Na swój pierwszy turniej dzieciaki miały pojechać po wielkie lanie. A wygrały. Oto jak dawni rugbyści z Olsztyna zreanimowali od podstaw upadłą dyscyplinę.
 
Luty 2013, garaż przy ul. Złotej w Olsztynie. Grupa potężnych facetów gra tu regularnie w piłkarzyki. Przegrani tarzają się w śniegu z gołą klatą. – Między zabawą rzuciliśmy sobie hasło: reanimujemy rugby. Teraz, albo nigdy – wspomina Przemek Andrzejewski, rugbista z 17-letnim stażem. 195 cm wzrostu i 140 kilo.
 
Historia olsztyńskiego rugby urwała się po sezonie 2011. Po słynnej partii piłkarzyków w garażu, Sławomir Toczek skrzyknął przez internet starą gwardię. Zadecydowali, że bez pieniędzy już nie zdołają skompletować seniorskiej drużyny. Postanowili zbudować zespół od podstaw, czyli od dzieci, które kiedyś wyszkolą na seniorów. Wiosną zorganizowali na ulicach Olsztyna akcję – rozdawali przechodniom jajka wielkanocne malowane wspólnie z dziećmi z Domu Dziecka. A wraz z jajkami, które kojarzą się z piłką do rugby, dołączali pocztówki zwiastujące powrót Rugby Team Olsztyn. Potem zrobili Dzień Ojca na sportowo – ponad tysiąc osób przewinęło się przez festyn na boisku, na którym przez cały poprzedzający tydzień sami kosili sięgającą pasa trawę.
 
Na stronie rugbyteamolsztyn.pl zachęcali: „nie ważne, że nie umiesz grać w rugby, że nie masz doświadczenia i warunków fizycznych – my cię wszystkiego nauczymy”.
 
Raczkująca ekipa to dzisiaj 30 dzieciaków. Są nawet czterolatki. I dziewczyny.
 
Do czwórki inicjatorów: Przemka Andrzejewskiego, Sławka Toczka oraz Sebastiana Lendo i Karola Lewkowicza, dołączył Mariusz Jońca. Działają społecznie, podzielili się funkcjami wedle predyspozycji. Karol Lewkowicz, kwalifikacje trenerskie, grał 17 lat: – Rugby kształtuje dyscyplinę i charakter. Samemu w tym sporcie nic nie zrobisz. Dlatego dzieci uczą się współpracy. Jak w życiu.
 
Dzieci grają w Rugby Tag, podstawową, bezkontaktową odmianę. Nie ma elementów szarży, młynów, zabroniona jest gra nogami. Po pół roku treningów wyjechali na turniej na stadion Polonii Warszawa, tuż przed meczem reprezentacji Polski i Czech. Przemek: – Pojechaliśmy po srogą lekcję i lanie, a wygraliśmy turniej bez straty punktu! Był to dla nas szok.
 
Drugi turniej, stadion Arki Gdynia. Wygrali. Z nieoficjalnych mistrzostw Polski szkół podstawowych i gimnazjalnych przywieźli trzecie i piąte miejsce. Polski Związek Rugby przyłączył ich do ogólnopolskiego programu rozwoju Rugby Tag. Piątka zapaleńców organizuje dzieciakom wyjazdy na oglądanie meczy. Do Niemiec uzbierali autokar chętnych. Atmosferą wokół wyjazdu zarazili poprzez internet inne kluby. Na forach wrzało, aż polska policja uznała spotkanie za mecz podwyższonego ryzyka. Więc kiedy na miejscu wyszli z dzieciakami z autokaru, czekał już sznur niemieckiej policji.
 
Byli rugbyści, mimo własnej pracy (prawnik, policjant, handlowiec, inżynier) idą krok dalej: chcą zaszczepić temat rugby w szkołach. Jeziorany i Olsztynek planują tworzyć drużyny na ich wzór. Z kraju dzwonią kluby, które czerpią z Olsztyna natchnienie. – Więc dzielimy się pomysłami – kwituje Przemek.
 
Tekst: Rafał Radzymiński
Obraz: Joanna Barchetto