Szachy nie pizza — nie każdy musi je lubić. Ale wystarczy spróbować, aby zauważyć zmiany w swoim życiu. O tym, jak kształtują osobowość, opowiada 21-letni Igor Janik z Elbląga, wicemistrz świata w szachach do lat 18, reprezentant kadry narodowej.

MADE IN: Oglądałeś serial „Gambit królowej” na Netfliksie?

Igor Janik: Wzbraniam się przed wykupieniem dostępu do Netfliksa bo wiem, jak dużo czasu pochłaniają dobre seriale. Ale całe moje otoczenie szachowe mówi o tym filmie. Z ciekawości obejrzałem fragmenty i potwierdzam, że dobrze oddaje klimat tego świata, chociaż są w nim typowo hollywoodzkie wątki. Ludzie myślą, że to kameralny sport, rozgrywany w dusznych salkach. Film pokazuje rozmach i przepych, które towarzyszą na pewnym poziomie zaawansowania.

Znasz je pewnie z autopsji. 

Mam w domu ponad 200 pucharów, miałem zaszczyt stawać na podium wielu ważnych turniejów. Ale nie gram wyłącznie dla zwycięstw. Szachy to moja fascynacja, a zgłębianiu wariantów poświęcam nawet 10 godzin dziennie. Koncentracja i intuicja, którą wzmacniają, przydaje się w każdej dziedzinie życia. To zajawka ogólnorozwojowa.

Szachy przeżywają boom dzięki pandemii?

Co roku rozgrywałem około 100 partii, a przez ostatni rok jedynie 30. Jest to dość niekomfortowe dla szachistów, ponieważ bardzo ważny jest ciągły kontakt z dyscypliną. Inaczej sytuacja ma się, gdy mówimy o popularności szachów na świecie. Wielu ludzi, z braku innych rozrywek w plenerze, zainteresowało się tą grą, a także całą otoczką okołoszachową. To trochę jak z modą na bieganie, wokół którego rozrósł się cały biznes, gadżeciarstwo. Teraz mnóstwo mówi się np. o specjalnej diecie szachistów, ich trybie życia, schematach treningu. Kiedyś nie miało to znaczenia, ale młodsze pokolenie szachistów zawodowych docenia, jak ważne jest dbanie o koncentrację i pamięć, ogólną kondycję.

Jak ty o nią dbasz?

Nie trzeba być mega wysportowanym, ale pijąc alkohol i biorąc używki, trudno o sukcesy. Ponieważ jestem studentem, ciągle muszę wykręcać się od imprez organizowanych przez kolegów. Biorę duże dawki witaminy D i magnezu. Przynajmniej raz dziennie robię sobie reset – samotny spacer na świeżym powietrzu. Nie zabieram ze sobą telefonu ani innych rozpraszaczy. To pomaga mi się wyciszyć, zebrać myśli.

I nie myślisz na spacerze o szachach?

Myślę, analizuję warianty. Samo rozgrywanie partii to 10 procent tego sportu. Reszta to trening, na który składają się głównie dwa elementy: taktyka — liczenie wariantów, robienie zadań oraz strategia — planowanie, analiza schematów.

Którego z szachistów podziwiasz najbardziej?

Podziwiam styl gry Magnusa Carlsena. Jest bardzo dokładny, rzadko popełnia błędy. Ale mój agresywny styl bliższy jest jest Topałowowi czy Iwanczukowi. Można grać powoli, analizować pozycje, albo atakować króla, stwarzać problem na szachownicy, aby przycisnąć przeciwnika. Ja wolę to drugie.

Jak wygląda twoje życie poza szachami?

Szachistę można porównać do marynarza. Ciągłe wyjazdy na turnieje, czasem nieobecność w domu przez miesiąc, trudno więc cokolwiek zaplanować. Dlatego kobietom niełatwo być z szachistami, chyba że same grają, tak jak moja dziewczyna. Dużo czasu spędzamy przy szachownicy, ale przynajmniej nie mamy o to do siebie nawzajem pretensji.

Zdarza ci się czasem dzień bez szachów?

Bardzo rzadko, muszę być czymś naprawdę pochłonięty. Nawet w podróży nie marnuję czasu – biorę telefon i odpalam szachy. Gram od czwartego roku życia, w wieku ośmiu lat wstąpiłem do klubu szachowego, a wieku 10 lat pojechałem na mistrzostwa Polski. W 2012 roku zdobyłem pierwszy medal mistrzostw. Dzisiaj nie tylko gram, ale też piszę artykuły na ten temat i uczę grać innych. Zależy mi, aby rozpropagować szachy, bo to rozwojowa pasja, dobrze robi i młodym, i starszym ludziom.

Młodzi garną się do tego sportu?

Szachy nie pizza, nie każdy musi je lubić, ale jest coraz lepiej. Odchodzi się od stereotypu, że są zarezerwowane dla wybitnie uzdolnionych. Nawet jak nie zostanie się mistrzem, łatwo dostrzec po jakimś czasie, że szachy to najlepsza szkoła życia. Wyciszają nadpobudliwych, motywują opornych, pomagają opanować stres i myśleć niesztampowo. Rozwijają zdolności analityczne, ćwiczą pamięć, uczą logicznego myślenia. A także tego, że każdy sukces wymaga cierpliwości. Mnie pomogły w radzeniu sobie z porażkami. Jako dziecko płakałem po każdej przegranej. Przez 10 lat profesjonalnej gry nabrałem pokory i dystansu.

Studiujesz, aby mieć alternatywny zawód?

Studiuję psychologię w zarządzaniu, ponieważ wiedza, którą tam zdobywam może mnie wzmocnić jako szachistę. Jak w każdym sporcie, aspekt psychologiczny jest fundamentalny. Nie wiem jak długo będę grał zawodowo, ale szachy pewnie pozostaną w moim życiu na zawsze. W Elblągu brakuje profesjonalnego szkolenia, które mogłoby dać światu genialnych szachistów. Wielu działaczy świetnie zachęca dzieci do tej wspaniałej dyscypliny, lecz wciąż brakuje kompleksowego treningu i tę lukę chciałbym wypełnić. Chciałbym, aby szachy nie były tylko chwilową modą, którą zawdzięczamy serialowi. To wieki tradycji popularnej wśród władców, możnych tego świata. Skoro jest dostępna dla każdego nawet w telefonie, to dlaczego nie sprawdzić czy odmieni nasze życie?

Rozmawiała: Beata Waś, obraz: Michał Skroboszewski

Igor Janik związany jest z olsztyńską Fundacją „Gram w szachy”. 

Fundacja Gram w Szachy

Olsztyn, ul. Kasprowicza 4, tel.: 89 722 12 42

www.gramwszachy.pl

KOSZARY FUNKA

Olsztyn, ul. Kasprowicza 4, tel.: 89 722 12 40 

mail: kontakt@koszaryfunka.pl

www.koszaryfunka.pl