A, B, C, D, E… można wymieniać kolejne litery alfabetu, ale mam tu coś do opowiedzenia właśnie o literze E.

Bieg, pęd, jazda, podróż… – w tych kilku określeniach należy doszukiwać się znaczenia łacińskiego słowa „corsa”. Opel używa go od 33 lat, kiedy to 5 listopada 1982 roku hiszpański król Juan Carlos osobiście wyjechał z fabryki w Saragossie Oplem Corsa numer 1.

Była to nie tylko pierwsza Corsa, ale w ogóle pierwszy współczesny miejski samochód Opla. Powstał, bo rodziła się moda na niewielkie pojazdy, a już Francuzi, Włosi czy Hiszpanie wręcz rozkochali się w filigranowych konstrukcjach, które bardzo ułatwiały im życie w zatłoczonych miastach. Opel odważnie wybudował wtedy w Hiszpanii fabrykę, która dzisiaj produkuje zresztą najnowsze, piąte wcielenie Corsy. Opel oznacza swoje kolejne odmiany modeli literami alfabetu, więc Corsa E rozszyfrowuje tę wyliczankę ze wstępu.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Przez ostatnie trzy dekady znaczenie samochodu miejskiego zmieniło się diametralnie. Zamiast spartańskich pojazdów o ograniczonych możliwościach mamy auta, które mogą pełnić też rolę aut rodzinnych. Literki A i E w Corsie dzielą nie tylko te trzy brakujące z alfabetu, ale też i 40 cm długości auta. A to kawał pojazdu. Maluchy rosną jak nasze dzieci, stąd też współczesny miejski samochód… zresztą sami poczytajcie.

Jeżdżąc po mieście swoim długim kombi, mam lekkie wyrzuty, iż odstaję od logiki o dobry metr. Miasta walczą dzisiaj z gęstniejącymi ulicami, a ja pazernie wożę sam dla siebie tyle niezagospodarowanego powietrza. Gdzież efektywność, do której dążymy? Nagle okazuje się, że przesiadka w coś miejskiego jest jak nałożenie wygodnych butów, w których z przyjemnością biegasz po mieście.

Przy tym najnowszy Opel rozwalił mnie swoim zawieszeniem. Panowie drogowcy, nie musicie już tak staranie łatać tych czarnych dziur! Wybacza wam je moja czerwona Corsa. Pokonuje je niczym poduszkowiec. Tłumaczyli mi w salonie o tych nowatorskich rozwiązaniach układu jezdnego, ale kompletnie się na tym nie znam.
No i przegiąłem kilka razy, ruszając spod świateł. Sprowokowała mnie, bo wyczułem, że obydwoje lubimy to doznanie. Wybaczyliśmy drogowcom, więc czy policjanci wybaczą i nam?

Tekst: Rafał Radzymiński, Obraz: Joanna Barchetto