Pierwszy Mercedes pojawił się na trzy lata przed tym jak Kazimierz Świerczyński przyszedł na świat. Marka na zawsze pozostała już w rodzinie, więc nic dziwnego, że życia bez Mercedesów Kazik też sobie nie wyobraża.

W 1991 roku sprowadził z Niemiec następcę, czyli popularną „beczkę” W123 – samochód legendę jeśli chodzi o niezniszczalność (Kazik wyczytał w instrukcji, że producent nie podaje procedury naprawy tylnego mostu napędowego, ponieważ… nie przewiduje jego awarii). I to on naznaczył „mercedesowską” fascynacją Kazika: uczył się na nim jeździć i mechanikować pod okiem doświadczonego ojca.

Pasja do mercedesów, zaczęła się od taty

Wacław, tata Kazimierza Świerczyńskiego, w 1975 roku założył w Olsztynie warsztat samochodowy. Jako wykształcony mechanik porzucił dotychczasową pracę na taksówce (zjeździł Warszawę i trzy Fiaty 125). W 1981 roku sprowadził z Niemiec swojego pierwszego Mercedesa, model W115. – Musiał wtedy kosztować niemałe pieniądze, bo tata opowiadał, że na samo cło zabrakło mu ze sprzedaży trzyletniego Fiata 125p – wspomina Kazik.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Ale niemiecki diesel (wówczas tanie paliwo dostępne bez kartek) okazał się świetną inwestycją, bo przez kolejnych 10 lat ani razu nie zaszwankował. – Nie pamiętam nawet, by tata kiedykolwiek go naprawiał – dodaje.

Kazimierz Świerczyński- od zerówki przesiadywał z tatą w warsztacie

W 1991 roku sprowadził z Niemiec następcę, czyli popularną „beczkę” W123 – samochód legendę jeśli chodzi o niezniszczalność (Kazik wyczytał w instrukcji, że producent nie podaje procedury naprawy tylnego mostu napędowego, ponieważ… nie przewiduje jego awarii). I to on naznaczył „mercedesowską” fascynacją Kazika: uczył się na nim jeździć i mechanikować pod okiem doświadczonego ojca. – Chyba już od zerówki stale przesiadywałem z tatą w warsztacie, ku niezadowoleniu mamy, bo wiecznie wracałem usmarowany – wspomina.

Po latach zżył się z autem do tego stopnia, że kiedy ojciec sprzedał go znajomemu, za pierwsze zarobione pieniądze Kazik odkupił go. Było jednak już mocno zniszczone i w zasadzie czekało je złomowanie. – Pamiętam, że odkupiłem go jesienią, ale już po półrocznym remoncie, na majówkę wyjechałem na przejażdżkę – wspomina.

Tata w tym czasie przesiadł się na kolejną ewolucję niemieckiej limuzyny – W124. – „Rozgryzł” te Mercedesy do ostatniej śrubki, wyspecjalizował się w ich naprawach i sam jeździł nimi bez przerwy, doceniając ich solidność – dodaje Kazik.

Kazimierz Świerczyński- sentyment do popularnych „beczek”

Jemu z kolei trafiła się kolejna okazja. Otóż wdowa po znajomym zwróciła się do zaprzyjaźnionego warsztatu pana Wacława, by pomógł sprzedać jej model W123 300D. – Kiedy zobaczyliśmy stan auta, szybko uznałem, że to ja go muszę kupić. Pojawiły mi się więc na stanie dwie „beczki”, wobec czego moją dotychczasową czerwoną, czyli naszą dawną rodzinną, sprzedałem, żałując do dzisiaj – opowiada.

Tych sentymentalnych historii jest zresztą w rodzinie więcej. Kiedyś do pana Wacława zawitał znajomy z pytaniem czy nie zabierze od niego uszkodzonego, „nadającego się chyba na złom” – jak ocenił – Mercedesa W124 w zamian za… akumulator. Zamienił się, wyremontował głowicę i do dzisiaj auto jeździ w rodzinie.

Po tacie pozostał W124 200D w garażu

Po tacie, który odszedł niespełna dwa lata temu, wciąż w garażu pozostał jego osobisty W124 200D. Z kolei swojej „beczki”, którą pojechali z żoną do ślubu, nie planuje sprzedać nigdy. Kiedy dwójkę dzieci zabiera na weekendową wycieczkę, negocjują między sobą, kto będzie siedział „na przednim fotelu”. Z kolei na co dzień jeździ rodzinnym W124 w wersji kombi.

Pasją i wiedzą o Mercedesach Kazik dzieli się też z internautami. Prowadzi forum (beczkolandia.com.pl), które założył też pasjonat „beczek”, ale niestety zginął w wypadku. Forum mogło zniknąć, bo nikt nie podjął się jego kontynuowania, więc Kazik reaktywował je. Dzisiaj to kompendium wiedzy o modelu W123. Jak ktoś ma problem, znajdzie tam odpowiedzi bez zadawania pytań.

Tekst: Rafał Radzymiński

Obraz: Michał Bartoszewicz

Mecenasem cyklu MĘŻCZYZNA & MASZYNA jest BLING FACTORY

Wyjątkowe pojazdy wymagają wyjątkowego traktowania. Sami pasjonujemy się wspaniałymi maszynami i wiemy, jaką przyjemność daje posiadanie samochodu, który codziennie wygląda jak gdyby przed chwilą opuścił salon. Stworzyliśmy profesjonalne studio kosmetyczne z miłości do piękna motoryzacji, zdając sobie sprawę, że niektóre samochody wymagają bezkompromisowych rozwiązań.

Bling Factory
Olsztyn, ul. Lubelska 43i
www.blingfactory.pl