Wielkie kino rzadko pochyla się nad losem i wrażliwością zwierząt. „IO”, polski kandydat do Oscara, zmienia to. Podczas premiery filmu w Olsztynie reżyser Jerzy Skolimowski opowiadał m.in. dlaczego bohaterem jego filmu stał się osioł.

„IO”- uniwersalna historia, która pochyla się nad losem i wrażliwością zwierząt

Uniwersalna historia osiołka, który po likwidacji cyrku wędruje przez Polskę i Europę, przekracza granice kulturowe. Wzrusza publiczność w Europie, Azji, Ameryce. „IO” ma już na koncie m.in. Nagrodę Jury ostatniego festiwalu w Cannes, wyróżnienie za reżyserię w hiszpańskim Valladolid, nagrody w Chicago. Jerzy Skolimowski otrzymał nominację za reżyserię do tegorocznej Europejskiej Nagrody Filmowej. A w listopadzie na festiwalu filmowym w Kairze ogłoszono, że „IO” zdobył Nagrodę Krytyków Arabskich dla Filmów Europejskich. Czy Oscar będzie ukoronowaniem tego dzieła? Podczas październikowej premiery w olsztyńskim kinie Helios z udziałem twórców, reżyser nie wypowiedział się wprost na temat swoich szans na statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej. Ale przyznał, że ekipa twórców, których zaprosił do pracy nad filmem, zasługuje na nagrody – choćby Michał Dymek, autor mistrzowskich zdjęć. Mimo to zostali pominięci na FPFF w Gdyni.

– „IO” różni się od pozostałych moich filmów, bo udało mi się tu zebrać grupę entuzjastów, po raz pierwszy wykorzystać talent moich współpracowników – przyznał Jerzy Skolimowski w Olsztynie. – Na ogół byłem apodyktyczny na planie, chciałem przeforsować swoje „ja”. Tu zostawiłem pole do działania innym – z wyśmienitym skutkiem.

IO Film Jerzego Skolimowskiego - zdjęcie z planu filmowego

Jerzy Skolimowski i Bogumił Osiński z Warmińsko-Mazurskiego Funduszu Filmowego na Planie filmu IO

„IO”- współpraca wielkich reżyserów

Kiedy podczas pandemii ekipę filmową dopadł Covid, reżyser zwrócił się po pomoc do swojego przyjaciela Romana Polańskiego. Realizował on w tym czasie w Szwajcarii film „Pałac”, do którego scenariusz współtworzył z nim właśnie Jerzy Skolimowski. Duet pracował już razem przy debiucie Polańskiego, czyli „Nożu w wodzie” z 1962 roku, w całości realizowanego na Mazurach.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

– Roman „wypożyczył” mi Pawła Edelmana, asa operatorskiego. Genialnie wpisał się on w nasze osiągnięcie i nie widać, że „IO” został robiony przez trzech różnych operatorów. To też mój trzeci film we współpracy z Pawłem Mykietynem, kompozytorem muzyki klasycznej (w listopadzie został laureatem Europejskiej Nagrody Filmowej za muzykę do IO – red.). Udało się wyciągnąć z jego talentu to, co najlepsze – przyznał reżyser.

 

 

Polski kandydat do Oscara to niełatwa realizacja, gdzie aktorami są zwierzęta

Jak podkreśla w wywiadach, płakał w życiu na jednym filmie: „Na los szczęścia, Baltazarze” z 1966 r. „IO” to nie tyle jego remake, co hołd dla historii o osiołku. Praca z tymi zwierzętami na planie filmowym (w filmie gra na zmianę sześć oślic), była nie lada wyzwaniem dla realizatorów – reżysera i Ewy Piaskowskiej, jego partnerki.

– Ambitnie pisaliśmy z Ewą ten scenariusz, były w nim zapiski typu: „osioł parzy na Kasandrę, jego twarz promienieje radością” – przytaczał reżyser. – Tyle, że osiołek nie wie, że jest aktorem, więc uczyliśmy się nowego rodzaju realizacji. Trzeba było naginać okoliczności, aby chciały wykonać to, co w scenariuszu. Wiele sztuczek powstało na etapie montażu, za który odpowiadała Agnieszka Glińska.

„IO”- historia opowiadana oczami osła

– Doszliśmy do wniosku, że nie powinniśmy opowiadać historii o ośle, ale osłem, patrząc na świat jego oczami – dodała Ewa Piaskowska. Reżyser mieszkający na co dzień w mazurskiej leśniczówce, w czasie pandemii bywał na Sycylii.

Inspiracja płynąca z Sycylii do stworzenia filmu-apelu

– Oglądaliśmy tam żywą szopkę, w której był osioł – wspominał. – Poczuliśmy, że to potwierdzenie, aby stał się bohaterem filmu. Zachwycił nas jego spokój, wycofanie i uwaga, którą poświęcał temu, co się wokół dzieje. Nakręciliśmy scenę podczas ostatnich dni tej szopki, która miała być w finale filmu. Potem doszliśmy do wniosku, że to zbyt bajkowe zakończenie. Ostatecznie stworzyliśmy film-apel o to, aby człowiek zmienił swój stosunek do zwierząt. Daliśmy pretekst do przemyśleń na temat spożywania ich mięsa, noszenia futer. Połowa ekipy filmowej stała się wege…

21 grudnia okaże się czy film dofinansowany przez Warmińsko-Mazurski Fundusz Filmowy trafi na short listę, czyli jeden z pięciu filmów z szansą na Oscara w kategorii filmów zagranicznych.

Tekst: Beata Waś