Mają 12 zdobytych stref świata, rynków 50, partnerów biznesowych ponad 100. A Olsztyn jest tylko jeden. I właśnie dlatego chcą tutaj zostać. I chcą, żebyś i ty został/została. Ty i twoja firma. Nie masz firmy? To ją załóż. W warmińskiej Dolinie Krzemowej.

„Takich nagród w Polsce i na świecie dostaliśmy już wiele. Ale te z regionu cieszą najbardziej. Jesteśmy lokalnymi patriotami. Nawet jak podbijemy świat, a taki mamy plan, to siedziba zostanie w Olsztynie. Chcemy tutaj rozwijać technologie i tworzyć małą Dolinę Krzemową. My zasialiśmy ziarno. Teraz czas, by wyrosły tu inne nowoczesne firmy” – za te słowa Rafał Tomasiak z Zortraxu dostał porządne brawa podczas odbierania statuetki za Najlepszy Produkt Przemysłowy Warmii i Mazur.
Następnego dnia, siedząc w ich boardroomie (sala posiedzeń), mogę się przekonać, że to nie płaskie deklaracje, a realne plany. W 3D.

Na ścianie jest mapa świata podzielona na 12 stref podbitych przez Zortrax. Obok tablica z kolumnami: do zrobienia, sprint 1, sprint 2, sprint 3, zrealizowane. I karteczki z zadaniami w każdej z nich. – Pracujemy w tygodniowych sprintach, później miesiącach i kwartałach – rozszyfrowuje Karolina Bołądź, Chief Operations Officer w firmie Zortrax. – Dzięki temu mamy nad tym kontrolę i możliwość przekładania małych zadań, bez kilkuletnich opóźnień, jakie mają wielkie korporacje. Wystarczy 10 minut codziennej rozmowy o tablicy – kwituje.

Zaskakująco proste rozwiązania to ich specjalność. W 2013 roku zasłynęli z przebojowej kampanii crowdfundingowej (metoda finansowania różnego rodzaju projektów przez społeczność internetową) w serwisie Kickstarter, dzięki której zebrali prawie 180 tys. dolarów i ruszyli z produkcją drukarek 3D – precyzyjnych, dostępnych od ręki i dziecinnie łatwych w obsłudze. Zanim jednak do tego doszło, były pot, krew i łzy. – Budowa dostępnych wtedy na rynku drukarek 3D zajmowała trzy miesiące, obsługa była jak z ery kamienia łupanego, a jakość druku tragiczna – wspomina Rafał Tomasiak, twórca i Chief Executive Officer Zortraxu.
Chcieli sprzętu, do obsługi którego nie trzeba być programistą i ekspertem od budowy maszyn. Dlatego równolegle z prowadzeniem sklepu z częściami do drukarek 3D zaczęli budować własną. Tak powstała drukarka Zortrax M200, która zaskoczyła hardwarowy świat, wyprzedzając potrzeby rynku o 2-3 lata. – Intuicja nas nie zawiodła.

Przeanalizowaliśmy rynek: co jest, co będzie potrzebne i co mamy włożyć – tłumaczą.
– Od początku myśleliśmy globalnie. Teraz mamy zamówienia z całego świata,w Krakowie pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych w Europie salon druku 3D, a tutaj pracownię prototypowania drukarek, w której można sobie wydrukować dowolny projekt. Nie ma takiej w Europie, a jest tu za ścianą.
Tym, którzy chcieliby pójść w ich ślady, radzą wyzbyć się kompleksów zaściankowego Polaka i od początku otworzyć się na zagranicę. Bo w dzisiejszych czasach wyjście na świat nic nie kosztuje, to jedynie kwestia odwagi.
Takich odważnych firm chcieliby widzieć tu więcej. O warmińskiej Dolinie Krzemowej mówią zupełnie serio: – Na razie jesteśmy my, ale mamy nadzieję, że ktoś dołączy i wtedy skumulujemy nasze siły.

Jako prekursorzy chcą wspierać nowych. Nie milionami dolarów w walizce, ale mentoringiem. Myślą o stworzeniu kampusu, przestrzeni kreatywności. Tylko nie typowo
korporacyjnej: hurtowo produkującej startupowców, mnożącej konferencje i projekty, a w rezultacie tworzącej otoczkę większą niż efekty pracy. Poprzez swoje działania chcą pokazać, że nasze tereny, chociaż mało związane z inwestycjami, mogą się rozwijać, nie tylko softwarowo: – My nie robimy aplikacji do liczenia włosów na głowie, tylko prawdziwy sprzęt. I niepotrzebne są do tego fabryki. Produkcję mamy w Chinach, a biuro tutaj, w centrum zielonych płuc Polski.

Mówią, że w Olsztynie mają wszystko, bo w dobie Internetu biznes można prowadzić z każdego miejsca. Wiadomo, czasem muszą pojechać do stolicy, ale wracając, cieszą się, że na co dzień nie muszą cisnąć się w korkach i korporacyjnym biegu. A to, gdzie się pracuje, przekłada się na to, jak się pracuje. – Tu jest zupełnie inny rytm życia, nie ma pędu, zmęczenia, a jest miejsce na rozwój i edukację. Na to, by usiąść i pomyśleć, jak coś usprawnić – argumentuje Karolina – Wyeksploatować można się nawet w rok, ale co potem? Wymienić? My nie wyciskamy naszych pracowników jak cytryny. Stawiamy na wydajność i rozwój kompetencji.

A pracownicy to doceniają. I region doceniają. Z 50-osobowej załogi 90 proc. to młodzi ludzie, zewsząd: Śląska, Pomorza, Południa Polski. Z tak zwanego pokolenia Y. – Obserwujemy zmiany pokoleniowe. Kiedyś robiono wszystko, by osiąść w jednym miejscu i w nim przepracować całe życie. A gdy współcześni młodzi dostają od nas propozycję pracy, przeprowadzka w pięć dni na drugi koniec kraju to dla nich żaden problem – zauważa Karolina – Oni chcą relaksu, więc słysząc „Warmia”, mówią „Super, tu są jeziora, jest pięknie, ekstra miejsce do życia!”. No i my mamy dobrą pozycję w branży, więc jesteśmy atrakcyjnym pracodawcą.

Ci atrakcyjni pracodawcy o swoich pracownikach mówią: grupa kompletnie różnych ludzi, niepretensjonalny mix, bez ciśnienia, komerchy i pitchowania. Część po korpo, inni ze startupów, trochę świeżaków. Razem mają świetne, nowe pomysły, bo każdy wnosi coś innego. Niestety niewielu z nich jest stąd. – Tu nie ma firm, które mogłyby wnieść jakieś doświadczenie. My chcemy to koło odwrócić, stworzyć atmosferę kreatywności – obrazuje Rafał.
Potencjalnym pracownikom z nadchodzącego pokolenia Z dają kilka rad: samo ukończenie studiów nic nie daje, do sukcesu dochodzi się przez praktykę i metodologią małych kroków. Bardzo cenna jest multizadaniowość, nieszablonowe myślenie, a na samym początku niesztampowe CV.
Zortrax się rozrasta, więc to wskazówki tym cenniejsze.
Na razie rozglądają się za większą siedzibą. – Fajnie byłoby popracować na leżaku nad jeziorem, ale hipsterska otoczka to nie to, na czym nam zależy. Najważniejszy jest dla nas duży magazyn, podjazd dla tirów i dobry dojazd, bo młodzi przyjeżdżają komunikacją miejską i rowerami – precyzują.
Na pytanie, czy region za tę ich miłość jakoś – poza nagrodami – się odwdzięcza, odpowiadają prosto z mostu: – Nie chcemy i nie potrzebujemy dostawać od miasta miliardów złotych, ale jakiś metraż chętnie byśmy przyjęli.

W nowym lokalu może jeszcze szybszy byłby ich sprint do zrealizowania kolejnych planów. – Teraz jesteśmy w pierwszej dziesiątce światowych producentów drukarek 3D. Chcemy być w trójce. I żeby nasi klienci nie zastanawiali się, czy wybrać drukarkę Zortrax, ale którą drukarkę Zortrax wybrać.

Tekst: Katarzyna Sosnowska-Rama, Obraz: archiwum firmy

Zortrax Sp z o.o.
Olsztyn, ul. Wyszynskiego 1/219
www. zortrax.pl