Organizacja Mistrzostw Europy w Triathlonie w stolicy Warmi i Mazur, to prestiż dla uczestników, trenerów i mieszkańców. O tym, dlaczego warto biegać, niekoniecznie wyczynowo, mówi Tomasz Domżalski, olsztyński triathlonista i trener. 

MADE IN: Czym Olsztyn przyciągnął organizatorów Mistrzostw Europy w Triathlonie?

Tomasz Domżalski:  Choćby wyjątkowym plenerem i infrastrukturą. Na tyle wyróżniającą się w Europie, że doświadczeni organizatorzy zdecydowali się na zrobienie tu wydarzenia, którego do tej pory nie było w Polsce. Poznali wiele miejsc, więc można zaufać, że to nie jest zwykły przypadek. CSR Ukiel to wyjątkowy kompleks, w którym można np. z łatwością wytyczać ścieżki na różnych dystansach. Poza tym Olsztyn jest świetną bazą noclegową, daje możliwość zakwaterowania setek sztabów i zawodników. A dodatkowym atutem jest bliskość lotnisk.

– W jakiej roli pan wystąpi na tym wydarzeniu?

– Udzielam się w biurze zawodów jako wolontariusz. A w sobotę i niedzielę przygotowuję swoich zawodników do startu. Satysfakcja, emocje i adrenalina są w przypadku roli trenera większe, niż gdybym występował jako zawodnik. Przez większość sezonu odkładam swoją własną przyjemność z biegania, na rzecz przygotowywania innych – dzieci i dorosłych.

– Jak długo trzeba przygotowywać się do udziału w triathlonie?

– W przypadku juniorów traktujących triathlon wyczynowo, kilka a nawet kilkanaście lat. W przypadku trenujących amatorsko, o udziale np. w Mistrzostwach Europy decydują z roku na rok. Trenują oni nie zawsze po to, aby rywalizować. Staram się wpajać swoim podopiecznym, że bez względu na wiek i stopień zaawansowania, ten sport uprawiamy przede wszystkim dla siebie. Chciałbym, aby stał się ich stylem życia, zarażam pasją do sportu, a nie tylko rywalizacji i pięcia się po szczeblach sportowej kariery.

– Społeczność biegaczy rośnie. To kwestia mody czy potrzeby?

– Ruch to naturalna potrzeba uśpiona w każdym z nas i budzi się w pewnym momencie życia z różnych powodów. Od dekad spędzamy życie praktycznie na siedząco, a naszą naturalną genetyczną potrzebą jest pozycja wyprostowana. Nieświadomie ciągnie nas do ruchu, dzięki któremu wydzielają się endorfiny poprawiające nastrój. Jesteśmy istotami chemicznymi, więc te hormony z czasem potrafią uzależniać. Ale jest to dobry nałóg, który sprzyja zdrowiu i urodzie. Kiedy uprawiamy sport zaczynamy lepiej się odżywiać, bo organizm upomina się o wszystkie niezbędne składniki. To wpływa na wygląd, koncentrację i rzutuje na wszystkie życiowe aspekty. Przestaje nas ciągnąć do używek, bo szkoda nam zniweczyć trud i osiągi. A jeśli przydarzy nam się przesadzić np. z alkoholem raz na jakiś czas, nie robi on już takiego spustoszenia w organizmie jak u osób niećwiczących. Słowem: ruch zmienia nasze życie i sprawia, że jesteśmy po prostu szczęśliwszymi ludźmi.

Z Tomaszem Domżalskim rozmawiała Agnieszka Morysińska

Obraz: Elżbieta Ciećko

Poznaj szczegóły Mistrzostw Europy w Triathlonie i AlleUltra Ultramaraton