FILMY, KTÓRE POWSTAŁY NA WARMII I MAZURACH

Inspirowane życiem

Na Festiwalu LATO Z MUZAMI w Nowogardzie w 2003 roku Januszowi Majewskiemu zorganizowano retrospektywę twórczości. Jednym z gości był aktor Leon Niemczyk. Panowie każdego dnia w trakcie festiwalu spotykali się w hotelowej restauracji na śniadaniu. Po jednym z posiłków poszli na spacer po Nowogardzie. – Wychodzimy z hotelu, a tu leje deszcz – wspomina Janusz Majewski w wywiadzie z Bogumiłem Osińskim. – Leon mówi: poczekaj, zaraz wrócę! Po kilku minutach wraca z dwoma parasolami. Kupił je jakimś cudem u sprzedawczyń kwiatów i poszliśmy „w miasto”. Leon był człowiekiem niezwykle rozmownym. Opowiadał mi o życiu, perypetiach wojennych i powojennych, ale najwięcej o swoich… sześciu małżeństwach. To właśnie jego historią inspirowany jest scenariusz „Po sezonie”.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Za wikt i opierunek

Ówczesny minister kultury Waldemar Dąbrowski zdecydował o dofinansowaniu filmu. Nie były to duże środki, więc reżyser z żoną Zofią Nasierowską podjęli decyzję, że zdjęcia będą realizowane w ich pensjonacie w Laśmiadach na Mazurach. Kręcili tam już filmy, serial „Siedlisko” i spektakle dla Teatru Telewizji. Przy niskim budżecie trudno było jednak stworzyć ekipę. I tu zdarzyło się coś niezwykłego. Wszyscy występujący w filmie aktorzy: Magdalena Cielecka, Leon Niemczyk, Ewa Wiśniewska, Małgorzata Socha, Zbigniew Buczkowski zagrali bez honorariów – „za wikt i opierunek”.

 

Bez szansy na nagrodę

Film był gotowy na początku 2005 roku i został dobrze przyjęty podczas promocyjnych pokazów. Reżyser został poproszony przez ówczesne wydawnictwo Prószyński i S-ka o udostępnienie scenariusza do publikacji. Znany jako autor wielu powieści i opowiadań, postanowił sam napisać książkę, nadając jej tytuł „Po sezonie”.

W 2006 roku film obejrzeli poza konkursem widzowie 30. FPFF w Gdyni. Krytycy podkreślali znakomitą grę aktorów i „psychoanalityczną wrażliwość” Janusza Majewskiego. Zapytany o to, dlaczego nie zdecydował się na udział w konkursie festiwalu, reżyser odpowiedział: „Uznałem, że nie wypada mi konkurować z młodymi twórcami. Dziś wiem, że popełniłem błąd, gdyż pozbawiłem wszystkich biorących udział w tym przedsięwzięciu szansy na nagrody”.

Wspomnienia i owacje

Podczas realizacji filmu twórcy żyli jak rodzina.

– Po zdjęciach kolacja, ciekawe rozmowy, w których prym wiódł Leon Niemczyk – wspomina reżyser. – Opowiedział nam jak rozwiódł się z jedną z ostatnich żon, która była Niemką i to potwornie skąpą. On, gdy jeździł z Łodzi do Berlina, z każdego wyjazdu przywoził jej z Desy czy od jubilera bogate precjoza. Ona z kolei przywiozła mu z Niemiec… cztery zupki w proszku Knorra!

Leon Niemczyk za rolę w „Po sezonie” otrzymał nominację do Orła Polskiej Nagrody Filmowej dopiero po śmierci. Dla oddania hołdu aktorowi, w trakcie gali nagrodzono go owacją na stojąco.

Dreszczyk po sezonie

Kameralna i klimatyczna historia tajemniczego gościa, który trafił do zamkniętego na zimę mazurskiego pensjonatu. Zagadkowy Leon jest tryskającym energią mężczyzną w podeszłym wieku, który w spokojne życie domu wczasowego poza sezonem wprowadza dreszczyk emocji, wchodząc w burzliwe relacje z trzema przebywającymi tam kobietami. Jaka jednak jest prawdziwa tożsamość niespodziewanego przybysza? Film „Po sezonie” w reżyserii Janusza Majewskiego miał premierę w 2006 roku.

Oaza smaku

Ewa Wiśniewska zagrała Ritę, właścicielkę pensjonatu, postać złożoną psychologicznie, przeżywającą utratę młodości. W trosce o wygląd często nakładała maseczki, w których chodziła przez cały dzień na planie filmowym. – Charakteryzatorskie środki dokuczały i bałam się o swój wygląd po ich zdjęciu – wspomina aktorka w wywiadzie z szefem WMFF. – Dlatego kładłam na twarzy grubą warstwę kremu Nivea. Realizację filmu wspominam jako coś wyjątkowego. Wszyscy aktorzy mieli bardzo ograniczony czas, był to środek sezonu teatralnego. Musieliśmy pracować wyjątkowo wydajnie, ale gospodarze robili wszystko, by stworzyć nam jak najlepsze warunki. Ich pensjonat był oazą pod każdym względem, nie wspominając o znakomitej kuchni Zosi Nasierowskiej.

Klaps w pensjonacie

Reżyser wspólnie z żoną zadbali o scenografię. Wiedzieli jak adoptować na potrzeby filmu dom, który na początku lat 90. od podstaw zaplanowali i tworzyli. Córka Anna zaprojektowała kostiumy. Realizację zdjęć zaproponowano Witkowi Adamkowi, który został producentem filmu. Twórcy dysponowali środkami na kwestie techniczne oraz postprodukcję i jesienią 2004 padł pierwszy klaps. Ze względu na terminy aktorów, pracowali oni intensywnie przez trzy tygodnie, głównie we wnętrzach pustego po sezonie pensjonatu, ale również na okalających go wzgórzach.

Tekst: Beata Waś, konsultacje merytoryczne: Bogumił Osiński

Obraz: Zenon K. Żyburtowicz