejne pokolenia. Więc Deep Purple, Black Sabarth, Dire Straits czy Led Zeppelin można słuchać na okrągło. Byle na porządnym sprzęcie.

Tekst: Rafał Radzymiński, obraz: Michał Bartoszewicz

Corab Planeta Dźwięku i Obrazu

Olsztyn, ul. Partyzantów 12C

tel. 89 523 65 92

sklep@corab.com.pl 

corab.eu