NA PEWNO OTWORZYŁY SIĘ PRZEDE MNĄ NOWE MOŻLIWOŚCI, CHOĆ OD SAMEGO TYTUŁU NIE STAŁAM SIĘ ANI ŁADNIEJSZA, ANI MĄDRZEJSZA – PRZEKONUJE MAGDALENA BIEŃKOWSKA, POCHODZĄCA Z MIKOŁAJEK MISS POLSKI. AKURAT DWIE WYMIENIONE CECHY NIEPODWAŻALNIE MA, O CZYM PRZEKONALIŚMY SIĘ PODCZAS KILKUGODZINNEGO SPOTKANIA W OLSZTYNIE, W TOWARZYSTWIE KAWY, APARATU, AUDI I DYKTAFONU.

 

Made in: Liczyłaś, z którym z kolei dziennikarzem rozmawiasz od 6 grudnia, kiedy zostałaś Miss Polski?

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Magdalena Bieńkowska: Nawet nie próbowałam. Wiem tylko, że pytania się ciągle powtarzały.

A takie padło? Jak miss wygląda rano w lustrze?

A wiesz, że padło! Otóż staram się, by różnica była niewielka, bo na co dzień mam naturalny i delikatny makijaż. Taki make-up „no make-up”.
Śmiało, dodaj otuchy dziewczynom i powiedz: „Tak, słabo się wygląda rano”.

Dziewczyny, wszystkie mamy jakieś niedoskonałości, które staramy się zamaskować, ale trzeba pamiętać, że najważniejsza jest naturalność.

A rano po wyborach zobaczyłaś się w lustrze i…

… i pomyślałam: „Spałam tylko dwie godziny, ale czeka mnie ciężki dzień, więc muszę dać radę!”.

No to teraz pytanie, którego pewnie nikt ci nie zadał: o politykę międzynarodową Europy w kontekście uchodźców…

No właśnie, to dziwne, że ono nigdy nie padło, bo studiowałam stosunki międzynarodowe i to jest coś, co lubię, a i temat bardzo ciekawy. Ostatnio nawet prognozowałam na zajęciach wpływ kryzysu migracyjnego na radykalizowanie się Europy. Taka sytuacja miała już miejsce – ostatni kryzys o podobnej do obecnej skali związany był z wojną na Bałkanach i rozpadem ZSRR. Zarówno w latach 90., jak i obecnie, przyczyną wielkich fal migracyjnych są konflikty zbrojne. Nie rozumiem tylko, dlaczego część społeczeństwa uważa, że każdy uchodźca do potencjalny terrorysta. Trzeba pamiętać, że uchodźcy są ofiarami wojny, a nie jej przyczyną.

Skąd u ciebie zainteresowanie sprawami międzynarodowymi?

Nad wyborem kierunku studiów zastanawiałam się dość intensywnie, bo w liceum interesowałam się naprawdę wieloma dziedzinami. Świetnie radziłam sobie i z humanistyką, i z przedmiotami ścisłymi. Co zaważyło? Od małego uwielbiałam podróże, więc ta ciekawość świata zaczęła mnie ukierunkowywać pod kątem przyszłej pracy. Mam tylko wątpliwość, czy na dobrą specjalizację się zdecydowałam – wybierałam pomiędzy handlową a dyplomatyczną, wybrałam tę pierwszą.

Przelatasz po świecie swoją nagrodę za tytuł – 50 tys. złotych?

Na pewno przeznaczę ją na podróże. Muszę to tylko dobrze opracować logistycznie, by nie były to czysto konsumpcyjne wyjazdy, a z trochę większymi ambicjami i korzyściami.

Zawieszasz studia na ten rok?

Zawiesiłam jedynie pomysł na drugi kierunek na SGH. To nie jest tak, że ja teraz mam 100 proc. czasu zajętego. Jest go mniej, ale myślę, że wystarczająco, by móc kontynuować studia.

Z czym się wiąże tytuł?

To przede wszystkim reprezentowanie samego konkursu Miss Polski, a także kraju na konkursach międzynarodowych, których już nie mogę się doczekać. Niedawno rozpoczęłam współpracę z agencją modową, która współpracuje z Biurem Miss Polski, więc spróbuję swoich sił w modelingu. Na pewno z tytułem wiąże się również działalność charytatywna, w którą chętnie będę się angażować. Ale przede wszystkim dalej studiuję i tu nic się nie zmieniło.

Jednak podkreślasz w wywiadach, że życie teraz wywróciło ci się o 180 stopni.

Tak, bo sam konkurs, zgrupowania, wiązały się z tyloma wyjazdami, że zrezygnowałam z części spraw. Na przykład odłożyłam Erasmusa oraz wymianę do Stanów Zjednoczonych. Samo to, że stałam się osobą publiczną, to już jest wywrócenie życia. Mocno dbam o prywatność, więc nawet dodawanie postów na Facebooku czy zdjęć na Instagramie sprawia mi trudność i idzie dość opornie. (śmiech)

Dopiero poznaję nową rolę, więc sama zastanawiam się, z czym to się wiąże i jak to wygląda. Na pewno tytuł otwiera nowe możliwości i czy je wykorzystam, zależeć już będzie ode mnie. Od samego tytułu nie stałam się ani ładniejsza, ani mądrzejsza. Ciągle jestem tą samą osobą, choć już mam wrażenie, że taka ilość wystąpień i wywiadów pomaga mi choćby w tym, jak wygłaszałam na uczelni referat. Ostatnio poszło mi tak swobodnie.

Na jaki temat?

Właśnie o uchodźcach. Było skupienie i cisza na sali.

Eeee tam… Zapatrzyli się na ciebie.

(śmiech) Wygłoszenie referatu na uczelni, kiedy już wystąpiłam na scenie przed trzema milionami widzów, jest dużo łatwiejsze. Na pewno ten występ był lekcją radzenia sobie ze stresem.

Prócz urody i wdzięku to kolejna cecha, która pomaga w zdobyciu korony?

Też się wcześniej nad tym zastanawiałam, czym kierują się osoby, które dokonują wyboru tej jedynej i teraz już wiem. To nie jest tylko jury, które widzi dziewczyny wyłącznie podczas gali i ma wydać werdykt. Przecież na scenie wszystkie są piękne. Po to jest właśnie zgrupowanie, które weryfikuje finalistki. Jest dużo rozmów z organizatorami, w których wychodzi komunikatywność, swoboda wypowiadania się, cechy charakteru, sztuka prezencji, potencjał na dalsze sukcesy w konkursach. To wszystko jest brane pod uwagę przy wyborze.

Odtwórz stan emocji na trzy sekundy przed werdyktem.

Sparaliżowana dusza, stres i myśli: co ja teraz zrobię? Wiesz, że łzy poleciały mi dopiero po godzinie, kiedy wreszcie zobaczyłam rodziców i emocje zaczęły opadać?

Byłaś na święta w rodzinnych Mikołajkach. Jak zareagowało miasto na twoją obecność?

Mikołajki są niewielkie, więc większość osób mnie zna. Ci, którzy znają mnie mniej, mówią: „Tylko się nie zmieniaj”. A ci, którzy znają mnie dobrze, dodają: „Ja wiem, że się nie zmienisz”. To najmilsze słowa, które można usłyszeć od bliskich.

Jak w domu do ciebie mówią?

W święta trochę się wszyscy wygłupiali i wołali: „Miss Magdalena”.

Kto cię namówił na udział w konkursie?

Tata zawsze chciał, żebym wystartowała w eliminacjach. Zresztą namawiało mnie do tego wiele bliskich mi osób. Jak byłam młodsza, często słyszałam: ty taka urodzona miss jesteś.

Rodzice mają cukiernię w Mikołajkach. Miałaś tort na przywitanie?

Tak i to wielki jak pół tego stolika [pokazuje na ten, przy którym rozmawiamy w restauracji Plankton – red.]. W kształcie korony.

Jak tyś się uchowała z taką figurą?

Całe życie uprawiałam różne sporty, żyłam aktywnie i to sprawiało, że nie musiałam być na diecie. Oczywiście starałam się jeść zdrowo, ale nigdy też nie odmawiałam sobie tych słodkości.

Co trenowałaś?

Było bardzo dużo dyscyplin sportowych, w których próbowałam swoich sił, jak byłam młodsza: żeglarstwo, narciarstwo, snowboard, tenis ziemny, a nawet boks. Wiesz, że w podstawówce jeździłam na zawody bokserskie? Mieliśmy w Mikołajkach klub, w którym trenowałam jujitsu, a że były również zajęcia z boksu, to spróbowałam.

Ejże… Miss ze skrzywionym nosem?

Sama kiedyś złamałam nos trenerowi.

Ty?! Tak z piąchy?

Z piąchy, ale w rękawicy. Tak niefortunnie uderzyłam, że przestawiłam mu nos.

Kto ci ten sport tak aplikował?

Tata uwielbia tenis i udało mu się przekonać do niego mnie i mojego brata. Odkąd tylko pamiętam, zawsze graliśmy w tenisa.

Dobra jesteś?

Tak, w tenisa akurat jestem niezła. Jak byłam młodsza, trenowałam bardzo dużo i jeździłam na turnieje, ale kontynuowanie treningów wiązało się z przeprowadzką w młodym wieku, a wolałam zostać dłużej w domu i skupić się na nauce.

Jeździsz samochodem VW Street Up!, który olsztyński diler marki ufundował ci jako nagrodę w wygranym konkursie Miss Warmii i Mazur, zresztą z takim właśnie napisem na drzwiach. Jak reagują kierowcy, kiedy stoją obok na światłach?

Jak zauważą naklejki, to się przyglądają. Czasami to krępuje, więc tak sobie tylko kątem oka zerkam w lewo, prawo, kiedy robią zdjęcia.

Zatrzymała cię już policja?

Nigdy, bo staram się jeździć przepisowo. To mój pierwszy samochód, ale już nabrałam nim wprawy po warszawskich ulicach. I przyznam ci, że ciągle jeżdżę z dwiema nawigacjami: fabryczną w samochodzie i dodatkowo w telefonie. Mam tak kiepską orientację w terenie, że to się w głowie nie mieści. Cztery lata mieszkam w Warszawie i ciągle z tym GPS-em!

Kręcą cię samochody?

Same w sobie niekoniecznie, choć lubię takie w stylu vintage. Oczywiście strasznie się ucieszyłam z nagrody, bo to auto akurat mi się podoba. Jest małe, zgrabne i praktyczne. Ułatwia mi życie. No i białe. Uwielbiam minimalizm w kolorach. On towarzyszy mi nawet w strojach.

Czy ty wyczuwasz, że trochę onieśmielasz chłopaków?

Właściwie to często dowiadywałam się, że ktoś chciał się ze mną poznać, porozmawiać, ale się nie odważył. Czasami mam wrażenie, że faceci się mnie boją. (śmiech) Liczę, że tak nie jest. Jestem gadułą, uwielbiam ironię, żart, umiem wybrnąć z wielu sytuacji i nigdy nie ma krępującej ciszy, jak z kimś rozmawiam.

 

Rozmawiał: Rafał Radzymiński, obraz: Michał Dąbrowski

Make up: Akademia Urody Brigitte, www.akademiaurody.info.pl

Partnerem wywiadu i sesji jest grupa Auto Wimar, autoryzowany diler i serwis marek VW i Audi, Olsztyn, ul. Rataja 15

www.autowimar.vw.pl

1054MissAudi