Minęło sześć lat odkąd serce zadrżało im na widok wzgórz i doliny położonej między dwoma jeziorami. Siedlisko Niedziela w Zyndakach to spełnienie marzeń o miejscu, gdzie każdy dzień jest celebracją krajobrazu, resetem dla duszy i ciała.

Widok z otwartych wrót stodoły na wzgórzu mógłby znaleźć się na fototapetach w miejskich wnętrzach. Bezkresny horyzont i niebo robią za tło spotkań, uroczystych kolacji czy warsztatów tkactwa. Pachnący starym drewnem salon, wypełniony tradycyjnymi krosnami, sztalugami, nietuzinkowymi meblami i dziełami sztuki, właściciele nazwali Kreatywną Stodołą. Jej przestrzeń służy bywalczyniom wieczorów panieńskich czy gościom, którzy przyjeżdżają do Siedliska Niedziela na urlop, albo slow-weekend. Dzidka i Darek, pochodzący z Warszawy właściciele siedliska, przed sześcioma laty szukali dla siebie miejsca na reset od zawrotnego tempa stolicy. Stuletnie gospodarstwo na obrzeżach wsi Zyndaki, rozkochało ich swoim potencjałem.

– Kiedy jechaliśmy tu po raz pierwszy z agentem nieruchomości, już z drogi zwróciły moją uwagę dachy trzech budynków na wzgórzu – wspomina Dzidka Przetacka. – Był styczeń, niezbyt dobra pora na oglądanie takich miejsc. Ale kiedy poczuliśmy jego energię, przeszliśmy się po starym sadzie, oczami wyobraźni zobaczyłam sielski, zatopiony w zieleni raj.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Jeden ze starych budynków gospodarczych zamienił się w klimatyczny dwupoziomowy dom gościnny z komfortowymi pięcioma pokojami dla 12 osób. Wspólna kuchnia z długim stołem i wyjściem na taras to przestrzeń do integracji i biesiad. Wnętrza ozdobione starymi belkami sprowadzonymi z dworu na Mazowszu tworzą tu niezwykły rustykalno-nowoczesny klimat. Wszechobecne kolorowe gobeliny to pasja właścicieli. Darek, historyk i archeolog, przez lata prowadził tętniącą życiem kulturalnym Manufakturę Królewską w warszawskich Łazienkach. Goście gospodarstwa mogą nauczyć się tu misternej sztuki tkania i zabrać własnoręcznie stworzony gobelin.

– Nazwaliśmy siedlisko od „Sontag” – starej nazwy naszej miejscowości z czasów pruskich – tłumaczy Dzidka. – A dodatkowo nawiązaliśmy do naszego wielkomiejskiego marzenia, że kiedyś „niedziela będzie dla nas”. Leniwa, aktywna, rodzinna, samotna i wśród przyjaciół – każdemu z gości według potrzeb.

Na sześciu hektarach dzikich łąk, z widokiem na zjawiskową dolinę i rozległe wzgórza „można wszystko, a nie trzeba nic” – jak napisał jeden z recenzujących internautów. Stary sad pełen jabłoni i mirabelek to chilloutowa przestrzeń gdzie można rozłożyć się na leżance z książką lub słuchać rechotu żab z pobliskiego stawu. W ogrodzie stoi gliniany piec do pizzy, jest miejsce na ognisko. Dzięki dużej przestrzeni goście mogą się zaszyć w zielonych zakamarkach i czuć w pełni swobodnie.

– Staramy się tak prowadzić siedlisko, aby gości nie krępować swoją obecnością, ale zapewnić im wszystkie potrzeby. Mogą korzystać z naszej bogatej biblioteki i sprzętu turystycznego. Jesteśmy otwarci na potrzeby grup, obecnie aranżujemy miejsce w stodole, gdzie będą odbywać się m.in. warsztaty jogi – dodaje Dzidka.

Stałą rezydentką jest tu Ewa Pe – blogerka kulinarna, która wyczarowuje podczas uroczystych kolacji roślinne pyszności na bazie m.in. polnych kwiatów i ziół. Malownicza okolica Zyndak na styku dwóch jezior i rzeki Krutyni to świetne miejsce na rowerową i wodną rekreację. Wśród internautów przewijają się komplementy o niezwykłej atmosferze, komforcie i właścicielach, którzy pozwalają poczuć się jak w domu. „To koniec świata, jakiego potrzebują mieszczuchy” – jak brzmi jedna z recenzji.

Tekst: Beata Waś, obraz: Michał Bartoszewicz

Niezwykłych miejsc
Warmii i Mazur szukamy z pokładu Skody.
Tym razem towarzyszyła
nam nowość – Skoda Kamiq
w 115-konnej wersji Style
(test na madeinwm.pl)