Olsztyńskie Spotkania Teatralne to cztery spektakle, kilkanaście wybitnych aktorskich kreacji, setki osób na widowni. O repertuarze Olsztyńskich Spotkań Teatralnych i sukcesach lokalnej sceny mówi Zbigniew Brzoza, dyrektor Teatru im. S. Jaracza w Olsztynie.

MADE IN: Co łączy cztery spektakle zaproszone na majowe Olsztyńskie Spotkania Teatralne?

Zbigniew Brzoza: To głównie słodko-gorzkie historie zanurzone w naszej polskiej rzeczywistości. Mówią o naszych słabościach, przywarach, ale z dużą dozą czułości. „My Way” Krystyny Jandy to głębsza refleksja o życiowych i artystycznych wyborach, przeplatana uwagami na temat dzisiejszych zjawisk, m.in. na scenie politycznej. Wyreżyserowany przez Wojciecha Malajkata „Wstyd” jest brawurową komedią o konflikcie obyczajowym wynikającym z głębokich społecznych różnic. „Berek, czyli upiór w moherze” również na wesoło mówi o podziałach w polskim społeczeństwie. Spektakle pobudzają do refleksji nad naszą kondycją, ale nie jest to literatura „interwencyjna”. Wszystkie trzymają dystans do tego świata, który nas obraża z telewizji publicznej.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

A poza tym łączy je gwiazdorska obsada.

„Niespodziewany powrót” o relacji ojca z synem został wręcz „skrojony” na miarę Daniela Olbrychskiego i Tomasza Karolaka. Krystyna Janda pokazuje w pełni swój kunszt aktorski i osobowość, a bilety na każdy jej spektakl rozchodzą się na pniu. Wspaniałe role stworzyli aktorzy „Wstydu” – Iza Kuna, Jacek Braciak, Agnieszka Suchora i Mariusz Jakus. Nie ustępują im aktorzy „Berka” – Antoni Pawlicki i Ewa Kasprzyk w brawurowych rolach staroświeckiej Anny i dobrze sytuowanego geja Pawła.

Olsztyńskie Spotkania Teatralne, mimo dwuletniej przerwy, to rozpoznawalna w Polsce marka festiwalowa?

Twórców nie trzeba namawiać do udziału w Olsztyńskich Spotkaniach Teatralnych, problemem są jedynie ich przepełnione kalendarze, dlatego spektakle rozłożyliśmy na 10 dni. Krystynę Jandę oglądaliśmy ostatnio trzy lata temu w „Zapiskach z wygnania”. Bardzo się ucieszyła na ponowne spotkanie z olsztyńską publicznością. Myślę, że nie zabraknie chętnych na obejrzenie wielkich kreacji cenionych i lubianych aktorów.

Kreacje olsztyńskich aktorów też cieszą się ostatnio wzięciem na festiwalach polskich i zagranicznych.

To efekt śnieżnej kuli, która zaczęła się toczyć po pierwszych spektaklach pod moim kierownictwem, w 2019 roku. Zostały świetnie przyjęte przez olsztyńską publiczność, potem zaczęły się zaproszenia na festiwale i prestiżowe obchody Roku Moniuszkowskiego w Warszawie. Spektakl „Opętani”, adaptacja powieści Gombrowicza, otrzymał nagrodę za reżyserię i dla zespołu aktorskiego na XIV Międzynarodowym Festiwalu Gombrowiczowskim. Rok później, na festiwalu „Klasyki polskiej”, zaprezentowaliśmy ogólnopolskiej publiczności aż dwa nasze przedstawienia. Posypały się kolejne nagrody. W Olsztynie zaczęli bywać czołowi polscy recenzenci z branżowych pism i portali. Za ich tekstami posypały się nowe zaproszenia. Najważniejszą nagrodą było Grand Prix dla „Łatwych rzeczy” na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Boska Komedia, przyznane jednogłośnie w uznaniu dla koncepcji i realizacji spektaklu Anny Karasińskiej w wykonaniu Ireny Telesz-Burczyk i Mileny Gauer.

Jego jurorami byli twórcy europejskich festiwali, posypały się zaproszenia za granicę?

Spektakl rusza w tournee, w czerwcu zostanie pokazany w Sybinie w Rumunii, potem na festiwalu w Wilnie, a następnie w Pradze. Po nich zapewne pojawią się nowe. Jeszcze w maju będziemy obecni na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych, w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku i podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych, gdzie zostaną zaprezentowane dwa przedstawienia naszego teatru. Oprócz „Łatwych rzeczy” publiczność warszawska obejrzy „Czas porzucenia” Eleny Ferrante w reżyserii Weroniki Szczawińskiej. To znowu unikalne zdarzenie, że na tym prestiżowym festiwalu pojawiają się dwa spektakle z jednego teatru. Jestem dumny, że Teatr im. Stefana Jaracza po wielu latach wypłynął na wody ogólnopolskie i międzynarodowe. To ogromna nobilitacja dla naszych aktorów i zespołu technicznego. Mogę śmiało powiedzieć, że staliśmy się poważną sceną polskiego teatru.

Rozmawiała: Beata Waś