TRĄBA SŁONIA, DŁUBADEŁKO I DŁUGOPIS. ŻEBY PRACOWAĆ Z DZIEĆMI, TRZEBA IM DORÓWNAĆ WYOBRAŹNIĄ I POTENCJAŁEM. TAKŻE W KWESTIACH HIGIENY JAMY USTNEJ I LECZENIA ZĘBÓW.

sujka 2

Wizyty małych pacjentów w gabinecie stomatologicznym przypominają często artystyczny happening. Oswajanie z narzędziami poprzez nadawanie im nazw i nowych znaczeń, duża dawka humoru, kolorowa plomba, a na końcu nagroda za odwagę – to sprawdzone sposoby na przełamanie strachu.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

– Nie sztuka powiedzieć dziecku, że nie będzie bolało – przekonuje Elżbieta Sujka, stomatolog. – Maluchy mają taki sam układ nerwowy jak dorośli, a cierpliwość i odporność na ból zdecydowanie mniejszą. Dlatego staramy się szczerze rozmawiać z małymi pacjentami, ale tak, aby rozładować napięcie. Uczymy przez zabawę, jak dbać o zęby, by nie było w nich „robaczków” i dlaczego ważna jest higiena. Dzieci często rozumieją to lepiej niż dorośli.
W Polsce wciąż pokutuje przekonanie, że zębów mlecznych, i tak spisanych na straty, nie trzeba leczyć. Inny mit: zamiast mycia wystarczy zjeść jabłko przed snem. Jeśli dodać do tego dietę pełną ukrytych cukrów w produktach dla dzieci, tzw. próchnica butelkowa – murowana.
– Nie czytamy etykiet, a zwykły soczek z owoców zawiera czasem kilka dodatkowych łyżek cukru – wyjaśnia stomatolog. – Picie słodzonych napojów, również w nocy, sprawia, że zęby przez długi czas są nastawione na działanie kwasów i cukru. Efekt? Nie tylko próchnica, ale coraz częściej cukrzyca.
Bezbolesne znieczulenie komputerowe za pomocą urządzenia zwanego przez małych pacjentów „czarodziejską różdżką”, laserowe wykrywanie próchnicy przy pomocy „długopisu”, odciągacz śliny zwany trąbą słonia czy zgłębnik-dłubadełko – nowoczesna technologia minimalizuje ból niemal do zera. Gdyby nie strach rodziców, można by zmniejszyć dyskomfort związany z wizytą u dentysty.
– Ja się boję, ale ty się nie bój – usłyszałam niedawno słowa ojca, który przyszedł na wizytę z dzieckiem. – Rodzice przenoszą swój strach na dzieci, co nie ułatwia nam współpracy. Nie wspominając, że często stoją nade mną, trzymając kurczowo syna czy córkę za rękę, co dodatkowo wzmaga ogólny stres.
Gabinet dr Sujki jest organizatorem akcji dla dzieci pt. „Pokaż ząbki”. Przegląd uzębienia u maluchów potwierdza ponure statystyki. Dziewięć na dziesięć polskich
dzieci ma próchnicę, co plasuje nasz kraj na końcu europejskiej listy. Sprawa nie wygląda lepiej w przypadku młodzieży i dorosłych. Przeciętny Polak po 35. roku życia nie ma już 11 zębów, a po 60-tce co czwarty senior w ogóle nie ma swojego uzębienia.
– Nawet przed wizytą u dentysty nie zawsze czujemy potrzebę umycia zębów – przyznaje stomatolog. – Wierzymy, że dziecko, a potem nastolatek, sam zadba o własną higienę. Dajemy szczoteczkę, ale nie sprawdzamy wyniku mycia. Dlatego często oglądam maluchy z próchnicą, która niszczy zęby aż do korzenia. Przyjmuję młodzież, której zęby wyczyszczone są tylko na brzegach siecznych, co powoduje demineralizację szkliwa. Czasem warto wziąć szczoteczkę i poprawić po dziecku mycie, nauczyć je odpowiednich ruchów. Włączyć ulubioną muzykę, postawić klepsydrę, aby nie załatwiało mycia jedynie w 20 sekund. A potem przyjrzeć się, czy zęby są gładkie. Dla wyjątkowo opornych można kupić tabletki wybarwiające, których kolor wskaże niedomyte powierzchnie.
Próchnica to choroba zakaźna, łatwo przenoszona z rodziców na dzieci, np. przez nawyk oblizywania smoczka, łyżeczek. Dlatego profilaktyka i edukacja jest ważna już na etapie ciąży. – Edukacja rodziców dużo daje. Jeśli sami dbają o zęby, potrafią to również przekazać dziecku – twierdzi dr Sujka. – Czasem leczą się u nas dwa, trzy pokolenia jednej rodziny. Pamiętajmy, że próchnica niszczy nie tylko zęby, może być powodem stanów zapalnych w narządach odległych od jamy ustnej. Dlatego
trzeba walczyć z nią od pierwszego zęba, a nawet płukać jamę ustną dziecka, które ich jeszcze nie ma.

Tekst: Beata Waś, obraz: Arek Stankiewicz