Nie ma dredów, ani ubrania w tricolorze. A jednak kiedy widzę faceta w średnim wieku ubranego w bluzę moro wiem, że to on: Piotr „Piter” Kolaj, twórca największego festiwalu reggae w Polsce.

MADE IN: W tym roku Ostróda Reggae Festival osiąga pełnoletność. Jak dojrzewał?

Piotr „Piter” Kolaj: Idea festiwalu dojrzewała długo, bo moja muzyczna pasja trwa już od połowy lat 80. Jako dzieciak słuchałem Rozgłośni Harcerskiej, wtedy zafascynował mnie punkrock z którego potem wyłamało się polskie reggae. W 1986 roku założyłem zespół Positive i zacząłem grać, co robię do dziś. 

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Z własnej młodości, która przypada na połowę lat 90., nie bardzo kojarzę trend na reggae.

Lata 90. w Polsce to słaby czas dla reggae, ale początek tysiąclecia to ponowna fala zainteresowania gatunkiem. Na tej fali powstał właśnie nasz festiwal. Pierwsza edycja w 2001 roku, nazywała się Ost-Rock i bawiło się na niej ze 150 osób. Rok później odbył się Ost-Rock Reggae, publika rosła. Przy trzeciej edycji określiliśmy się festiwalem reggae, a na czwartej, już w białych koszarach, a nie na zamku, zgromadziliśmy kilka tysięcy reggae fanów. 

I w ten sposób coraz więcej „mopów” zaczęło zjeżdżać do Ostródy?

Skinheadzi festiwal kojarzyli z najazdem „mopów”, jak pogardliwie nazywali fantów muzyki reggae, ale były to pojedyncze głosy. Festiwal przynosi miastu i mieszkańcom wymierne korzyści więc szczycą się nim.

Ten festiwal to pod wieloma względami fenomen. Jak na to zapracował?

Po pierwsze ogromna popularność imprezy – od lat na festiwal przyjeżdża kilkanaście tysięcy fanów. To stała publika, która w tym czasie bierze urlop. Po drugie, poziom festiwalu – na naszych scenach grają czołowe zespoły z Polski i zagranicy, a widownia ufa naszym muzycznym wyborom. Po trzecie, od początku patronem i strategicznym sponsorem festiwalu jest Miasto Ostróda. I mimo wielokrotnych zmian władzy, ORF jest kulturalnym priorytetem ponad politycznymi podziałami. W tym roku Ostróda podpisała umowę o współpracy miast partnerskich z Saint Ann Bay na Jamajce, gdzie odbywa się najbardziej prestiżowy na świecie festiwal reggae „Rebel Salut”. 

To jak przepustka do światowej festiwalowej extraklasy. 

Światowość robią nam nie tylko gwiazdy, ale i publika. Na festiwal zjeżdżają ludzie z całego świata. 

A średnia wieku?

Głównie między 18. a 25. rokiem życia, ale ORF to również impreza rodzinna. W regulaminie festiwalu dzieci do lat 12, jeśli są pod opieką dorosłego, wchodzą za darmo. Rok temu bawiło się półtora tysiąca dzieci. Nie brakuje też starszych osób. Od wielu lat przyjeżdża np. małżeństwo z Holandii, oboje grubo po sześćdziesiątce i cztery dni bawią się pod sceną. 

Ile osób pracuje nad tym wydarzeniem?

Mam świetny zespół blisko 50 osób, każdy ma swoją rolę do której się przykłada i wszystko gra.

Żadnych wpadek?

Rzadko. Choć pamiętam jedną historię. Przemek, manager green stage, spotkał przed hotelem płaczącą dziewczynę – Afroamerykankę. Jej zespół odjechał, a ona nawet nie miała jak się skontaktować z ekipą. Zadzwoniliśmy więc do tour managera w tym busie, ale on twierdził, że ma komplet i rzeczona dziewczyna śpi na górnym pokładzie. My na to: „jak śpi?! Ona jest u nas i płacze!”. Kiedy wreszcie doszliśmy do porozumienia, gość wpadł w panikę. Trzeba było wieźć ją do Torunia, gdzie czekał ktoś z ekipy. 

A tegoroczna edycja?

Jak zawsze odpalimy pięć scen. Gwiazdą festiwalu będzie Gentelman, Dub Inc., a z polskich wykonawców usłyszymy m.in. Vavamuffin. Cały line up dostępny jest już na stronie internetowej. Poza tym warsztaty: taneczne, bębniarskie, jogi i po raz pierwszy capoeiry, festiwalowe kino i to, co jest kolejnym fenomenem tego festiwalu – atmosfera. Dzięki niej wygrywamy z innymi wydarzeniami muzycznymi. Zresztą o to najlepiej zapytać taksówkarzy, bo oni są barometrem nastrojów społecznych. A ORF to wyjątkowy czas w Ostródzie – prawdziwe święto uśmiechu i życzliwości. Przy takiej skali wydarzenia od kilku lat policja nie odnotowała żadnego zakłócenia porządku publicznego. 

Bo „bas pulsuje w sercach” – jak głosi nowy hymn ORF?

Bo reggae to muzyka pulsacji – dla ludzi, którzy pragną wolności, życia w harmonii z naturą i drugim człowiekiem.

Rozmawiała: Aga Kacprzyk, obraz: Archiwum Positive Music Promotion

Szczegóły na: 

www.ostroda.reggae.com