Miasteczko jak ze snów: czyste, kolorowe, pełne atrakcji, a jego gospodarzom uśmiech nie schodzi z buzi. Nowa Warmiolandia to miejsce, gdzie dzieci rozdają karty. A raczej banknoty, bo jak w każdym mieście, kwitnie tu także handel.

Przy głównej alei ruch jak na Marszałkowskiej. W markecie „Warmiak” emocje sięgają zenitu. Klienci przebierają towar, albo przepychają się z banknotami do kasy. W klinice lekarze opatrzeni w stetoskopy przyjmują chorych pacjentów – często dorosłych, więc muszą się zmierzyć z wieloma dolegliwościami. Na poczcie można wysłać prawdziwą kartkę z pozdrowieniami od Warmisia, więc petentów nie brakuje. Nic dziwnego, że na pobliskim posterunku policji mają pełne ręce roboty, żeby przypilnować porządku w ogarniętym chaosem mieście.

– Miasto dzieci to idea, która narodziła się w Stanach Zjednoczonych – tłumaczy Tomasz Dowgiałło, współwłaściciel otwartej w marcu Warmiolandii Miasta Dzieci. – Pomysł na miejsce, gdzie maluchy mogą wczuć się w role dorosłych, uzupełniliśmy dodatkowymi atrakcjami. W budynku zgromadziliśmy to, co najbardziej przypadło do gustu nam i naszym dzieciom podczas podróży po parkach rozrywki w Europie. Kilka z nich to jedyne tego typu atrakcje w regionie.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Jak choćby sześciometrowe ścianki do wspinaczki. Z tych wyzwań o różnym stopniu trudności chętnie korzystają także dorośli. Specjalny system autoasekuracji, obsługiwany dodatkowo przez pracownika Warmiolandii, to całkowicie bezpieczny, wykluczający upadek sposób na mierzenie się z wysokością i siłą mięśni. W przestrzeni „miejskiej” znalazł się także tor wyścigowy Formuły 1 – porcja adrenaliny za kierownicą elektrycznych aut. Dmuchana zjeżdżalnia obok, to dawka emocji z miękkim lądowaniem, a olbrzymia konstrukcja z tunelami, trampolinami, siatkami, trzytorową 15-metrową ślizgawką i basenami pełnymi kulek, to prawdziwa fabryka endorfin. Jej miniatura w strefie malucha przygotowana jest z myślą o dzieciach do trzeciego roku życia. W pokoju laserowym można poczuć się jak… złodziej w muzeum. Przejście między wiązkami światła tak, aby uniknąć punktów karnych, wymaga nie lada sprytu. A w strefie pneumatycznej można poćwiczyć celność przy armatce z kulkami.

– Sukcesywnie będziemy rozbudowywać nasze miasto. Śledzimy trendy i nowości w branży dziecięcej rozrywki, bywamy na targach, a pierwszymi testerami są nasze dzieci – tłumaczy Dagmara Dowgiałło, współwłaścicielka obiektu. – Wyszukujemy atrakcje, które mogą uzupełnić ofertę dla najmłodszych w Olsztynie, zwłaszcza w przypadku niepogody. Najbliższe salony z takim wyposażeniem znajdują się w Gdańsku, albo Warszawie.

W pachnącej świeżością Warmiolandii już niemal codziennie słychać gromkie „Sto lat”. Urodzinowa baza znajduje się w salce na antresoli z panoramą na tętniące życiem miasto, albo w laboratorium doświadczeń. Tutaj, u boku prof. Ryzyka-Fizyka, mają miejsce eksperymenty (również dla grup szkolnych), łączące zabawę z nauką chemii i fizyki: wulkan z sody i octu, słoń z piany czy tęczowy koktajl z substancji o różnej gęstości.

– W naszym mieście rządzą dzieci, ale chcemy wykorzystać także potencjał dorosłych – tłumaczy Tomasz. – Oprócz stałej opieki grupy animatorów, mamy w planach spotkania z osobami z różnych branż. Opowiedzą dzieciom o zasadach drogowych, pokażą na czym polega praca fryzjera, kosmetyczki czy listonosza.

Miasto dzieci to kontynuacja Warmiolandii, która przez pięć lat działała przy ul. Lubelskiej. Nowa infrastruktura, wyposażona również w przewijaki, krzesełka i podgrzewacze butelek, nie stawia granic wiekowych.

– Mamy tu mniejszą przestrzeń, ale skumulowaliśmy na niej więcej atrakcji, postawiliśmy na jakość urządzeń dla różnych grup wiekowych – tłumaczy Dagmara. – W poprzedniej siedzibie często spotykaliśmy się z opiniami, że rodzice w ogromnej przestrzeni tracą z oczu swoje pociechy. Tu są w zasięgu wzroku, więc można spokojnie zagłębić się w lekturę lub napić kawy. W naszym barze, oprócz napojów, lodów i łakoci, pojawią się zdrowe przekąski z beztłuszczowego urządzenia, nie wydzielającego zapachów.

Założeniem zamkniętej jesienią ub. roku i obecnej Warmiolandii jest zdrowy ruch i zabawa, bez elektronicznych urządzeń i gadżetów. – Zastanawialiśmy się nawet czy instalować tu internet z wi-fi – przyznaje Dagmara. – I ostatecznie działa, ale głównie po to, aby dorośli nie przeszkadzali dzieciom w beztroskiej zabawie. Największym problemem jest skłonienie ich do opuszczenia miasta. Wchodząc tu mają otwarte z zachwytu buzie, wychodząc – grymas rozczarowania, albo łzy, że wizyta dobiegła końca.

Tekst: Beata Waś, obraz: Kuba Chmielewski

Warmiolandia Miasto Dzieci

Olsztyn, Aleja Warszawska 117

tel.: 791 078 111

www.warmiolandia.pl