Wydaną w styczniu płytą „ID. Entity” otwierają nowy rozdział w swojej ponad 20-letniej historii. O inspiracjach przy jej tworzeniu i dzieciństwie na Mazurach opowiada Mariusz Duda, lider zespołu Riverside.

MADE IN: Riverside jest bardziej popularny w świecie, niż choćby w twoim rodzinnym regionie. Gdzie macie najwięcej fanów?

Mariusz Duda: Dane odsłuchów naszych utworów w internecie wskazują na kraje Ameryki Południowej: Chile, Brazylię, Meksyk. To część świata wyjątkowo otwarta na muzykę. Wizyta europejskiego zespołu jest tam zawsze ogromnym wydarzeniem. W Europie najpopularniejsi jesteśmy w Niemczech, Holandii i Wielkiej Brytanii. Poza tym mamy słuchaczy w Turcji i – o dziwo – w Iranie. Wielu z nich pojawiało się na naszych koncertach w Turcji, dopóki nie zamknięto granic. Myślę, że jest to związane z tekstami naszych utworów dotyczącymi sytuacji człowieka, jednostki. Irańczycy zamknięci przed światem w kajdanach reżimu, pewnie utożsamiają się z nimi.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

W tekstach na nowej płycie bierzesz na warsztat kryzys tożsamości.

Piszę o tym, co dzieje się dookoła nas. O ciągłym sprawdzaniu statusu naszej tożsamości i odwiecznych pytaniach o to, czy potrafimy jeszcze w świecie ciągłych zmian pozostać sobą. I że do przetrwania w tych trudnych czasach potrzebujemy odcięcia się od ludzi, którzy wpuszczają w nasze życie jad, dzielą nas i antagonizują. Pandemia namieszała nam w życiu ale też pomogła dostrzec, na ile jesteśmy zależni od innych. A technologia, która miała nam pomagać, sprawiła nam psikusa, staliśmy się jej niewolnikami. Tworzenie w zespole Riverside, ale też i w moich solowych projektach polega na tym, aby co jakiś czas wyrzucić z siebie fragment rzeczywistości. Płyty są jak albumy ze zdjęciami, pokazują przemiany, ewolucję, są zapisem czasu. Nowy album Riverside to obraz naszych czasów.

Okładka tej płyty jest jasna i kolorowa, przemycasz tu nieco optymizmu?

Kolory sugerują muzyczną złożoność tego albumu. W warstwie tekstowej mówimy o współczesnych nam problemach, ale wydźwięk na końcu albumu niesie nadzieję. Aby coś osiągnąć, musimy trzymać się razem, nauczyć się na nowo żyć w społeczności. Potrzebujemy samoświadomości i empatii. Mówię o tym aby nie ulegać impulsom, propagandzie, fake newsom, nie oceniać pochopnie innych. Na pewno da się jeszcze stworzyć bardziej przyjazny świat. Powstają nowe ruchy społeczne, dzieje się dużo złego, ale i dobrego.

Mariusz Duda o znaczeniu nowej płyty: 

Zdecydowanie nowym rozdziałem. Na tej płycie jest dużo charakterystycznych dla nas muzycznych elementów, które przez 20 lat ewoluowały. Ale w trzecią dekadę wchodzimy z nowymi pomysłami na siebie. Riverside to zazwyczaj melancholijna muzyka, w tym przypadku zredukowaliśmy smutek, płyta jest odświeżająca. Rock progresywny – gatunek z którym jesteśmy związani, kojarzy się z czymś raczej konserwatywnym. My zrobiliśmy woltę, pojawiły się tu fragmenty muzyczne inspirowane nie tylko latami 70. ale i 80.

To czasy twojego dzieciństwa w rodzinnym Węgorzewie – jak wpłynęły na wrażliwość muzyczną?

Myślę, że moje węgorzewskie czasy nie tylko wpłynęły na moją wrażliwość muzyczną, ale ją też ukształtowały. Pamiętam, że dużo się działo. Zaliczyłem ognisko muzyczne, potem byłem w składzie dziecięcych i młodzieżowych zespołów w domu kultury. Imałem się różnych muzycznych klimatów, ale za każdym razem dochodziłem do ściany. Żeby zrobić coś więcej, dać upust ambicjom, trzeba było wyjechać z Węgorzewa. Mimo że mieszkam już 20 lat w Warszawie, duszą pozostałem na Mazurach, mam w sobie wrażliwość małego miasteczka. Kiedyś miałem z tego powodu kompleksy, teraz jestem dumny. Pewnie w przyszłości zatoczę koło i wrócę, bo tęsknię już za spokojem. Życie na przyspieszonych obrotach nie sprzyja zdrowiu. Ale póki robię to co kocham, podtrzymuje to moje obecne wybory.

  • Ósmy w dyskografii album Riverside
  • „ID.Entity” (wyd. Mystic Production)
  • dostępny jest na CD i płycie analogowej.
  • Koncert Riverside w Olsztynie 3 maja,
  • Aula im. Anny Wasilewskiej
  • ul. Kościńskiego 11