No i mamy bohatera nr 1. Ma okrągłe kształty, zwykle się rumieni i daje się chwycić za ogonek. To jabłko. Czy patriotyczną rolę spełni przy tym bohater drugoplanowy – cydr? I czy przetrwa wojnę celną z Rosjanami?

Nasze zrywy narodowe potrafią napawać dumą, choć jest też w nas czasem coś z powstańca, który popada w bunt. Za sprawą groźnie zmarszczonej brwi pana cara polskie sady wystawione zostały na poważną próbę. Jabłka szybko stały się więc modne, co świadczyłoby tylko o tym, że w tej modzie jeszcze do niedawna nie były. Odkąd dojrzałem do statusu konsumenta świadomego, zjadam każdego roku pewnie podobną ilość jabłek i w tym sezonie nie zamierzam tej liczby ani podwajać, ani potrajać. Po prostu jem swoje. Ani szczególnie więcej dla szczytnych celów zdrowotnych, ani na złość jednemu panu.

Jabłka lubię. Macam czasem na targu przy Grunwaldzkiej tylko po to, by – czyhając na nieuwagę niezadowolonych moim postępowaniem sprzedawców – wcisnąć nieco mocniej opuszek kciuka w skórkę. Kiedy czuję ten subtelny uskok wynikający z odpowiedniej twardości, zawijam się na koniec kolejki i już tupię z niecierpliwością, kiedy sam będę mógł zapakować po kres wytrzymałości wręczoną mi foliową jednorazówkę.
Internet aż przysiadł pod obciążeniem, kiedy sieć zalała fala tematów jabłko pochodnych. Sady więc nie padną.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Eldorado mają producenci cydru, do wytworzenia którego potrzeba jabłek w ilości 1,3 kilograma na litr przyszłego, lekko alkoholowego napoju. Wyszperałem w zapowiedziach ekspertów śledzących ekonomiczny aspekt rosyjskiego embarga, że w tym roku spożycie cydru wzrośnie w Polsce z dwóch do dziesięciu mln litrów.
A mogłoby tego przelać się przez nasze gardła sporo więcej, gdyby tylko ów cydr można było reklamować, nad czym polskie prawo już pracuje. Lokalnie cieszyć powinien fakt, że mamy i swój cydr, produkowany we Włodowie.

W cydrze zresztą można upatrywać właśnie łącznika zacieśniającego więź z naszymi wschodnimi sąsiadami. Ileż to bowiem w historii odkapslowaliśmy wspólnie trunków i to po wielekroć przebijających te cydrowe 5 vol.

W całym tym jabłkowym pospolitym ruszeniu wypada życzyć albo wytrwałości, albo nieodwracalności decyzji pana cara. Inaczej dopadnie nas syndrom wakacyjnej miłości, kiedy to po powrocie z Sycylii, Splitu czy Faro, odurzeni jeszcze tamtejszym stylem biesiadowania, siłą rozpędu próbujemy coś jeszcze po naśladować, lejąc bez umiaru wino. A mody, jak wiadomo, mijają niczym kac. Porzucimy jabłka i cydry, kiedy tylko pospolite ruszenie wprowadzi jakąś nową modę.
W trosce o nasz narodowy produkt eksportowy, jakim jest jabłko, szef polskich sadowników szybko wyliczył, że gdyby statystycznie każdy tego roku zjadł 4,5 kg jabłek więcej, zniwelowalibyśmy skutki embarga. Ja też mam gotowy przelicznik dla wszystkich trunkowych. Trzeba wypić 3,5 litra cydru i po sprawie. Wschodnia kultura picia ogarnia taki temat przy trzech, góra czterech śniadaniach, przy minimalnym dwuosobowym obłożeniu przy stole.

A i tak wszystko to przypomina trochę propagandę warszawskiego cwaniaka, który przekonywał: „ludzie, nie pijcie piwa, bo piwo zawiera alkohol! Pijcie wódkę, bo wódka nie zawiera piwa”.

Tekst: Rafał Radzymiński
Obraz: Joanna Barchetto