Teatr Węgajty – Teatr końca świata
Wacław Sobaszek w swoich „Spiskach życiowych” wykreował zdanie, na fundamentach którego stoi Teatr Węgajty, a właściwie ostatni okres jego działalności. To kluczowe zdanie to: „Artyści kiedyś upiększali świat, a teraz chodzi o to, aby go zmieniać”. Teatr Węgajty bierze na warsztat wyzwania współczesności, m.in. kryzys klimatyczny i społeczne wykluczenie.
„Poniżej roli króla już nie schodzę” – oznajmił po kilku spektaklach Janek Jendrycki, mieszkaniec Domu Pomocy Społecznej w Jonkowie. Zaczął od dziennikarza w „Weselu”, został królem w spektaklu według Gombrowicza, potem był królem u Szekspira i Alfreda Jarry’ego. Sceniczną karierę kontynuuje w tytułowej roli w „Balladzie o Edku” na podstawie Mrożka. Współpraca Teatru Węgajty z DPS w Jonkowie, która rozpoczęła się w 2008 roku, okazała się przełomowym doświadczeniem dla obu placówek.
– Początkowo nasza idea stworzenia w DPS Teatru Potrzebnego, trafiła na inercję, opór – wspomina Wacław Sobaszek, współtwórca Teatru Węgajty. – Jako pierwszy przystał na rolę w „Weselu” Albin Krajewski. Kiedy Janek usłyszał jak jego sąsiad uczy się tekstu na korytarzu, coś w nim pękło. Potem dołączyli kolejni. Spektakl był dla nas nowym doświadczeniem. Poczuliśmy, że poprzez sztukę możemy realnie zmieniać mały wycinek naszego świata.
Poszli za ciosem, biorąc jednocześnie na warsztat kolejny „gruby” temat – kryzys klimatyczny. Po spektaklu „Woda 2030” zrealizowanym w 2010 roku, zaplanowali na kolejne dwie dekady maraton teatralny dedykowany zmianom na planecie. – W tamtym czasie nie był to jeszcze mainstreamowy temat, my postanowiliśmy bić na alarm – wspomina Wacław.
Powstały spektakle „Ziemia B” czy „Ogień, kryzys, dworzec centralny”, którego scenariusz opierał się na rozmowach z ludźmi bezdomnymi na temat szeroko pojętego kryzysu. Najnowsza, 15. realizacja pt. „Grzybnia snów”, to patchworkowy spektakl, w którym wykonawcy przyglądają się swoim sennym marom, lękom związanym z atmosferą wojny i kryzysu humanitarnego.
– „Destylujemy” w nim środki artystyczne, docieramy do naszych głębokich impulsów – tłumaczy Wacław. – Parę lat temu mówiło się o depresji klimatycznej, obecnie mamy do czynienia już z różnymi kryzysami psychicznymi, związanymi z atmosferą końca. Społeczeństwo jednak wypiera naukowe prawdy, żyjemy jak na Titanicu. Najlepsze co nam zostało, to praca nad kondycją psychiczną. Sztuka jest komunikatorem, a ludzie bardziej ufają bezpośredniemu przekazowi dokumentalnych spektakli, niż populistycznym przekazom medialnym.
Na to zaufanie twórcy teatru pracowali od lat 70. ub. wieku. Skupieni początkowo w olsztyńskiej Placówce Twórczo-Badawczej „Pracownia”, działali m.in. w terenie, odkrywali kulturowe dziedzictwo Warmiaków. Kiedy w 1981 roku po wprowadzeniu stanu wojennego „Pracownia” przy ul. Okopowej została zamknięta, wyruszyli na wieś, a w 1982 roku zaadaptowali gospodarstwo na obrzeżu Węgajt. Erdmute – „Mutka” i Wacław Sobaszkowie wprowadzili się do otoczonego lasem siedliska. Po wywiezieniu ton gnoju, w oborze i przylegającej stodole powstała sala teatralna z zapleczem. Na marginesie oficjalnego życia kulturalnego kiełkowała idea, która w 1986 roku zamieniła się oficjalnie w Teatr Wiejski Węgajty – alternatywną, niezależną placówkę, łączącą sztukę, ekologię, rozmaite działania na rzecz społeczności lokalnej. Stała się wyspą otwartości, wielokulturowości i artystycznego eksperymentu. Na początku nowego wieku wyłoniła się Inna Szkoła Teatralna, jako cykl warsztatów i wypraw śladami obrzędów ludowych. A letni festiwal Wioska Teatralna przyciąga na Warmię twórców z różnych stron świata, biorących na warsztat wyzwania współczesności, jak np. twórczość z pomocą sztucznej inteligencji.
– Mamy grono młodszych współpracowników, którzy wspierają nas swoją energią i pomysłami – przyznaje Wacek. – Jednym z nich była potańcówka w Jonkowie przy muzyce współtworzonej przez sztuczną inteligencję, na którą zaprosiliśmy miejscowych.
Istota Teatru Węgajty to tworzenie więzi lokalnej, zapraszanie mieszkańców do wspólnych działań artystycznych, ale też ekologicznych, jak choćby ochrona przed wycinką starych drzew, rosnących w tutejszych alejach.
– Dzisiejsza wieś to neomieszczańska mikstura: domki z katalogu, a obok stare chałupy. Wychodzimy wszystkim naprzeciw, współpracujemy z lokalnymi podmiotami, a na widowni zawsze jest grupa miejscowych – tłumaczy założyciel teatru.
Z projektami trafiali też do więzień, schronisk dla bezdomnych, współpracowali np. z Domem Poprawczym w Falenicy i Oddziałem Psychiatrycznym szpitala w Działdowie. – Idea inkluzywności nie polega tylko na likwidowaniu barier architektonicznych i dyskryminacji. Działanie na scenie to ogromny zastrzyk energii dla ludzi ocierających się o granice swojej egzystencji, chorobę, wykluczenie. Dzisiaj, kiedy wchodzę do DPS w Jonkowie, słyszę: „panie Wacku, kiedy próba?”. Żyją spotkaniem z publicznością. Mają w sobie niezwykłą, wewnętrzną siłę, która nam wszystkim się udziela.
Teatr Węgajty zwiedził ze spektaklami i warsztatami wiele krajów, dotarł nawet do Tajwanu w 2016 roku, gdzie zrealizował projekt oparty na noworocznych motywach obrzędowych i pracy nad aktualnym stanem świata.
– Minął już czas, kiedy tak bardzo ekscytowaliśmy się zagranicznymi podróżami – przyznaje Wacław. – Obecnie skupiamy się głównie na polsko-czeskiej współpracy, wspólnie z tamtejszymi twórcami i teatrami, takimi jak „Moving Station” z Pilzna i „Teď nádech a leť” z Pragi, przyglądamy się m.in. społecznym potrzebom tworzenia rezyliencji w obliczu katastrofy ekologicznej i wojny w Ukrainie.
Na temat aktywności teatru powstało wiele prac naukowych, literackich, filmów dokumentalnych. Jego działalność splatającą się z wiejską codziennością, Wacław Sobaszek opisał kilka lat temu w swoich dziennikach, opublikowanych pt. „Spiski życiowe”. Zdobyły w 2020 roku Literacką Nagrodę Warmii i Mazur „Wawrzyn”. Oprócz tego teatr ma na koncie m.in. nagrodę „Pro Publico Bono” za zorganizowanie Festiwalu „Wioska Teatralna” i „Godni Naśladowania” za Teatr Potrzebny oraz nagrodę Złotego Gołębia – przechodnią statuetkę ufundowaną z okazji rocznicy uchwalenia przez ONZ Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka.
– Wcześniej otrzymał ją m.in. Vaclav Havel i Lech Wałęsa, zespół Na Górze, a my odesłaliśmy ją do Teatru Kryly Halopa w Brześciu na Białorusi – tłumaczy Wacław. – To dla nas ważne, że działalność teatru została dostrzeżona w kontekście walki o prawa człowieka. W dziedzinie sztuki stosowanej nie chodzi o fajerwerki, efekt artystyczny. Najważniejsze jest dla nas pamiętanie o potrzebach każdego człowieka bez względu na jego status i tożsamość. Łącząc ludzi, łączymy światy.
Tekst: Beata Waś,
Obraz: Bogdan Wziątek, Kaja Kwaśniewska
Zrealizowano przy współpracy z Samorządem Województwa Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie.
#genWarmiiiMazur |