Wpadliśmy na poranną kawę do właściciela pracowni architektonicznej „Pantel”. On także przy porannym espresso wpadł na autorski pomysł, jak może wyglądać terminal Portu Lotniczego w Szymanach. Jego koncepcja wygrała konkurs, budowa lotniska właśnie trwa.
Tomasz Lella akurat był z żoną w Chorwacji na urlopie, kiedy zadzwonił do niego Dariusz Wierzbowski, pracownik odpowiedzialny za wizualizację projektu.
– Słuchaj, wygraliśmy konkurs – rzucił entuzjastycznie do słuchawki.
– Jaki konkurs? – Tomasz Lella dopytał lekko zdziwiony.
Jego pracownia projektowa startuje bowiem w wielu konkursach architektonicznych, więc pomyślał o wszystkich pozostałych konkursach, tylko nie o Szymanach.
– To sprawdzona wiadomość? – właściciel dociekał podejrzliwie. Przecież mógł to być kolejny żart Darka zakończony stwierdzeniem: wygrałeś…, ale nie tym razem.
Wiadomość jak najbardziej prawdziwa. – Poczułem prawdziwy odlot – Tomasz Lella nawiązuje emocjami do startów samolotów.
Jeszcze tego samego wieczoru w rodzinnym gronie przypieczętowali sukces szampanem w jednej z restauracji urokliwego Dubrownika.
Port Lotniczy w Szymanach pod Szczytnem jest w budowie. Samorządowcy, którzy wreszcie dopięli ciągnący się od lat temat, symboliczne łopaty na przyszłym 2,5-kilometrowym pasie startowym wbili 8 sierpnia. Kosztujące 205 mln zł lotnisko (121 mln ze środków UE) ma być gotowe w październiku przyszłego roku, a pierwsze loty realizowane po kolejnych trzech miesiącach.
To pierwsze w regionie i ostatnie w kraju lotnisko na taką skalę. Nie dziwi więc, że kiedy ogłoszono konkurs architektoniczny na to okno na świat Warmii i Mazur, zgłosiło się ponad 200 pracowni architektonicznych z kraju i ze świata. Prawie 70 z nich złożyło gotowe prace. Wygrał „Pantel”, który od 20 lat specjalizuje się i fascynuje architekturą nawiązującą do tej tradycyjnej Warmii i Mazur. Widać ją nie tylko w słynnych już domach z czerwonej cegły, których zrealizowano już przeszło 300, ale też i w projektach dla firm i instytucji pożytku publicznego.
Inspiracją dla architektury lotniska były tokujące żurawie. – To majestatyczne ptaki, dobrze się kojarzą. Obok mojego domu w Pluskach mieszka ich do jesieni całe stado. Już od piątej rano tokują i wygrywają swoje pieśni. I tak, siedząc przy porannej kawie, zrodził mi się pomysł na port lotniczy. Ten odlot żurawi nasuwa skojarzenia do odlatujących samolotów – mówi o kulisach rodzącej się koncepcji.
Stworzył kilkanaście szkiców, jak mogłoby wyglądać przyszłe lotnisko. Najpierw były to trzy odlatujące żurawie, potem pięć. A potem cały klucz, by wreszcie dojść do dwóch kluczy, z których jeden przylatuje, a drugi odlatuje.
Jednym z pierwszych i najważniejszych recenzentów pomysłów szefa „Pantel” jest jego żona. – Nie jest architektem, a stomatologiem, ale ma bardzo dobre wyczucie estetyki – dodaje Tomasz Lella.
Gotowa praca, już z zespołem architektów „Pantel”, powstawała przeszło trzy miesiące. – Nie jest to praca jednej osoby – podkreśla architekt. – Ja jako szef i główny projektant podaję pomysł i określam cel. W zespole wymieniamy się myślami, po czym każdy opracowuje swoją część. Potem wszystko składamy w całość. Jak w orkiestrze symfonicznej: jeden dyrygent, a cała orkiestra tworzy wspólne dzieło.
Kiedy pytam Tomasza Lellę o jego projekt życia w kontekście wygranego lotniska, słyszę:
– Każdy architekt ma swój sen o piramidach. Dla mnie jest to bardzo prestiżowy projekt i rangą trudno będzie mi go teraz przebić.
Jaki to będzie port? – Wejścia na lotnisko będą w kształcie domów mazurskich, które tworzę i kocham, przez co buduję tożsamość tego regionu. Kształt dachu ma nawiązywać do fal jeziora. Wnętrze natomiast będzie nawiązaniem do lasu, który otacza lotnisko. Jego kontynuacją. W głównej hali odlotów wymyśliliśmy żelbetowe słupy, na których będą korony z dębu jako imitacje drzew. Przed wejściem będzie rosła trzcina, a pomiędzy nią umieścimy kamienie z mazurskich pól. Na elewacjach natomiast zamontowane zostaną współczesne rzeźby imitujące odlatujące żurawie. Zależało nam, by pasażerowie, którzy tu przylecą, zobaczyli coś innego. Niemal wszystkie lotniska na świecie są podobne w formie. Mamy nadzieję, że to w Szymanach będzie inne i kojarzone z naszym krajobrazem.
Na oglądanie lotniska z perspektywy odlatujących żurawi trzeba jednak jeszcze poczekać do końca przyszłego roku.
Tekst: Rafał Radzymiński
Wizualizacje: Pracownia architektoniczna „Pantel”