Nie trzeba być wróżką, by przewidzieć triumf najnowszej Skody Karoq. Przecież debiut każdej Skody kończy się wygraną. Przepisu na sukces szukaliśmy… na Sycylii.

Trudno nie przypomnieć sobie choćby tytułu słynnego dzieła Felliniego „Dolce Vita”, kiedy wyrywasz się z zimnego i deszczowego Olsztyna do ciepłego jeszcze Palermo, by spod lotniska odjechać w głąb wyspy pozbawionej już letniego zgiełku. Moje „słodkie życie” będzie teraz przypisane Skodzie Karoq, najnowszemu dziełu czeskiego producenta. Wtrącę od razu, że Karoq odbezpieczył długo chłodzone szampany, bo to właśnie on został 20-milionowym autem Skody, jakie wyprodukowano od… 1895 roku. Tak, tak, Skoda jest jedną z najstarszych marek na świecie. Z zazdrością podpatrywana, jak szalony postęp robi zwłaszcza od 26 lat, odkąd przejął ją Volkswagen. Swoją drogą, to niedawno szefem stylistów Skody został dotychczasowy szef stylistów Volkswagena właśnie, zaś dotychczasowy dizajner Skody, Jozef Kaban, przeszedł do BMW. Nie dziwię się, że Bawarczycy chcieli tego utalentowanego stylistę, bo ostatnie Skody spod jego ręki wyglądają kapitalne.

No właśnie, na czym polega fenomen Skody? Najprostsza odpowiedź: robi auta wzorcowe.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Oto najnowsze wzorcowe dzieło – Karoq. Zastępuje lubiane za swą niepowtarzalną sylwetkę Yeti, choć Karoq jest od niego sporo większy, bo aż 16 cm. Z kolei linią łudząco przypomina też niedawno debiutującego SUV-a, większego o 31 cm Kodiaqa.

Karoq, Kodiaq… – nie dość, że modele podobnie wyglądają, to jeszcze i nazwy można pomylić. Skąd one się w ogóle biorą? Otóż nazwa Karoq powstała z połączenia słów samochód – „KAA’RAQ” oraz strzała – „RUQ”, które zaczerpnięte zostały z języka autochtonów zamieszkujących wyspę… Kodiak położoną u wybrzeży Alaski. Z kolei Kodiaq to też gatunek niedźwiedzi mieszkających na Alasce.

Uff… wracajmy z zimnej Alaski do ciepłej Sycylii. Tam Karoq woził nas i malowniczymi drogami, i tymi lokalnymi, które sprawiały wrażenie nieremontowanych od dziesięcioleci, i zwykłymi bezdrożami, którymi lokalni rolnicy wdrapują się traktorami do uprawianych oliwek. W dość grząskim i pochyłym miejscu postanowiliśmy sprawdzić, jak poradzi sobie napęd 4×4. Wyjedzie? Nie wyjedzie? Po drugiej próbie udało się, choć lewy bok auta zmieniliśmy z black magic metallic na piaskowo-błotnisty mat. Ale wiecie co nas zaskoczyło najbardziej? Że to była wersja z… przednim napędem. Po prostu tego dnia wiele razy zmienialiśmy różne modele Karoqa i zwyczajnie straciliśmy orientację. Szacunek więc dla dzielnego przednionapędowca. Marne drogi potwierdziły dojrzałość układu jezdnego i konstrukcji Skody.

Ze swoim hasłem przewodnim Simply Clever, Skoda nie mogła nie zaskoczyć kolejnymi pomysłami ułatwiającymi codzienne funkcjonowanie z samochodem: sprytny uchwyt na woreczki do śmieci w kieszeniach przednich drzwi, uchwyt na parasolkę pod siedzeniem, indukcyjna ładowarka smartfona, nawet miejsce na wetknięcie zapalniczki, by nie latała w zakrętach po schowkach, kiedy korzystamy z gniazda (a propos, jest i gniazdo 230 V np. do ładowania laptopa). Jest i dwustronna mata bagażnika z nieprzemakalną lewą stroną na brudne rzeczy czy wnęka na butelkę wody, która… blokuje jej obracanie, by móc odkręcić nakrętkę jedną ręką. Genialne w swojej prostocie!

Kiedy zamówimy z tyłu trzy indywidualne fotele, to w razie potrzeby możemy ten środkowy wyjąć, zaś dwa pozostałe przysunąć do siebie i wówczas mamy wyśmienity komfort siedzenia z tyłu dla dwójki podróżujących.

Kolejny praktyczny przykład – trzy spersonalizowane kluczyki. Otóż kiedy z auta korzystają np. trzy osoby w rodzinie, każda

może mieć przypisane do kluczyka swoje ulubione ustawienia (profil jazdy, działanie klimatyzacji czy ustawienie elektrycznego fotela). Po otworzeniu auta wszystko dopasowuje się do naszych upodobań. A gdyby np. żona zostawiła auto zaparkowane w mieście, a mąż miałby je odebrać, to dzięki mobilnej aplikacji znajdzie dokładne miejsce jego zaparkowania, a nawet on line sprawdzi stan paliwa i włączy ogrzewanie postojowe (ta ostatnia opcja zupełnie nieprzydatna na Sycylii).

Karoq jest pierwszym modelem Skody w którym zamiast analogowych zegarów można mieć 12,3-calowy wirtualny kokpit znany chociażby z najnowszych Audi. Są cztery różne układy grafiki, włącznie z samą mapą nawigacji wypełniającą cały wyświetlacz. Z kolei na centralnym ekranie dotykowym (może mieć nawet wymiar 9,2 cala) można mieć dostęp do aplikacji posiadanych w smartfonie, ponieważ obydwa urządzenia genialnie ze sobą współpracują. A kolei Skoda Connect zapewnia łączność ze światem on-line w samochodzie.

Karoq można wyposażyć w niemal wszystkie zdobycze wspomagające bezpieczną jazdę: asystent pasa ruchu, adaptacyjny tempomat, wspomaganie parkowania, automatyczne światła drogowe, system samoczynnie wyhamowujący auto w razie wykrycia pieszego przed maską czy wreszcie funkcja samoczynnego hamowania przy cofaniu, gdyby pojawiło się realne zagrożenie kolizji.

Gamę silnikową otwiera zaskakująco dobrze radzący sobie z autem trzycylindrowy, litrowy silnik o mocy 115 koni. Amatorzy dynamicznej jazdy mają do dyspozycji nowy 1,5-litrowy TSI o mocy 150 koni. Co ciekawe, ma on systemem odłączania dwóch cylindrów. Otóż jeśli nie ma potrzeby korzystania z mocy (np. jednostajna jazda w trasie do 130 km/h i z obrotami pomiędzy 1400–4000), drugi i trzeci cylinder nie pracują, oszczędzając pół litra paliwa na 100 km.

Skoda wprowadziła na polski rynek Karoqa pomijając jej podstawową wersję wyposażenia Active. Doświadczenie sprzedażowe pokazuje bowiem, że klienci chcą lepszych wersji, więc Karoq startuje od bogato wyposażonej wersji Ambition.

Ambitnie.

Tekst: Rafał Radzymiński, obraz: Skoda Auto

Skoda Karoq – cena: 1,0 TSI 115 KM – od 87 900 zł,
1,5 TSI 150 KM – od 95 400 zł, 1,6 TDI 115 KM – od 99 900 zł,
2,0 TDI 150 KM 4×4 – od 116 400 zł