Przebija się dzisiaj z karierą aktorską w Nowym Jorku, choć na lekcjach polskiego w olsztyńskiej podstawówce wyrok dostała mało rokujący – dysleksja.

16-latka wyjeżdża do Londynu. Jest bez domu. Przygarnia ją opiekun i przez kolejnych 10 lat uczy konkretnego fachu – płatny zabójca. Dziewczyna dostaje pierwsze zlecenie: uznany malarz. Zleceniodawca? Spadkobierca jego twórczości. Wiadomo, po śmierci artysty dzieła windują w górę. Dziewczyna pojawia się u malarza. Ten proponuje namalować jej portret. Kontakt ze sztuką wywraca psychikę wyhodowanej
do zabijania dziewczyny. I zmienia receptę na życie. Urszula Walentynowicz zagra bohaterkę streszczonego filmu, który zresztą sama współtworzy. „“ Jesteśmy w fazie przedprodukcyjnej, wkrótce w Londynie zaczną się
zdjęcia. Może doczekamy się polskiej premiery – mówi z nadzieją w głosie, kiedy rozmawiamy przez skype w porze – u mnie – tuż przed obiadem, podczas gdy ona, lekko zaspana, siedzi w Brooklynie przed monitorem z kubkiem porannej kawy. Uprzedza, że nie porozmawiamy dłużej niż godzinę, bo na dziesiątą ma próbę.

Urszula to olsztynianka. I nie Urszula, a Ursula. Ursula Valentinovich. Z Warmii wyjechała na etapie wczesnego studiowania, minęło już 10 lat. Przez aktorstwo brnie precyzyjnie wytyczoną linią. Może to banał, ale pomóc ma w tym też skorygowane, lepiej brzmiące w angielskim nazwisko. Gdzie był start do aktorstwa? Na lekcjach polskiego, ale to nie jest to o czym myślicie – kółka artystyczne i literackie. Nauczyciele w SP13 zweryfikowali ją jako dziecko z dysleksją. Literatura, czytanie i pisanie to raczej koszmar, a nie marzenie o aktorstwie. Za namową dyrektorki kurację odnalazła w… języku angielskim. Tu po dysleksji nie było nawet śladu. – Dzisiaj znajomy reżyser z Nowego Jorku prosi mnie, bym pisała mu teksty po angielsku, bo ponoć językowo robię to lepiej od niego – śmieje się. Ten angielski pchnął potem na anglistykę, następnie do Londynu, a tam do Akademii Sztuk Artystycznych.

Nowy Jork to póki co przystanek dla Ursuli. – Jest to miasto wielkiej improwizacji i jeśli tutaj będziesz
umiał się zaaklimatyzować, będziesz już to potrafił w każdym innym miejscu – opisuje miasto, a po chwili w zupełnie odmiennym, ciepłym obrazie, kreśli stolicę kina, czyli Los Angeles. Ale nie zerka tam zalotnie. Uparcie zostaje przy Nowym Jorku, choć kiedy mówi o domu, myśli o Londynie.
W Nowym Jorku Ursula nawiązała bliską współpracę ze środowiskiem reżyserskim skupionym wokół słynnego Actors Studio. To działające od 66 lat stowarzyszenie zrzeszające aktorów, reżyserów teatralnych i dramatopisarzy, a którego założeniem są warsztaty preferujące grę aktorską metodą Stanisławskiego.
– To rodzaj analizy psychologicznej  granej postaci – tłumaczy Ursula. Warsztaty Actors Studio ukończyło wiele wybitnych postaci kina, m.in. Marlon Brando, Dustin Hoffman, Robert De Niro, czy Jane Fonda. Od 2007 roku Ursula ma uzbieranych w swoim portfolio kilka ról. W aktorskim CV zaznacza słowiańską i skandynawską urodę. W ekranie monitora widzę to dobitnie. I widzę też, że na zaczepne pytanie o gościnny przyjazd do olsztyńskiego Teatru Jaracza, jej senne oczy nabierają blasku.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Tekst: Rafał Radzymiński
Obraz: archiwum aktorki