Stań się dla siebie ważna – zachęca Agata Bałdyga, która łączy modę i psychologię. Dlaczego otwierając twoją szafę, otwiera również twoje serce i co z tego wynika?
MADE IN: Jak często zdarza ci się chodzić z obcymi mężczyznami na zakupy?
Agata Bałdyga: Częściej niż z własnym partnerem! Nie uwierzysz, ale co czwarty mój klient to mężczyzna.
Czy zakupy z mężczyznami różnią się od tych z kobietami?
Kiedy zaczynam pracę z mężczyzną, który świadomie zdecydował się na wsparcie stylistki, on zwykle oddaje mi pole i ufa moim wyborom.
A kobieta?
Dla kobiety to proces. Szafa to odzwierciedlenie jej wnętrza – mówię to nie jako stylistka, ale jako psycholog. Dlatego kiedy zaglądam do kobiecej garderoby, wiem, że zostałam zaproszona do kobiecego serca – otwieram się na jej wewnętrzny świat, chcę zrozumieć jej pragnienia i potrzeby.
Dla mnie szafa jest miejscem intymnym, ciężko mi zaprosić do niej kogoś z zewnątrz.
Dlatego każdą współpracę najchętniej zaczynam od kawy. Jak już wspomniałam, jestem psychologiem i wiem, że pomysł, aby wykreować na nowo swój wizerunek, przewietrzyć szafę czy ruszyć ze stylistką na zakupy, ma źródło znacznie głębiej. Czasem ktoś chce w ten sposób pożegnać się z przeszłością, zacząć od nowa. To zwykle zewnętrzny dowód głębszych zmian życiowych dotyczących poczucia własnej wartości czy osobistej wolności. Będąc doradcą stylu tak naprawdę wspieram również mentalną metamorfozę. A pierwsza kawa to okazja, aby porozmawiać o emocjach, trybie życia, relacji z własnym ciałem i sprawdzić czy mamy ze sobą chemię, bo to ważne.
Załóżmy, że ją czuję. Co dalej?
Moje zawodowe motto brzmi: ubieram, a nie przebieram. Otwieram twoją szafę po to, aby wybrać ubrania, w których wyglądasz i czujesz się świetnie, a także pozbyć się tego, co już tobie nie służy, albo się wysłużyło. Drugi krok to nowe zestawienia ubrań z twoich aktualnych zasobów i sporządzanie listy tego, czym warto uzupełnić twoją garderobę. Robimy konkretną listę zakupów i się jej trzymamy. Finałem naszej pracy są pomysły na stylizacje, w których połączymy to, co już masz, z tym, co dokupiłyśmy.
Patrzysz na mnie i wiesz, że świetnie bym wyglądała w dżinsach, co więcej – pasują one do mojego trybu życia, garderoby, ale jest szkopuł: nie lubię spodni i mam kompleks wielkiej pupy.
Nie namówię cię na kupno czegoś, czego potem nie założysz. Ale też nie po to mnie zapraszasz, abym wybrała dla ciebie tylko to, co już znasz. Moją rolą jest pokazać ci nowe stylizacje, które będą jak szyte na ciebie – odzwierciedlą twoją indywidualność. Wracając od dżinsów, wybiorę taki model, w którym będziesz wyglądała korzystnie. I idę o zakład, że będzie to para, z którą się nie rozstaniesz.
A jeśli zapragnę lateksowych spodni i białych kozaczków z cekinami?
Nie narzucam ci własnego stylu, ale też jestem szczera. Poznaję cię po to, aby zrozumieć, dlaczego lubisz właśnie takie kozaczki. Będę podążać za twoim gustem, ale do czasu. Nie podpiszę się pod stylizacją, która kłóci się z moją estetyką. Zależy mi na jakości – biorę na siebie odpowiedzialność przewodnika zarówno po stylu, jak i po tkaninach w których twoje ciało będzie się czuło dobrze.
A gdybym chciała mieć szafę ekologiczną, świadomą?
Tym bardziej się ucieszę, bo bliska jest mi filozofia zrównoważonej mody. W pracy z klientkami zwykle to przemycam, nigdy nie narzucam.
Gdzie w takim razie realizujesz własną filozofię mody?
W fotograficznych sesjach wizerunkowych, nie tylko ja realizuję swoją wizję, ale również moi klienci za sprawą stylizacji mogą jeszcze lepiej wejść w swoje zawodowe, biznesowe role. Dobra fotografia w wielu profesjach obiecuje więcej niż słowa.
Okazje do własnej ekspresji podsuwają mi stylizacje klientek na wydarzenia okolicznościowe, kiedy są gotowe zaszaleć. I wreszcie modowe sesje zdjęciowe to istna uczta dla mojego wewnętrznego artysty. Tam modelka jest tworzywem, ja twórcą – nie pracujemy nad jej osobowością, ale jedynie nad spójnym efektem wizualnym. Wtedy płynę i porzucam pragmatyzm, który towarzyszy wietrzeniu szafy.
Pragmatyzm w twoim wydaniu oznacza, że w szafie zostają wyłącznie te ubrania, które będą noszone, prawda?
Tak, ale gdy uzasadnieniem jest sentyment, wtedy nie dyskutuję. Jeśli klient chce zostawić pierwszą skórzaną kurtkę motocyklową z młodości, przymykam oko.
Rozmawiała: Aga Kacprzyk, obraz: Piotr Dowejko