Warmia i Mazury doczekały się swojej ambasady w stolicy. Niekoniecznie dyplomatycznej. Ale kulinarnej na pewno.

Serce warszawskiego Śródmieścia, kilkadziesiąt metrów od słynnego Placu Zbawiciela. Zabytkowa kamienica z elegancką elewacją i tabliczką Mokotowska 8. To tu swoją siedzibę zlokalizowała restauracja The Farm, nieformalna ambasada Warmii i Mazur w Warszawie.

– To oczywiście tylko taki slogan, ale sama idea pokazania w Warszawie tego, co w naszym regionie najlepsze, przyświecała nam od samego początku – tłumaczy Filip Weka, współwłaściciel restauracji.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Nazwa lokalu również przypadkowa nie jest. Restauracja dysponuje własnym gospodarstwem, z którego pozyskuje wiele składników do serwowanych dań.

– Oczywiście nie wszystkie produkty są z naszego gospodarstwa. Współpracujemy z kilkudziesięcioma ekologicznymi dostawcami, nie tylko z Warmii i Mazur, ale również z innych regionów Polski, na przykład z Beskidów, i ze świata. Mamy na przykład sól z Islandii czy mięsa importowane ze Stanów Zjednoczonych, Japonii oraz Australii – opowiada Filip.

O sile i wyjątkowości The Farm stanowią jednak nie tylko starannie dobrani dostawcy. Klimat miejsca tworzy również niepowtarzalny wystrój i zaprawiona w bojach kadra. Na jednej ze ścian znajdziemy na przykład ponadstuletnie sosnowe deski z warmińskiej manufaktury mebli. W całym lokalu zgrabnie wkomponowano również niestandardowe miedziane dodatki i bujną zieleń.

– Wnętrze ma swój styl, ale najważniejsze, by nasi goście czuli się w tym wnętrzu swobodnie – zauważa Dominik Kępa, menadżer lokalu.

Zarówno on, jak i szef kuchni Krzysztof Chwiała, mają solidne doświadczenie w gastronomii. Krzysztof rozkręcał już kilka znanych dziś restauracji, a w portfolio ma m.in. pracę w restauracji na torze F1 w Abu Dhabi.

– Wszedłem w ten projekt, bo urzekła mnie pasja inwestorów. Biznes jest ważny, ale u nich czuć, że chodzi o coś więcej – przyznaje szef kuchni.

W aktualnej karcie The Farm znajdziemy m.in. risotto podane z groszkiem i młodą cukinią z warmińskiego Tłokowa oraz serem Ermländer od Thorstena, doświadczonego serowara spod Olsztyna. Jest również jajo po szkocku w mięsie hodowanej na Mazurach mangalicy czy zwyczajny – z pozoru – rosół z kur i kaczek, wzbogacony marchwią pieczoną w hiszpańskim piecu Josper oraz tortellini z mąki orkiszowej od Warmińskich Chłopów Bosych. A bułki do burgerów – oczywiście z mięsem z angusów z własnej hodowli – są przygotowywane na miejscu, a do musztardy dodawane jest regionalne piwo z Olsztyna.

– Chcemy, by nasze menu było autentycznie lokalne i sezonowe – wyjaśnia Filip Weka.

To właśnie dlatego na każdym stole, poza ozdobami, jest również mała książeczka zatytułowana jako „Dziennik sezonowej podróży”. To z niej dowiemy się, jakie lokalne składniki są obecnie dostępne w karcie i skąd pozyskano je do restauracji.

Lokalność i sezonowość to jednak nie wszystko. Właściciele The Farm na każdym kroku podkreślają, że w ich lokalu nie ma miejsca na brak ekologii i nieuczciwość wobec klienta. O tym, że w tej restauracji nie ma mowy o żywności genetycznie modyfikowanej, szkodliwych pestycydach czy – tak groźnego dla naszego zdrowia – glifosatu, informują nas również naklejki przy wejściu. Filozofię właścicieli The Farm zgrabnie spina klamrą hasło, na które w lokalu i komunikatach na jego temat można się natknąć bez trudu. „The Taste Comes From The Nature”, czyli: „Smak pochodzi z natury”. I trudno temu zaprzeczyć. Czy za hasłem podąża prawda na talerzu? Do sprawdzenia przy Mokotowskiej 8.

Tekst i obraz: renton.media

Restauracja The Farm

Warszawa, ul. Mokotowska 8

fb: @TheFarmPL

Instagram: thefarm_official

the-farm.pl