Piosenka autorska nie umiera – Łukasz Jędrys debiutuje albumem „Żywica”

Zaczynał od grania na ulicy, potem posypały się nagrody na festiwalach, a 21 marca ukazuje się jego pierwsza płyta „Żywica”. O więzi z odbiorcą i magii buskingu mówi Łukasz Jędrys z Olsztyna, wokalista, gitarzysta, autor tekstów i muzyki.

MADE IN: Najpierw było słowo czy muzyka?

Łukasz Jędrys: Muzykę chłonąłem od dzieciństwa w sposób naturalny. Teksty piosenek zacząłem pisać, kiedy zostałem przed laty członkiem zespołu rockowego. Dzisiaj nie wyobrażam sobie tworzenia muzyki bez ilustracji w postaci własnego tekstu, który wyraża moją prawdę. 

Przez lata prezentowałeś ją śpiewając z gitarą na olsztyńskiej starówce.

Spędziłem na starówce 10 lat, a niemal każdy dzień przynosił jakąś przygodę, niezwykłe spotkania. Poznałem mnóstwo ludzi, zapraszano mnie do współpracy, ale też wzywano na policję za zakłócanie porządku. W moim futerale pojawiały się monety z różnych zakątków świata, numery telefonów od dziewczyn, a czasem do niego pluto. Pewnego zimowego dnia przechodzień poprosił mnie o zagranie na cmentarzu dla swojego zmarłego przyjaciela. Pojechaliśmy tam taksówką, to było dla mnie kolejne nietuzinkowe doświadczenie. Granie na ulicy, czyli tzw. busking, ma w sobie magię. 

Pozwala zaczarować przypadkowego odbiorcę?

Mam kilka sekund, aby przyciągnąć uwagę przechodnia swoją muzyką. Zebranie grupki przypadkowych słuchaczy wokół siebie to ogromna satysfakcja. Dlatego choć dzisiaj zleceń scenicznych czy kompozytorskich mi nie brakuje, lubię czasem wrócić z gitarą na starówkę i otworzyć swoje serce przed ulubioną olsztyńską publicznością. 

Piosenka autorska, którą wykonujesz, to dzisiaj muzyczna nisza.

Kiedy 15 lat temu zacząłem brać udział w festiwalach piosenki, ten gatunek miał się dobrze. Wiele z wydarzeń, jak Olsztyńskie Spotkania Zamkowe, transmitowano jeszcze w telewizji, a bilety sprzedawały się na pniu. Pandemia położyła kres części imprez, a w międzyczasie zmieniły się też tendencje muzyczne. Jednak wciąż wielu wykonawców piosenki artystycznej robi swoje, nie oglądając się na modę. I myślę, że przestrzeń, w której bardziej niż show, liczy się treść komentująca rzeczywistość, nadal będzie miała swoich odbiorców. Niewiele gatunków muzycznych tworzy taką więź ze słuchaczem. 

Na czym ta więź polega?

Na świecie dzieją się rzeczy, o których trzeba mówić, a wielu artystów tego nie robi, za to daje innym recepty na szczęście. W piosence artystycznej wykonawca zamyka swoje spostrzeżenia w formie utworu. Dzieli się zachwytami, zmartwieniami, lękami. Czasem emocje są tak wielkie, że wrażliwy człowiek musi znaleźć ich ujście w sztuce, stąd np. wysyp mocnych utworów po wydarzeniach na Ukrainie. Dzielenie się własnym wnętrzem, czy przemyśleniami jak jednostka musi sobie radzić w trudnym świecie, urzekło mnie przed laty u artystów grunge’owych. A potem odkryłem bardów jak Kaczmarski, Bukartyk, Kasprzycki. I zobaczyłem, że mając tylko gitarę, można osiągnąć niesamowitą władzę nad formą i jedność elementów: wykonawca, muzyka, tekst. I w prostych słowach oddać nieskończoną ilość zjawisk i emocji. 

Za co nagrodzono cię na kilkudziesięciu festiwalach. 

Najważniejsze dla mnie było Grand Prix na Olsztyńskich Spotkaniach Zamkowych „Śpiewajmy poezję” – imprezie, na której się wychowałem. Nagroda na Festiwalu Piosenek Jacka Kaczmarskiego w Bydgoszczy to był mój pierwszy poważny zastrzyk gotówki i wiatr w żagle. Podobnie Nagroda Główna Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie, którą sam Kaczmarski wygrał kilka dekad temu. 

Jesteś samoukiem?

Moja mama, aktorka i instruktorka teatralna, przypilnowała, abym ukończył szkołę muzyczną I stopnia, co dało mi solidne podstawy do tworzenia. Studia polonistyki porzuciłem. Zawsze byłem indywidualistą, chodziłem własnymi ścieżkami, dlatego nie jestem stworzony do robienia muzyki w zespole. To rodzaj „demokracji”, który wymaga zbyt wielu kompromisów artystycznych. 

Na swoją debiutancką płytę „Żywica” zaprosiłeś jednak doświadczonych instrumentalistów.

Wolę tworzyć muzykę w pojedynkę, a później występować solo lub zaprosić muzyków, którzy ubogacą już stworzone dzieło. Zrealizowaliśmy wspólnie 12 moich autorskich utworów w studio nagraniowym Radia Olsztyn, gdzie osiem lat temu nagrałem swoją pierwszą EP-kę. To rozchwytywani muzycy, którzy biorą udział w wielu projektach. Na pewno nie zrezygnuję z występów solo, ale spróbuję stworzyć kameralny skład na żywo i w miarę możliwości występować z nim.

Rozmawiała: Beata Waś, obraz: Łukasz Pepol

Koncert Łukasza Jędrysa

Koncert promujący płytę „Żywica” odbędzie się 26 marca o godz. 19 w Zajezdni Trolejbusowej przy ul. Knosały. Wydarzenie w ramach cyklu Muzyka Olsztyna organizuje MOK Olsztyn.

Więcej: lukaszjedrys.pl