Te pałace Warmii i Mazury miały szczęście. Poświęcono im kawał życia, energii i pieniędzy. Podniesiono z ruin i nadano drugie życie. Kim są ich współcześni właściciele? I dlaczego mimo ciężkiej, fizycznej pracy, mają entuzjazm i zapał? Sami twierdzą, że to zasługa energii drzemiącej w podniesionych z upadku miejsc. I choć nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć, jedno jest pewne – ich ratowanie daje nieziemską satysfakcję. Poznajcie kilka historii odrestaurowanych pałacy i dworów Warmii Mazur.
Oto pałace Warmii i Mazur które odzyskały dawny blask:
Folwark Galiny
„Nie przeżyłby kolejnej zimy. Przewieszony dach pałacu runąłby na resztki ścian i wdzierającą się w każdy zakamarek bujną roślinność. Taki smutny widok Joanna i Krzysztof Pałyska, pochodzący z Warszawy, zastali w Galinach w 1995 roku, kiedy przyjechali do znajomych na Mazury. Chwycił ich za serce, a potem przez kilka miesięcy nie dawał spokoju, powracał w rozmowach, wyzwalał wizje i marzenia. Po paru miesiącach wrócili jako jego właściciele.”
Pałac Nakomiady
„Można by napisać o tym scenariusz na film. Byłaby to mieszanina gatunków: przygodowy, thriller, romans, a przede wszystkim historia kilkunastu pokoleń tutejszych mieszkańców pełna zwrotów akcji. Dzisiaj pałac, jego park i barokowe ogrody, to oaza dla tych, którzy szukają spokoju. Takiego, który w 1998 roku przyciągnął do Nakomiad Joannę i Piotra Ciszków, wiodących intensywne życie w Warszawie.”
Pałac w Warlitach
Nie zdarzyła się jeszcze wizyta gości podczas której Edyta nie wyciągałaby starych zdjęć. Ci, którzy tu trafiają, chcą wiedzieć wszystko: jaka jest historia XIX-wiecznego pałacu, czy parkiety są z prawdziwego dębu, z jakiego jeziora pochodzi sandacz na talerzu, no i czy w nocy straszy. Oglądając archiwalne fotografie trudno uwierzyć, że ruina bez dachu, z zabitymi oknami, wybrakowanymi ścianami i otoczona gęstwiną chaszczy, to dzisiejsza rezydencja w Warlitach.
Pałac w Sztynorcie
Kiedy zmarł książę Edynburga Filip Mountbatten, mąż angielskiej królowej, regionalne fora internetowe ożywiły się. Jego praprapraprababką była bowiem Maria Eleonora Lehndorff z rodu, którego siedzibą przez wieki był otoczony jeziorami pałac w Sztynorcie na Mazurach. Na ten ślad w drzewie genealogicznym królewskiej rodziny brytyjskiej wpadł przed kilku laty dr Jerzy Łapo, archeolog, krajoznawca, miłośnik historii sztynorckiego majątku. Wyliczył, że w żyłach najmłodszego pokolenia Windsorów płynie po 3/1024 krwi Lehndorffów.
Więcej o odrestaurowanych dworach i pałacach Warmii i Mazur: