Domowy chleb przy długim wspólnym stole, całoroczne kąpiele w rzece, warsztaty rozwojowe i reset. Nazwa siedliska Dobry Zaczyn Młyn Tomaryny oznacza nowy początek. W diecie, relacjach, stylu życia. Słowem: w odkrywaniu potrzeb duszy i ciała.
Niedziela to zwykle czas pożegnań z gośćmi. Bywają długie, bo ani dzieci, ani dorośli nie chcą stąd wyjeżdżać. W listopadzie grupa gości zjechała do Dobrego Zaczynu na „tłokę” ogłoszoną w internecie. To stara, zapomniana tradycja sąsiedzkiej bezinteresownej pomocy. Kiedy w gospodarstwie, polu czy ogrodzie gospodarz potrzebował wsparcia, zwoływał mieszkańców z okolicy. Ania i Jacek, właściciele Dobrego Zaczynu, zaprosili chętnych na porządkowanie terenu, grabienie liści, przycinanie drzew. A potem było wspólne morsowanie w rzece, pichcenie i biesiadowanie.
– Pracy w trzyhektarowym gospodarstwie nam nie brakuje – przyznaje Ania Góralska, współwłaścicielka Dobrego Zaczynu. – Spotkanie z ludźmi, którzy bezinteresownie zaangażowali się w pracę było wymianą energii i radości. Spędziliśmy pracowity, ale cudowny dzień.
Siedlisko ze stuletnim młynem w środku lasu, przez które przebiega rzeka Pasłęka – historyczna granica Warmii i Mazur, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Po trzech dniach od znalezienia ogłoszenia w internecie podpisali umowę kupna. Wierzą, że to przeznaczenie podsunęło im – jak dzisiaj mówią – ich miejsce na ziemi.
– Mój dziadek miał w czasie wojny młyn w środku lasu nad Pasłęką w Płoskini – wspomina Ania. – Po wojnie kupił drugi w Płośnicy i to tam spędziłam swoje sielskie dzieciństwo. Po 60 latach historia zatoczyła koło i połączyła nas tą samą rzeką.
Choć dom jest otwarty dla gości dopiero od sierpnia 2020, niektórzy wracali tu już trzy razy. Spacery po lesie, jogging, ogniska, grzybobranie, kąpiele w rzece, a przede wszystkim domowa atmosfera ze stadem przyjaznych psów, przyciągają tu miłośników slow life. Wystarczył profil na facebooku i droga pantoflowa aby zapełnić weekendowy i świąteczny grafik pokoi gościnnych. Niemal każdy kto tu trafia, nawet w ciągu weekendu przechodzi metamorfozę.
– Lubimy obserwować jak z dnia na dzień nasi goście łapią luz i wchodzą w rytm slow – przyznaje Jacek Łyszkowicz, współwłaściciel siedliska. – Odkładają telefon i sięgają po książki. Przestają się golić i malować, ściągają buty, zaczynają chodzić boso po trawie. Albo do późnych godzin nocnych integrują się przy stole, a przy wyjeździe umawiają na kolejny pobyt.
– A dzieci odkładając tablety, wreszcie mogą dać upust swojej wyobraźni – dodaje Ania. – Szczęśliwe i umorusane wymyślają zabawy na podwórku, chętnie pomagają w pracach w gospodarstwie. Często ich rodzice wyjeżdżając dziękują nam właśnie za to, że daliśmy im szansę na rozbudzenie kreatywności.
Po remoncie w warmińskim 400-metrowym domu powstało pięć klimatycznych sypialni, wspólny salon z kominkiem i jadalnia z długim stołem. Tu właściciele serwują specjały kuchni roślinnej z wpływami indyjskimi, która rozbudza zmysły nawet u zdeklarowanych mięsożerców. W świetnie zachowanym budynku młyna powstaną trzy rodzinne apartamenty. 100-metrowa stodoła pomieści 30 osób na warsztatach rozwojowych czy jogi. Będzie też sauna, która w połączeniu z morsowaniem, do którego zachęcają właściciele siedliska, wesprze regenerację zestresowanych mieszczuchów.
– Dobry Zaczyn inspiruje do rozwoju i zmian. Mamy za sobą koncerty i warsztaty dla kobiet, planujemy też turnusy prozdrowotne, zielarskie czy spotkania w wyłącznie męskim gronie dla synów i ojców – wymienia Jacek.
Ania: – To miejsce, które pozwala być dalej od miasta, a bliżej siebie. I można zacząć tu od nowa dosłownie wszystko.
Tekst: Beata Waś,
obraz: Michał Bartoszewicz, Michał Ciucias
Niezwykłych miejsc Warmii i Mazur szukaliśmy z pokładu Volkswagena Arteona w najnowszej odsłonie shooting brake udostępnionego przez olsztyński salon VW Polbis Auto (polbisauto.pl).
Test auta na madeinwm.pl