Jak mówi, takie samochody i z takim tytułem sprzedają się w mig. Przez sms.

W sezonie 2020 Zbigniew Staniszewski rozłożył rywali na łopatki. A rok wcześniej ledwie liznął nowej dla niego dyscypliny jaką jest rallycross. Kiedy pierwszy raz pojechał przyjrzeć się zawodom na torze w Słomczynie, startujący w nich stary wyjadacz i jeden z najlepszych polskich rajdowców Tomasz Kuchar zagadnął Staniszewskiego: musisz dołączyć do nas najszybciej jak się da.

W pełnym ekwipunku „Stanik” stawił się na kolejną rundę. By oswoić się z dyscypliną, poznać tajniki regulaminów, strategię walki.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

– Brakowało mi rywalizacji z innymi. Rajdów na szutrach coraz więcej odwoływano, a kiedy mój team patrzył na dwie w pełni przygotowane Fiesty R5, zaczął domagać się, by spożytkować je jakoś, bo póki co zostały nam tylko treningi – przytacza.

W nich akurat Staniszewski jest niedościgniony. Od dekady robi najwięcej w Polsce kilometrów treningowych, ponad dwa tysiące.

Po posmakowaniu rallycrossu w zaledwie kilku startach w 2019 roku, sezon 2020 zaatakował już ambitnie. W walce do ostatniego metra ostatniej rundy wygrał cykl mistrzostw Polski i to z zawodowcem – Kubą Przygońskim. Mało tego – równolegle startował też w zawodach zaliczanych do mistrzostw Europy Centralnej w których również sięgnął po historyczne zwycięstwo.

Jakim diabłem powoził? Fordem Fiestą RX, a przynajmniej z wyglądu jak Ford Fiesta. Cała reszta to kosmos. Bestia bowiem stworzona jest pod rallycross. Ma piekielnie przyspieszać (urządzenia pomiarowe rejestrują po 40 metrach od startu aż 98 km/h), a do przyspieszenia potrzeba pary pod maską (ma 614 KM). Doładowany zabójczym ciśnieniem 3,5 bara i zestrojony na granicy możliwości silnik wytrzymuje w boju… 500 km, kosztuje 500 tys. zł, pożera na setkę 90 litrów paliwa P1, którego każdy litr kosztuje 30 zł. W przeliczeniu z euro, bo najbliżej dostępne paliwo do supercara jest w Austrii.

– Budowanie takiego auta to poligon doświadczalny – przyznaje Zbyszek Staniszewski. – Wybierasz najlepsze dostępne części, wszystkie rodzaje opon, sprężyn, wahaczy i innych podzespołów i jak to wszystko już masz, to bierzesz inżyniera i do skutku testujesz na torze np. każde z pięciu rodzajów twardości sprężyn. Czasem kupujemy części, których potem i tak nie wykorzystamy. Ale najpierw trzeba to sprawdzić, by to wiedzieć. Dlatego taka rajdówka, która zdobywa tytuł mistrzowski, jest też potwierdzeniem swojej wartości sportowej. Gdybym chciał ją sprzedać, wystarczy, że wyślę kilka sms-ów we właściwe miejsce. Nie wszyscy bowiem chcą brnąć przez całą tę ścieżkę budowania supercara.

Podobnie Staniszewski buduje własną formę. – Kluczowa jest sprawność i kondycja ciała, zaś dla umysłu najlepszym ćwiczeniem jest moja firma. Jak umiesz rozplanować każdej doby tysiąc ton towaru i 130 pracowników, to ciężko potem umysł zaskoczyć na zawodach – przyrównuje. 

A trzeba go wówczas trzymać na obrotach jak ten diabelski silnik. – Przy starcie błyskawicznie muszę wykonać pięć czynności, a w zależności jak on się ułoży, wybrać jedną z sześciu opracowanych strategii walki. I już nie ma ułamka sekundy na zastanawianie się. 

Na przyszły sezon już czeka gotowa maszyna – Fiesta ze stajni STARD Manfreda Stohla. To piąte auto z mistrzostw świata w rallycrossie. Kiedy „Stanik” przejechał się jego kopią, oryginał wziął z zamkniętymi oczami.

 

Tekst: Rafał Radzymiński, obraz: Michał Bartoszewicz, Kodixfoto.com

Bling Factory

Wyjątkowe auta wymagają wyjątkowego traktowania. Sami pasjonujemy się wspaniałymi maszynami i wiemy, jaką przyjemność daje posiadanie samochodu, który codziennie wygląda jak gdyby przed chwilą opuścił salon. Stworzyliśmy profesjonalne studio kosmetyczne z miłości do piękna motoryzacji, zdając sobie sprawę, że niektóre samochody wymagają bezkompromisowych rozwiązań.

Bling Factory

Olsztyn, ul. Lubelska 43i

www.blingfactory.pl