Pierwsze skojarzenia słowa prawnik? Toga, biały kołnierzyk, a czasem i… sztywniak w garniturze. Piotr Bazyluk łamie stereotypy, które przylgnęły do jego zawodu. Zamiast setek godzin spędzanych w kancelarii stawia na sprawne zarządzanie czasem i podróże. W miejsce porannej kawy – rozciąganie, medytację i samorozwój. Okazuje się to być receptą nie tylko na bycie szczęśliwym człowiekiem, ale również skutecznym prawnikiem. Dlatego rozmawiamy nie o paragrafach, a o empatii.

MADE IN: Na pańskim instagramie widzę konie, psy, podróże, lektury i inne pasje. Nie takiego obrazu spodziewałam się po radcy prawnym, zwykle pochłoniętego pracą z paragrafami.

Piotr Bazyluk: To kwestia umiejętności planowania i dobrej organizacji pracy, życia osobistego oraz sztuki wykorzystania work-life balance. Ale nie zawsze tak było. Mimo że kocham mój zawód, to byłem już bliski wypalenia. Budziły mnie w środku nocy niezałatwione sprawy. Nauczyłem się jednak żyć spokojniej, rozważniej i bardziej świadomie – celebrować przyjemności i czas wolny. Testować siłę woli.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Im więcej człowiek widzi, czyta i chłonie, tym staje się wrażliwszy. A paradoksalnie wrażliwość to nie jest pierwsza cecha, o której się myśli w kontekście prawnika.

Dobry prawnik we właściwym momencie powinien potrafić postawić sobie barierę emocjonalną. Z jednej strony muszę być twardy na rozprawach, z solidnym przygotowaniem i rozsądnymi argumentami, odporny na wszystkie krzywdy, których moi klienci doświadczają.

Z drugiej strony brak wiedzy o psychologii, komunikacji i sposobach prowadzenia rozmowy utrudniałby mi wykonywanie zawodu. Zajmuję się obsługą prawną przedsiębiorców, jak i osób fizycznych, które często uwikłane są w dramatyczne historie. Trzeba umieć je wspierać, nie tylko tłumacząc zawiłości procesowe. W przeciwnym razie – mimo całego profesjonalizmu prawnika – klient mógłby czuć się nieswojo. Ważne są więc empatia i umiejętności wysłuchania.

Dążę do tego, by ludzie przychodząc do mnie z najważniejszymi sprawami w życiu, mieli we mnie opokę. A praca nad sobą, samorozwój i pozwolenie sobie na czas wolny czynią nas szczęśliwszymi, prawdziwszymi i godniejszymi zaufania.

Co pana wprowadza w taki tryb?

Piotr Bazyluk: Oddech i dystans łapię poprzez medytację. Codzienną pobudkę mam o godz. 4.45, chwilę rozciągam się, a potem zatrzymuję się sam ze sobą w porannej medytacji, w kontrolowanym świadomym oddechu, który pozwala mi oczyścić umysł i niejednokrotnie spojrzeć na problemy z innej perspektywy. Jestem bardziej człowiekiem czynu niż obserwatorem, ale takie poranki pozwalają mi nabrać dystansu do wielu spraw.

Urlop to dla pana obowiązek?

Zwłaszcza zimą na Gran Canaria.

Dlaczego akurat tam?

Dla tego charakterystycznego zapachu tej wyspy i tej dopasowanej do naturalnego rytmu życia pogody. Rano idealna bryza na sport, potem odpowiednie słońce, a wieczorem wspaniałe ochłodzenie po to, by chciało się aktywnie działać.

Czasem w gonitwie zawodowej zapominamy o tym, że jeśli człowiek nie jest wypoczęty, to jego kreatywność, pomysły i odwaga są zjadane przez stres, nerwy i napięcie. Sam też do tego doszedłem ucząc się na własnych błędach. Dlatego od pewnego czasu podczas urlopu nie łączę pracy z odpoczynkiem.

A łączenie pracy z podróżami nie jest już złamaniem zasad?

To zależy jak będziemy podchodzić do tematu podróży. Ostatnio nagrywamy filmiki do Akademii Przedsiębiorcy 3.0, której działalność właśnie inicjuję. Będziemy wspierać tym projektem przedsiębiorców w prowadzeniu ich firm. Opowiadamy o ciekawostkach prawnych osadzonych w konkretnych miejscach świata. Nagrywaliśmy już w Barcelonie, Paryżu, Gdańsku i Krakowie.

Poruszamy nieoczywiste aspekty, np. lubimy podziwiać i fotografować zabytki, ale wielu z nas nie wie, że Wieżę Eiffla w dzień możemy fotografować bezpłatnie, ale wieczorem cała ta instalacja świetlna podlega ochronie i aby móc wykorzystać jej wizerunek w ramach działalności gospodarczej, musimy uiścić stosowne opłaty. Wchodzą tu już w grę kwestie praw autorskich, które są bardzo interesujące.

Prowadząc biznes lubimy mieć kontrolę nad wszystkim. To wynika z braku zaufania do ludzi?

To często podstawowy błąd wielu początkujących przedsiębiorców: stawianie się w centrum i przekonanie, że wszystko zależy tylko od nas i sami zrobimy to najlepiej. O tym aspekcie też będziemy mówić w Akademii Przedsiębiorcy 3.0. Bo perfekcjonizm nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem z biznesowego punktu widzenia. Czasami brak pewności siebie w tym perfekcjonizmie, a z drugiej strony wielka potrzeba samodzielnego dopinania wszystkiego i mnogość obowiązków, wpływają tylko na przedłużanie procesów. A biznes musi działać szybko. Dlatego przedsiębiorcy muszą się uczyć delegowania zadań i odpoczynku.

Do spraw klientów ma pan podejście biznesowe, jednak czasami jest pan bardzo stanowczy. W którym momencie trzeba mocno tupnąć nogą?

Zdarzają się sytuacje, że można, a nawet trzeba zaryzykować – oczywiście po wcześniejszej ocenie możliwość zysków i strat oraz legalności działania.

Ale zdarzają się sytuacje, zwłaszcza u początkujących przedsiębiorców czy młodych pracowników, że sypią pomysłami jak z rękawa i niestety 80 proc. z nich jest nierealnych, czasem niezgodnych z prawem. Wtedy muszę ich sprowadzić na ziemię – wyjaśnić jakie niesie to za sobą konsekwencje zarówno w sferze prawnej, jak i biznesowej oraz, że nie podpiszę się pod tym. Bywają skonfundowani, bo w chwilę burzę ich misternie budowany w wyobraźni plan, ale potem przyznają mi rację. W biznesie, a w szczególności w analizie prawnej, wszystko trzeba rozkładać na czynniki pierwsze.

Bo nie mamy pojęcia z jakiej siatki prawnych zawiłości jest utkane nasze życie?

Tak. Dlatego nie bójmy się korzystać z pomocy specjalistów, po to też powstała Akademia Przedsiębiorcy 3.0. Dobra wola, entuzjazm i wizja nie zawsze wystarczą. Tutaj trzeba wspierać się prostą definicją: jako profesjonaliści musimy wiedzieć, gdzie szukać innych profesjonalistów, którzy będą nam pomagać rozwijać skrzydła.

Ale program do obsługi kancelarii napisał pan sobie sam…

Piotr Bazyluk: Do ostatniej klasy liceum byłem przekonany, że będę programistą. Ja to po prostu uwielbiam! Zawsze dawało mi to dużo radości i nie widzę powodów, żebym teraz musiał z tego rezygnować. Tak jak uwielbiam grać w gry – często wracam choćby do „Civilization”.

Informatykę od prawa dzieli duża przestrzeń…

Moja żona ostatnio nazwała mnie multipotencjonalistą. Wielu rzeczy próbuję i potrafię się w nich zatracić, ale ta wszechstronność przychodzi mi zaskakująco łatwo.

Rozmawiała: Agnieszka Porowska

Obraz: Kuba Chmielewski

Bazyluk | Radcowie Prawni

Olsztyn, ul. Wyszyńskiego 15/3

tel. 600 029 022 | piotr.bazyluk@leas.pl

Akademia Przedsiębiorcy 3.0

Od przyszłego numeru rozpoczynamy cykl poradniczy dla przedsiębiorców w ramach aktywności Akademii Przedsiębiorcy 3.0.