Jest moc. Nie tylko za sprawą atmosfery w pałacowych wnętrzach i otacza­jącym go parku. Pałac w Bałoszycach przyciąga silną energią płynącą z Ziemi. Jak tutejszy Czakram Bieli zapewnia pomyślność obecnym właścicielom?

Poznajcie niesamowitą historię majątku w Bałoszycach

Przez otwarte okna pałacu dźwięki skrzypiec i fortepianu rozchodzą się po okolicy. Muzyka na żywo to stały element dzisiejszej działalności majątku w Bałoszycach. Profesorowie muzyki z różnych stron Polski od lat organizują tu warsztaty dla swoich najbardziej utalentowanych uczniów. Sprzyja temu nie tylko akustyka pomieszczeń, ale atmosfera pałacu pozwalająca w komfortowych warunkach rozwijać talent. Pewnie nie bez znaczenia jest również fakt, że w wiekowym parku otulającym budynek radiesteci odkryli tzw. Czakram Bieli. To miejsce mocy o wysokiej energii, która wpływa pozytywnie na ciało i umysł.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

– Wciąż słyszę od gości, że spływa tu na nich spokój i doskonale się wysypiają – przyznaje Jarosław Ptach, od 22 lat współwłaściciel pałacu w Bałoszycach w powiecie iławskim. – Przyjeżdżają tu z różnych stron świata ciekawi działania czakramu, o którym po odkryciu było głośno w mediach. Myślę, że nie przypadkiem wieki temu wybrano to miejsce do życia. Z opowieści wynika, że przedwojenni właściciele dożywali tu późnej starości. Nie wspominając o tym, że przez wieki kwitł tu biznes.

Bałoszyce. Duch przodków

Wejście do pałacu w Bałoszycach zdobi herb i dwie głowy muflonów – symbol tutejszej hodowli, którą zajmowała się rodzina von Brünneck. Ich owce podobno importowano drogą morską nawet do Australii. Zanim posiadłość trafiła w XVII wieku w ich ręce, przez stulecia wieś Bałoszyce była narażona na wojny i zmiany terytorialne. Na początku XVI wieku znalazła się w granicach starostwa szymbarskiego i książę Albrecht przekazał je Georgovi von Polentz, biskupowi Pomezanii, który w pierwszej połowie XVII wieku wybudował tu pałac. W drugiej połowie stulecia Baltazar von Brünneck ożenił się z Heleną von Schlubhut z Gałdowa i przejął majątek bałoszycki w wianie. W 1850 roku ich syn Magnus von Brünneck przebudował siedzibę. Neogotycką sylwetkę, wzorowaną na pałacu Babelsberg w Poczdamie, bałoszycki pałac zawdzięcza architektowi Luisowi Runngemu. Ostatni właściciel majątku, Manfred von Brünneck, opuścił go w 1945 roku, uciekając do Niemiec przed radzieckimi wojskami.

– Materiałów historycznych na temat majątku zachowało się niewiele. Ale udało się odnaleźć i nawiązać kontakt z Bernardem z niemieckiego Hanau, bratankiem Manfreda, ostatniego właściciela pałacu – wspomina Jarosław Ptach. – Zaprosiliśmy go do nas, od razu poczuł tu ducha swoich przodków. Przez lata, do śmierci w zeszłym roku, wiele razu wracał tu. Otrzymaliśmy od niego nie tylko rodzinne fotografie, ale też zwoje planów architektonicznych pałacu wywiezionych przez jego wuja w czasie wojny do Niemiec. Ich kopie zdobią dzisiaj pałacowy hol. Podobnie portrety członków rodziny von Brünneck, stworzone przez polskiego malarza na podstawie obrazów, które wiszą w domach ich potomków w Niemczech. Z przedwojennego wyposażenia nic nie pozostało w pałacu. Po wojnie w budynku znajdowały się mieszkania, a po remoncie w latach 70. XX wieku przeniesiono tu biura dyrekcji Państwowego Ośrodka Hodowli Zarodowej. Przez lata organizowano tu m.in. wczasy w siodle. Na początku lat 90. pałac przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, która użyczała go na prowadzenie hotelu.

Bałoszyce. Historia pisana od nowa

W 2002 roku budynek z 13 hektarami terenu został wystawiony na przetarg, który wygrali Maria i Jarosław Ptach, mieszkający w Rumii oraz czworo ich wspólników – przedsiębiorców z Trójmiasta. – Po wielu latach pracy w handlu, szukaliśmy z żoną gospodarstwa, chcieliśmy zająć się uprawą ziemi, co jest zgodne z naszym rolniczym wykształceniem – tłumaczy współwłaściciel, absolwent Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie. – Znalazłem w prasie ogłoszenie o sprzedaży pałacu wraz z parkiem, stawem i okolicznymi budynkami gospodarczymi. Wygraliśmy przetarg, ale nie miałem świadomości, na co się porywamy.

Pod okiem konserwatora zabytków nowi właściciele rozpoczęli misterne prace rewitalizacyjne w pałacu o powierzchni dwóch tys. mkw. Zaczęli od izolacji fundamentów zawilgoconego budynku, odnowili elewację, ściągnęli we wnętrzach wszechobecne boazerie, odtworzyli sztukaterię i stolarkę. Z czasów PRL pozostał jedynie kaflowy piec i bogato zdobiony pozłacany żyrandol, który w latach 70. XX wieku sprowadzono z włoskiej manufaktury. Dzisiaj zdobi salę balową, w której odbywają się koncerty i uroczystości.

– W niemieckiej prasie ukazał się nawet artykuł na temat tego żyrandola ściągniętego do reprezentacyjnej siedziby POHZ w Bałoszycach. Napisano, że wart był tyle, ile 17 Fiatów 126p – przytacza właściciel. – Dobraliśmy do niego stylizowane kinkiety, zawiesiliśmy olbrzymie lustra w naszej sali balowej. Współpraca z konserwatorami zabytków z Olsztyna i Elbląga układała nam się wyjątkowo dobrze. Dzięki niej udało się stworzyć klimat, który pozwala cofnąć się do czasów świetności tej siedziby pruskiego rodu.

Dzisiaj działa tu kompleks hotelowy z 27 klimatycznymi pokojami. Właściciele dokupili dodatkowo 100 hektarów okolicznej ziemi, na której uprawiają ekologiczne warzywa, zboża i rośliny strączkowe wykorzystywane w pałacowej kuchni. W sadzie zasadzili stare gatunki owocowych drzew.

– To miejsce nie zasługuje na bylejakość – przyznaje Jarosław. – Dbamy o wysoki poziom i w kwestii wystroju, i obsługi, i kulinariów nieskażonych chemią. To nasz hołd dla dawnych gospodarzy tych ziem. Ich majątek liczył dwa tys. hektarów, specjalizował się m.in. w produkcji gatunkowych wódek, hodowli owiec i koni szlachetnej krwi. Dzisiaj nie działamy na taką skalę, mamy tylko parę koni, ale za to produkujemy własne eko-przetwory, które według naszych gości mają smak dzieciństwa.

Czakram Bieli. Moc z certyfikatem

W przypałacowym parku właściciele stworzyli mini-okrąg z drewnianych pieńków, gdzie można na własnej skórze poczuć siłę emitowanej przez Czakram Bieli energii Ziemi. W 2005 roku została ona zmierzona przez wybitną radiestetkę Alicję Rospond z pomocą tzw. skali Bovisa. Według niej, siła bałoszyckiego miejsca mocy ma około 120–150 tys. jednostek (przeciętny człowiek emituje energię równą około 6,5 tys. jednostek). Tę moc, porównywalną do działania słynnego wawelskiego czakramu, potwierdza certyfikat wystawiony przez radiestetkę.

– Ja sam czuję, że jestem nieustająco pod wpływem tej energii – zapewnia właściciel. – Mimo wielu problemów i kosztów związanych z utrzymaniem pałacu, jestem tu szczęśliwy, dopisuje mi zdrowie. Mamy z rodziną wrażenie, że to miejsce odwdzięcza się nam za to, że dostało drugie życie. Jesteśmy dumni, że ta misja przypadła właśnie nam.

 

MECENAS CYKLU:  Klink International

Klink International jest mecenasem cyklu prezentującego niesamowite historie związane z odrestaurowywaniem zabytkowych pałaców na Warmii i Mazurach, które dzięki determinacji i fascynacji ich właścicieli zyskały nowe życie i często nowe funkcje.

Firma Klink International towarzyszy przy procesach odbudowy wielu takich realizacji jako jeden z największych (19 oddziałów w całej Polsce) i najbardziej doświadczonych w kraju importerów oraz dystrybutorów kamienia naturalnego (granity, marmury, łupki, kwarcyty, piaskowce, wapienie, trawertyny). Ściąga też ze świata materiały na specjalne zamówienia, współpracując w tym zakresie z architektami i wykonawcami.

Naturalne kamienie są symbolem jakości, tradycji i ponadczasowości, stąd Klink International dostarcza je m.in. do najbardziej prestiżowych, klasowych, historycznych, biznesowych i wyjątkowych miejsc Warmii i Mazur, a wśród nich np. Zamek Ryn, Hotel Krasicki, Hotel Przystań, Galeria Warmińska, Pałac w Nakomiadach, Pałac Myślęta, olsztyńskie ratusze, Plac Solidarności, apartamentowce Warmiński Port, salony samochodowe, historyczne zajazdy i kościoły.

  • Klink International
  • Olsztyn, ul. Lubelska 36A
  • klink.pl

 

Tekst: Beata Waś, obraz: arch. Pałacu Bałoszyce, Mirosław Garniec