Każda z nich zawiera cząstkę prawdy, dlatego Mazurzy oburzali się, kiedy nazywano je bajkami. Jadwiga Tressenberg przez lata spisywała „Mazurskie opowieści”, które dzisiaj są na rynku literackim unikatem i inspirują kolejne pokolenia. Jak mawiała autorka „takie skarby kultury nie mogą zginąć. Trzeba je jak najdroższe klejnoty kolekcjonować”.
Jak to w życiu: nie wszystko kończy się happy endem. Za to ludzkie przywary i walka dobra ze złem, wciąż są na czasie. Mieszkańcy powojennych Mazur traktowali te historie niczym rodzinne skarby przekazywane kolejnym pokoleniom. A że w każdej z nich kryło się ziarno prawdy, Jadwiga Tressenberg, bibliotekarka, nauczycielka i pasjonatka lokalnego dziedzictwa, przez lata szukała wytłumaczenia tych legend, punktów zaczepienia w prawdziwej historii. Jak choćby w przypadku opowieści o Wyspie Pożeracza Serc na jeziorze Krzywa Kuta, przekazanej jej przez mieszkankę tych okolic. Jej bohaterem jest kamrat diabła, który marzył o nieśmiertelności. W zamian za tę przysługę musiał zjeść 12 ludzkich serc. Czarci przyjaciel osiadł na wyspie, by zaraz po pogrzebach dobrać się do ciał zmarłych na tutejszym cmentarzu. Chłop o nazwisku Konopka pewnej nocy przebił jego pierś widłami, gdy ten miał w ustach ostatni kawałek 12. serca. Jadwiga Tressenberg po latach trafiła na informację, że na wyspie na początku XVIII wieku pojmano studenta medycyny z Królewca, który dokonywał nielegalnych w owych czasach sekcji zwłok.
– Ludzie darzyli Jadwigę ogromnym zaufaniem, chętnie dzielili się opowieściami, które przydarzyły się ponoć w ich rodzinie czy u sąsiadów – przyznaje Barbara Grąziewicz-Chludzińska, etnografka z Węgorzewa, z którą poznały się w latach 60. – Gorszyli się więc, kiedy ktoś nazywał je bajkami. Diabły występują w każdym folklorze, ale te mazurskie, z okolic Puszczy Boreckiej, są według przekazów dobrotliwe, nieco gapowate.
I często próbują ludzi nawracać. To opowieści o ponadczasowych wartościach, służyły utrzymaniu „pionu etycznego”.
Pochodząca spod Grodna Jadwiga Tressenberg (zmarła w 2004 roku w wieku 80 lat) po wojnie studiowała w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku, pracę na Mazurach zaczęła jako nauczycielka – uczyła w Jurkowie i w Kutach, po kilku latach została bibliotekarką. Podsuwała dzieciom i dorosłym dobre książki, inspirowała i angażowała się w ochronę lokalnego dziedzictwa, integrowała wieloetniczne środowisko. A że miała w sobie ogromne pokłady empatii i życzliwości wobec ludności lokalnej, szukali u niej ratunku Mazurzy, których szykanowano i „ułatwiano” im wyjazd z Polski. Mówili swoim dialektem, często obcym dla otoczenia. Wsłuchiwała się w ich opowieści i skrupulatnie spisywała.
– Obszar Puszczy Boreckiej nie był przebadany przez folklorystów, więc były to opowieści z pierwszej ręki, nieznane w dawnej literaturze niemieckiej i polskiej. Jadwiga cyzelowała każde zdanie – przyznaje Barbara Grąziewicz-Chludzińska.
Jadwiga Tressenberg założyła Izbę Pamiątek Polskości, uczyła szacunku dla przeszłości, m.in. poszukiwała zaginionego archiwum kuckiej parafii ewangelickiej. Poświęciła kilka dekad na badanie kultury regionu. Opowieści mieszkańców okolic Węgorzewa i Puszczy Boreckiej zebrała w „Mazurskich opowieściach” wydanych w 2000 roku w małym nakładzie, w związku z powołaniem jej na patrona szkoły podstawowej w Pozezdrzu. Drugiego wydania w 2005 roku podjął się Dariusz Matyjas, przedsiębiorca i kolekcjoner sztuki z Giżycka. Kilka tysięcy egzemplarzy rozeszło się błyskawicznie. W przyszłym roku planowane jest kolejne wydanie w nieco zmienionej szacie graficznej.
– Wciąż dostaję pytania z urzędów i od osób indywidualnych, gdzie można zdobyć książkę – przyznaje Dariusz Matyjas. – Przekaz tych opowieści nie starzeje się, płynie z nich niezwykła życiowa mądrość, która jest szczególnie cenna w dzisiejszych trudnych czasach. Nowe wydanie będzie wzbogacone dodatkowymi ilustracjami artystów związanych z naszą Fundacją Sztuki.
Bo te opowieści są inspiracją dla twórczości kolejnych pokoleń rzeźbiarzy, malarzy, poetów, miłośników sceny i żywego słowa. Jednym z wielu projektów było studyjne nagranie „Mazurskich opowieści” z udziałem uczniów pozezdrzeńskiej szkoły podstawowej. Powstał także rowerowy Szlak Mazurskich Legend i Opowieści, który wiedzie przez miejsca związane m.in. z akcją kultowego „Księcia z Kut”, „Śladu diabelskiej łapy”, „Zimowej nocy Naderki” czy „Wilhelmy i jej diabelskiego ziela”. Ilustrują je drewniane rzeźby i tabliczki informacyjne. Inicjatorem tego przedsięwzięcia byli pracownicy Gminnej Biblioteki w Pozezdrzu, z jej kierownikiem Bronisławem Fronckiewiczem na czele.
– O Jadwidze Tressenberg powinno się napisać grubą książkę, to legenda tej ziemi. Pełna pasji edukatorka, z którą każdemu było po drodze. Uskrzydlała, inspirowała i dzieci, i dorosłych. Dzięki niej, niewielkie Kuty w latach 60. były stolicą kulturalną powiatu węgorzewskiego. Znali ją wszyscy, również w Ministerstwie Kultury. Rzadko spotyka się ludzi z takim autorytetem i powołaniem – przyznaje Barbara Grąziewicz-Chludzińska.
27 września w Muzeum Tradycji Kolejowej w Węgorzewie została otwarta wystawa „Portret przywołany z pamięci” dedykowana wielowymiarowej działalności Jadwigi Tressenberg. Znajdują się na niej m.in. gliniane rzeźby autorstwa Reginy Biesiadeckiej, przedstawiające postaci z „Mazurskich opowieści”. W tym samym czasie Biblioteka i Ośrodek Kultury Gminy Kruklanki zorganizowały XVIII Rajd Rowerowy „Szlakiem Mazurskich Legend”.
W roku 2024 przypada setna rocznica urodzin Jadwigi Tressenberg i jednocześnie dwudziesta rocznica jej śmierci. Jubileusz przypomina mieszkańcom Mazur o konieczności pielęgnowania tradycji, których ślady odnajdujemy w dwudziestu siedmiu spisanych przez autorkę „Mazurskich opowieściach”.
Tekst: Beata Waś, obraz: Archiwum prywatne Barbary Grąziewicz-Chludzińskiej
Upływający czas jest niekiedy określany przez starszych jako przejście przez izbę, otwierając jedne drzwi i zamykając za sobą kolejne. Wysłuchując historii naszych przodków, dobitnie zdajemy sobie sprawę z ulotności chwil i zanikającej pamięci. Ale dla pielęgnowania tożsamości regionu, w którym żyjemy, ważne jest, aby tę przeszłość wprowadzać do świadomości tu i teraz, dla kolejnych pokoleń. Zwłaszcza sylwetki i dokonania postaci oraz rodów, które w szczególny sposób zapisały się w historii Warmii i Mazur. |
Mecenas cyklu
JACEK GOSK – regionalista, pasjonat małych ojczyzn i społecznik zaangażowany w lokalne działania. Właściciel Zespołu Dworsko Parkowego w Sztynorcie Małym, należącego do folwarków z klucza Lehndorffów. |
Gospodarstwo Rolne Jacek Gosk
11-610 Pozezdrze, Młyńska 6 jgosk@poczta.onet.pl |