Dr Milena Gauer- aktorka Teatru im. S. Jaracza w Olsztynie, pedagożka, wykładowczyni UWM. Dla przyjaciół- Mila. Poznajcie ją od kulis teatru i nie tylko.  

Milena Gauer: dzień zaczynam…

Dzień zaczynam między godz. 5 a 6 rano, kiedy dzieci jeszcze śpią. To dla mnie czas na medytację, praktykę jogi kundalini. Kilka lat temu wciągnął mnie świat rozwoju duchowego. Zostałam certyfikowaną instruktorką medytacji aktywnej Osho, którą teraz dzielę się podczas zajęć „Podróż bohaterek” w ramach Desantu Kultury w MOK w Olsztynie. To kobieca grupa teatralno-rozwojowa, gdzie w atmosferze zaufania i siostrzeństwa celebrujemy swoją kobiecość.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Milena Gauer: Moje danie popisowe…

o które proszą mnie znajomi i rodzina przy różnych okazjach, to włoska caponata – wegański gulasz z bakłażanów, pomidorów, oliwek i kaparów. Odkąd zaczęłam poznawać lepiej potrzeby mojego ciała, odstawiłam mięso i używki. Nie byłam w stanie wypić nawet kieliszka szampana podczas ostatniego Sylwestra. Organizm po miesiącach detoksu sam odrzuca toksyny zawarte w alkoholu.

Milena Gauer: wakacje spędzam…

w ośrodku wypoczynkowym nad jez. Dadaj. To miejsce dzierżawione przez Teatr Jaracza od gminy Biskupiec. Pamięta jeszcze zamierzchłe czasy komuny, warunki są spartańskie. Ale dla mnie to raj na ziemi, w którym razem z dziećmi spędzamy dwutygodniowe turnusy bez telefonów i telewizji. Maluchy bawią się szyszkami, patykami, sami wymyślają sobie rozrywkę. A my dorośli mamy wreszcie czas aby zasiąść z książką na tarasie. Zabieram ze sobą zazwyczaj lektury z ulubionego wydawnictwa Raven, które wydaje literaturę feministyczną.

Milena Gauer: Jeżdżę…

rozpoznawalnym żółtym Nissanem Juke, którego uwielbiam. Takie auta w tym akurat kolorze są w Olsztynie tylko dwa. I choć mam zaledwie kilkaset metrów drogi z domu do teatru, bardzo rzadko potrafię odmówić sobie przyjemności spędzenia czasu za kierownicą. Odpalam muzykę na full, śpiewam i zbieram energię na cały dzień. Słucham bardzo różnorodnej muzyki: Taylor Swift (tu jestem radykalną fanką, znam KAŻDĄ piosenkę!), randomowego tureckiego hitu (usłyszanego kiedyś na wege kebabie!), odważnej młodej raperki Oliwki Brazil (tam jest niezwykły potencjał emancypacyjny!), sikhijskich mantr (działają cuda!) ale też discopolowego hitu… „Ona tańczy dla mnie”. Jest w tym numerze jakaś niezwykła siła, dla mnie to polski hymn self-love, jeśli śpiewać go dla siebie samej!

Milena Gauer: Spektakl „Łatwe rzeczy”…

który w grudniu 2022 otrzymał Grand Prix Festiwalu Boska Komedia to bardzo ważne dla mnie przedstawienie. Jest osobiste i sięga głęboko, często do bolesnych i trudnych miejsc. W dosyć niezwykły sposób powstawanie tego spektaklu zbiegło się z moim osobistym rozwojem, m.in. zaprzyjaźnianiem się z własnym ciałem. W jednej ze scen jestem naga i choć to może dziwić czy szokować, to ani decyzja, że to powinno się w spektaklu wydarzyć, ani sama jej realizacja nie stanowiły dla mnie większej trudności.

Milena Gauer: Podczas…

duchowych poszukiwań i lektur natknęłam się na historię hinduskiej bogini Gauri (Parwati), patronki miłości i płodności, żony Śiwy, niezwykle wytrwałej i oddanej praktyce jogicznej. Bardzo pasuje mi fakt, że moje niemieckie nazwisko brzmi podobnie i może się kojarzyć z jej imieniem. Wizerunek Gauri mam na zdjęciu w telefonie. Tak naprawdę, Gauer oznacza z niemieckiego „naczelnik powiatu”.

Milena Gauer: W liceum…

uwielbiałam ubrania w stylu boho-hippisowskim. Potem ktoś zwrócił mi uwagę, że przy niskim wzroście taki styl nie pasuje, że skraca sylwetkę. Teraz wracam do niego, bo już się nie przejmuję takimi uwagami. Wyszukuję w internecie oryginalne kreacje, długie spódnice. Czuję się w nich niezwykle kobieco, według starych przekazów długa zwiewna tkanina zgarnia energię ziemi, daje moc. Lubię też nosić za uchem kwiat. A moim talizmanem jest czerwona bransoletka z koralików z symbolem kobiety i jej łona, przywieziona z warsztatów tantrycznych.

Tekst: Beata Waś