Prawdziwe historie o prawdziwej miłości do samochodu

E30 – składnik dobrego smaku

Na początku lat 90. Piotr Dzierzgowski pracował w firmie w Niemczech. Jeden z kierowników, jak się potem okazało przesiedleniec ze Śląska, przyjeżdżał codziennie do pracy swoim czarnym BMW 320i z kultowej dzisiaj serii E30. – Patrzyłem wtedy na nie wzrokiem marzeń – wspomina dzisiaj. 

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Kiedy relacje pracownicze stały się już bardziej koleżeńskie, Piotr miał okazję sam dosiąść maszyny z sześciocylindrowym silnikiem. Jak przyznaje, był pod wielkim wrażeniem precyzji prowadzenia auta, osiągów wypróbowanych na słynnej Autobahnie, no i ogólnego usportowionego charakteru dwudrzwiowego cacka.

Po pół roku pracy udało się kupić kilkuletnie E30 z mniejszym silnikiem – 318i, oczywiście w jedynym słusznym kolorze – diamant schwarz. A na dokładkę zrealizował drugie marzenie: wieżę stereo Pioneer. 

Pierwszy powrót do rodzinnego Olsztyna. Na jednej z wielkopolskich dróg leżało koło od tira. Piotrowi udało się je ominąć w ostatniej chwili, ale i tak nie obeszło się bez poślizgu i lekkiego uderzenia tyłem BMW w przydrożny słupek. Pierwsza reakcja? – Czy nic się nie stało wieży, którą schowałem do bagażnika – wraca myślami. 

Po niespełna 30 latach odżyły marzenia o dawnym BMW E30, zwłaszcza, że starszy syn Piotra zrobił już prawo jazdy i też pasjonuje się samochodami. – Tym razem wytypowałem już kolekcjonerską wersję 318iS z usportowionym silnikiem. Szukałem oryginału, ale w Polsce przez pół roku trafiały się same zamęczone egzemplarze, lub poprzerabiane, bo sporo tych wersji trafiło też do motorsportu.

Któregoś sobotniego wieczoru na niemieckim portalu pojawił się anons: 318iS prosto z Hiszpanii, pierwszy właściciel, stan oryginalny. Kolor? Oczywiście diamant schwarc. W poniedziałek rano dawny kumpel z pobliskiego Dortmundu już obejrzał BMW. Jego pierwsza reakcja: takie stare i za tyle pieniędzy?

Nie wiedział, że między 318i, a 318iS jest dzisiaj przepaść cenowa. 

Pierwotnie wóz kupiono w madryckim salonie BMW Sanchez Ferrero i od nowości tylko tam serwisowano. – Jego widok dostarczył mi więcej frajdy i satysfakcji, niż nowe BMW kupione w salonie. Właśnie widzisz coś, co zawsze cię kręciło. No i pierwsza przejażdżka… W nowym aucie po prostu wzorowo jedziesz, a w starym BMW czuć autentyczną duszę maszyny, klimat i więź z autem. Jest w nim coś magnetycznego – zachwyca się Piotr.

Ciągle szuka rarytasów: 320iS oraz ultra rzadkiego 325iS. Póki co dokupił do pary białe 318iS, którego poprzednim właścicielem był aktor Krzysztof Kiersznowski, popularny „Nuta” z Vabank czy „Wąski” z Kilera. 

Co ciekawe, w aucie wciąż leżała w schowku jego wizytówka. Piotr długo zbierał się z telefonem na tzw. plotki samochodowe, ale zdopingowała go praca nad owym tekstem. Dzwonimy zatem razem. – O to BMW ludzie zaczepiali mnie na ulicy, bym sprzedał je – wspomina aktor. – Pamiętam, że w 2010 roku, czyli już kiedy miało 20 lat, wracałem do Warszawy porządną drogą z jakiegoś spektaklu i na liczniki miałem 180 na godzinę. Pomyślałem sobie: kurczę, wiekowe auto, a jak jedzie.

Aktor użytkował je na co dzień, a w ostatnich latach pożyczył przyjacielowi, który życiowo został… na lodzie. – Za moich czasów wyglądało perfekcyjnie, ale potem już niekoniecznie – przyznaje.

Biały iS jest już poddawany kompleksowej renowacji. Aktor zapewnił, że jak będzie gotowy, odwiedzi Olsztyn, bo znów chce zobaczyć wóz w pełnym błysku.

Tekst: Rafał Radzymiński, obraz: Michał Bartoszewicz

Bling Factory

Wyjątkowe auta wymagają wyjątkowego traktowania. Sami pasjonujemy się wspaniałymi maszynami i wiemy, jaką przyjemność daje posiadanie samochodu, który codziennie wygląda jak gdyby przed chwilą opuścił salon. Stworzyliśmy profesjonalne studio kosmetyczne z miłości do piękna motoryzacji, zdając sobie sprawę, że niektóre samochody wymagają bezkompromisowych rozwiązań.

Bling Factory

Olsztyn, ul. Lubelska 43i

www.blingfactory.pl