O tym, dlaczego warto wydać na bilet do teatru, mówi Giovanny Castellanos, reżyser i dyrektor artystyczny Olsztyńskich Spotkań Teatralnych.

Made in: Parę miesięcy temu przejąłeś organizację OST. Będzie rewolucja?

Giovanny Castellanos: Rewolucja wymaga przygotowania gruntu, myślenia, trzeba do niej dojrzeć. Robiona w pośpiechu, skazana jest na klęskę, a my chcemy dożyć kolejnych edycji spotkań teatralnych. Polski teatr zmienia się nieustannie, nierzadko szokuje, a my chcemy, aby mieszkańcy Olsztyna byli w miarę na bieżąco. Na razie odświeżamy formułę OST, zaprosiliśmy 10 świetnych spektakli ukazujących i klasykę, i nowe poszukiwania teatralne. Po to, aby nie zniechęcić stałych bywalców, ale zachęcać też nowych. Jednak na te najgłośniejsze produkcje „“ pod szyldem Warlikowski, Lupa, Strzępka czy Rychcik „“ musimy jeszcze poczekać.

Zatem skromny festiwal czy mega wydarzenie?
Na pewno bardzo ważne wydarzenie dla Olsztyna, lokalne święto teatru. Czy będzie mega, zadecydują widzowie.
Kolejki po bilety stały jak podczas poprzednich 22 edycji OST.

I tradycyjnie najpierw „œwyszły nazwiska”.
Tak już jest, że lubimy oglądać aktorów, których znamy i cenimy. Nie jest tajemnicą, że seriale w TV mocno budują ich popularność, a wielu wybitnych aktorów skusiło się na udział w telenowelach. Ale niemal każdy z nich ma korzenie teatralne. Wielu znam z moich czasów studenckich na krakowskim PWST, pamiętam m.in. Tomka Kota, Kasię Zielińską jako skromnych, ale ambitnych studentów. Kiedyś byli anonimowi, ale ciężka praca zaprowadziła ich na szczyt popularności. W szkole miałem też przyjemność być asystentem prof. Jerzego Stuhra i wspólnie pracowaliśmy ze studentami nad tekstem „Ich czworo” Gabrieli Zapolskiej. Podczas OST zobaczymy ten tytuł w gwiazdorskiej obsadzie. W repertuarze są też znakomite spektakle, w których nie pojawiają się aktorzy „medialni”. To projekty, które bronią się jakością: genialnym tekstem, ciekawym tematem, grą aktorską czy błyskotliwą reżyserią. W każdym jest coś, co kwalifikuje je do naszej Ligii Mistrzów.

Wykorzystałeś znajomości, układając program OST?
Nie ukrywam, że tak. Twórcom i aktorom bardzo zależy na tym, żeby pokazywać swoje dzieła, ale mają napięte terminarze i stawki, na które nie zawsze możemy sobie pozwolić. Przyjacielskie kontakty ułatwiają negocjacje, nie wszystko robi się dla pieniędzy. Niektórzy z nich musieli stanąć na głowie, żeby przyjechać do Olsztyna. Ale wiedzą, że publiczność to doceni. Chociażby dlatego, że tylko raz w roku ma okazję zobaczyć na żywo pot i wysiłek ulubionych twórców wkładany w przygotowanie spektaklu. I nawet jeśli bilet kosztuje stówę, podliczmy koszty wyprawy do teatru w Krakowie czy Warszawie. Wstyd nie skorzystać. Zwłaszcza, że czasy nie sprzyjają spotkaniom towarzyskim, dialogowi i wysiłkowi intelektualnemu. Być może teatr to jedno z ostatnich miejsc, gdzie można nawiązać kontakt z drugim człowiekiem bez ciągłego zerkania na smartfona i facebooka.

Rozmawiała: Beata Waś, Obraz: archiwum Teatru

Teatr-Poster45x65-OST_2015-druk