Namalował setki dzieł, zapisał i zarysował tysiące stron. W setną rocznicę urodzin Hieronima Skurpskiego zamki w Nidzicy i Olsztynie prezentują wystawy Jego twórczości, m.in. z prywatnych kolekcji. wspominamy Mistrza.
Z pierwszego spotkania z Mistrzem wyszłam z książką pod pachą. „Głowę z obsydianu” Andre Malraux Hieronim Skurpski uważał za lekturę absolutnie obowiązkową. Kiedy wróciłam na kolejny wywiad, musiałam rozliczyć się z przeczytanej treści. Zrobiliśmy herbatę, usiedliśmy w pokoju pełnym książek, czasopism o sztuce, dzieł i pamiątek. Ledwo nadążałam z notowaniem złotych myśli, refleksji, spostrzeżeń na temat sztuki i świata. Starczyłoby na książkę.
Hieronim Skurpski, artysta, muzealnik, działacz społeczny zmarły osiem lat temu, do końca życia nie przestawał tworzyć, czytać, zgłębiać, zachwycać się światem. Był chodzącą encyklopedią kultury Warmii i Mazur. Zarażał swoją ciekawością, prowokował do dzielenia się wrażeniami. Jego mieszkanko przy ul. Warmińskiej stało się swego rodzaju salonem kulturalnym Olsztyna. Na wielogodzinnych dyskusjach bywali tu artyści, dziennikarze i miłośnicy sztuki mistrza Hieronima. – To było miejsce niebanalnych rozmów, zaczynających się od pytań pana Hieronima, co nowego w sztuce, kulturze w Olsztynie, Warszawie, świecie – wspomina Małgorzata Jackiewicz-Garniec, dyrektor olsztyńskiej galerii BWA. – Był otwarty i chłonny na nowości, nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek usłyszała narzekania na współczesny świat, nowe pokolenia, nową sztukę. Tych rozmów naprawdę brakuje.
– Pan Hieronim interesował się nie tylko kulturą i sztuką, ale również edukacją i nauką – dodaje Paweł Gawliński z Nidzicy, biotechnolog i genetyk, kolekcjoner Jego prac. – Gdy w 2000 roku opublikowano wstępny zapis całego genomu człowieka, zapytał mnie, kiedy uda nam się odkryć tajemnicę ludzkiego przemijania, bo, jak zaznaczył z uśmiechem, panu Bogu wyjątkowo nie udała się starość.
Artysta częstował nie tylko wiedzą i herbatą, ale też swoimi pracami. Sprzedawał, ale i chętnie obdarowywał.
Z tego rozproszonego, ogromnego dorobku powstały dwie wystawy w setną rocznicę urodzin Mistrza. Nidzicki i olsztyński zamek, dwa miejsca bliskie artyście, prezentują prace z prywatnych zasobów przyjaciół i kolekcjonerów jego twórczości. Na wystawie „Hieronim Skurpski jakiego nie znacie” w Muzeum Warmii i Mazur, można obejrzeć m.in. portrety żony i dzieci, scenki rodzajowe z codziennego życia. To też okazja, żeby zobaczyć prace z prywatnych kolekcji. – Kolekcjonerzy nie zawsze są skłonni wypożyczać swoje dzieła, ale tym razem nikt nie odmówił – podkreśla Grażyna Prusińska, kurator wystawy.
– Obraz „Konik na biegunach” z 1945 r. kupiła od artysty moja żona. Jestem bardzo przywiązany do tego obrazu, bo wisi nad moim stołem. Kilkanaście innych prac dostaliśmy od autora w prezencie – zdradza Marek Barański, dziennikarz i poeta. – Brakuje mi trafnych opinii pana Hieronima na temat współczesnej sztuki. Bywało, że my – jego znajomi – spędzaliśmy u niego po kilka godzin co najmniej raz w tygodniu. Kiedy nas potrzebował, rzucaliśmy wszystko, by z nim się spotkać.
Wystawa „Hieronim Skurpski – opisanie świata” w nidzickiej Galerii pod Belką pokazuje prace podarowane miastu przez artystę oraz dzieła z kolekcji Pawła Gawlińskiego. Obrazy o tematyce mazurskiej, pejzaże miejskie, portrety, martwe natury, sceny rodzajowe czy znakomita kreska rysunków i szkiców zatrzymująca ulotność chwili, grymas, ruch postaci. Prace dokumentują nie tylko proces twórczy Skurpskiego, ale również Jego życie, wojenne traumy, zmiany pokoleniowe, których był świadkiem i jego całkowite oddanie sztuce, regionowi i drugiemu człowiekowi.
Tekst: Beata Waś
Obraz: Paweł Koziński