DOSTANĄ U WAS WYSTARCZAJĄCY WYCISK, ŻEBY NIE MIELI SIŁY IŚĆ W MIASTO? – ZAPYTAŁA KLIENTKA, KTÓRA SZUKAŁA POMYSŁU NA WIECZÓR KAWALERSKI DLA PRZYSZŁEGO MĘŻA. DOBRZE TRAFIŁA. PO WIZYCIE W PARKU ROZRYWKI AKTYWNEJ BARTBO WYZWAŃ I ADRENALINY STARCZA NA DŁUGO.
Można przyjechać tu samochodem albo przylecieć helikopterem. Jak prezes pewnej firmy, która zorganizowała tu imprezę integracyjną. Jego pilot namierzył dwuhektarowe pole z kukurydzą i charakterystyczny labirynt w kształcie logo Bartbo. To jedna z letnich atrakcji parku Rozrywki Aktywnej w Butrynach. – Labirynt ma jedno wejście i jedno wyjście, więc trzeba trochę pobłądzić, zanim dotrze się do celu. Niektórym zajmuje to trzy godziny – zdradza Przemek Pichalski, prezes i dyrektor działu marketingu w firmie Bartbo. – Chcieliśmy, aby było nas widać z samolotów lecących do portu w Szymanach.

madein_nr018_poziom_181

I z powietrza, i z lądu 18 hektarów parku wygląda czasem jak wesołe miasteczko. Bywa, że z jego atrakcji na terenie otwartym i kawałku Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej korzysta jednocześnie pięć tys. osób. Jedni celują z łuku i broni na strzelnicy. Inni zdobywają polne drogi na quadach lub imponującym monster tracku. Przełamują lęk wysokości w parku linowym ze 130-metrową tyrolką albo
klaustrofobię, tocząc się z górki do stawu w środku plastikowej, dmuchanej kuli zwanej zorbingiem. A jeśli ktoś ma ochotę dać w kość sobie i innym – ubiera się w mundur i z bronią pełną amunicji z kolorową farbą bawi się w wojnę. – Do gry w paintball specjalnie zakupiliśmy kawałek lasu – dodaje Przemek. – Zdarzyło się jednak, że zbłąkany grzybiarz porzucił swój koszyk na widok uzbrojonych ludzi w mundurach moro. W tej zabawie najbardziej zaciekłe są kobiety. A szefa czy szefową firmy łatwo rozpoznać z daleka – ich mundur jest zazwyczaj najbardziej naznaczony kolorową farbą.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

madein_nr018_poziom_099

Ale Bartbo to nie tylko imprezy firmowe, integracja i rywalizacja pracowników firm, którzy docierają tu z różnych zakątków świata. Park powstał głownie z myślą o rodzinach, które spędzają ze sobą coraz mniej czasu, zwłaszcza w aktywny sposób. A tu rozerwać się i odpocząć może każdy – bez względu na wiek i temperament. Na dzieci czekają zjeżdżalnie, karuzele, tor z samochodzikami i większość pozostałych atrakcji parku w asyście dorosłych. A na starszych? – Mieliśmy tu imprezę z okazji
30. rocznicy ślubu i okazało się, że osoby w podeszłym wieku świetnie bawią się w paintball. Jedna z panien młodych zjeżdżała w sukni ślubnej na tyrolce. Inna klientka w asyście całej rodziny przełamywała lęk, wolno zaliczając jedną z trudniejszych tras w parku linowym. Nie zdziwi nas żadna zachcianka. Zachęcamy do nowych wyzwań, w ludziach odzywają się pierwotne instynkty, mobilizacja do przełamywania słabości.

madein_nr018_poziom_180

Z dala od miasta, wśród warmińskich pól i lasów jest też miejsce dla tych, którzy szukają spokoju i wyciszenia. Nad zarybionym łowiskiem czekają wędki, na mini plaży nad stawem – leżaki i wodne rowery, a jak dopadnie głód, można zrobić grilla, ognisko albo zjeść w parkowej karczmie, gdzie lokalne gospodynie przygotowują to, z czego słynie regionalna kuchnia.

Co pół godziny na terenie parku rozlega się charakterystyczny warkot śmigłowca. Odrestaurowany Mi-2 jest już na emeryturze, ale za to nadaje się do zabawy i robienia pamiątkowych zdjęć. Wmontowany silnik elektryczny odpala śmigło i efekty dźwiękowe. Niewtajemniczeni wpadają czasem w popłoch. – Jeden z ojców wsadził dziecko do kokpitu, aby bawiło się przyciskami. Kiedy silnik się uruchomił, zarzucił malucha na plecy i zaczął biec w stronę parkingu, nie chcąc narażać się na problemy – wspomina Przemek.

madein_nr018_pion_037madein_nr018_pion_038

Śmigłowiec to część Ekspozycji Pojazdów Militarnych – jednej z pasji Bartka Boguckiego, właściciela Bartbo. Obok polskiej ciężarówki Star 660, Mercedesa Unimoga z lat 70., który służył w niemieckiej armii, amfibii transportowej na gumowych gąsienicach, wiosną stanął tu nowy eksponat. Widok pojazdu transportowego ZIŁ 137T z lat 80. z radziecką rakietą dalekiego zasięgu Krug zatrzymuje zdumionych kierowców przejeżdżających obok parku. – To zdemilitaryzowany sprzęt, który będzie wpisany do rejestru zabytków – tłumaczy Bartek. – W Polsce znajdowały się trzy tego typu rakiety, które do 2011 roku służyły w polskiej armii. Jedna z nich trafiła do nas i przyciąga pasjonatów, a przede wszystkim służy jako tło do selfie.

 

Tekst: Beata Waś

Obraz: Tomasz Niewęgłowski, archiwum Bartbo