Krajobraz z historią. Domy z czerwonej cegły z ceramiczną dachówką jeszcze kilka dekad temu dominowały w otwartym krajobrazie Warmii i Mazur. Po latach destrukcji historycznego budownictwa dzisiaj odkrywamy je na nowo. Jak budować, aby nie zaburzać tożsamości architektonicznej regionu? Jaka jest architektura Warmii i Mazur? Jaki jest tradycyjny dom warmiński, a jaki jest tradycyjny dom mazurski. I dlaczego powinnyśmy lepiej wykorzystać zabytkową zabudowę miasta?

W stolicy regionu wciąż drzemie niewykorzystany potencjał do tworzenia nowych przestrzeni mieszkalnych i biurowych w XIX-wiecznych budynkach powojskowych.

Architektura Warmii i Mazur: cegła, ceramiczna dachówka i zieleń

Bryły z cegły i ceramicznej dachówki komponujące się z zielenią Warmii i Mazur to jeden z najbardziej malowniczych elementów tutejszego krajobrazu. Układ przestrzenny wsi i miasteczek, w których dominowały te elementy, przez wieki kształtowała logiczna i spójna struktura wpisana w naturę. Po 1989 roku w krajobrazie architektonicznym doszły do głosu tłumione tęsknoty i aspiracje, źle skonstruowane przepisy budowlane i brak skutecznego systemu planowania przestrzennego. Pokraczne nieproporcjonalne bryły, pseudo dworki czy domki z katalogów stawiane bez uwzględnienia otoczenia, bezpowrotnie „namieszały” w otwartym krajobrazie.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

– Kiedy przyjechałem na Warmię i Mazury ponad 30 lat temu, zachwyciła mnie tutejsza historyczna architektura – wspomina Tomasz Lella, właściciel olsztyńskiego Studia Form Architektonicznych Pantel. – Na początku lat 90. było tu sporo opuszczonych wiejskich siedlisk. Wiele z nich w ciągu kolejnych lat zrównano z ziemią i stawiano na ich miejscu nowe domy. Dzieje się to zresztą nadal. Zabudowania zachowane w oryginalnym stanie to coraz rzadsze perełki. Im mniej ich jest, tym bardziej uświadamiamy sobie, ile znaczą dla krajobrazu. Po latach destrukcji historycznej zabudowy zrozumieliśmy też, że wiekowe drewno, cegły czy dachówki często są w tak dobrym stanie, że mogą przetrwać kolejne sto lat.

Zachowane tradycyjne domy mazurskie i warmińskie to rzadkie perełki.  Im mniej ich jest, tym bardziej uświadamiamy sobie, ile znaczą dla krajobrazu.

Tradycyjny dom mazurski czy tradycyjny dom warmiński?

W granicach województwa warmińsko-mazurskiego można wyodrębnić sześć krain historycznych, a w każdej z nich nieco inną architekturę budynków mieszkalnych, gospodarczych, użyteczności publicznej. Jednak dom z czerwonej cegły zbudowany na planie prostokąta, z dwuspadowym dachem, uznawany jest za symbol tożsamości architektonicznej regionu.

– To cenne dziedzictwo, sam 20 lat temu zauroczony warmińską zabudową postanowiłem uratować jedno z ginących siedlisk. Studiowałem latami jego strukturę, odkrywałem przeszłość – przyznaje Grzegorz Dżus, współwłaściciel pracowni Dżus GK Architekci z Olsztyna. – Czy to dobre budownictwo na dzisiejsze czasy? Myślę, że nie można w sposób dosłowny powielać wzorca, jaki powstał w innej epoce i przy innych uwarunkowaniach. Przede wszystkim powinniśmy myśleć o ładzie przestrzennym i pamiętać, że wartością nadrzędną jest jego ochrona.

Bo tożsamość architektoniczna regionu to nie tylko forma obiektów, ale przede wszystkim szeroko rozumiany krajobraz i harmonijne wkomponowanie w jego naturalne ukształtowanie.

– Dlatego zanim przystąpimy do pracy nad projektem, zgłębiamy nie tylko kontekst historyczny czy kulturowy danego miejsca ale przede wszystkim analizujemy ukształtowanie terenu, osie widokowe, sąsiednią zabudowę – wymiana Grzegorz. – Tworząc model przestrzenny najbliższej okolicy staramy się niejako wtopić w nią nasz obiekt, szukamy tego, co stanowi największą wartość tej przestrzeni. Wybieramy najlepszy kadr, na który chcemy otworzyć wnętrza. Przystępując do pracy nigdy nie wiemy jaką ostatecznie formę przybierze nasz obiekt.

W granicach województwa warmińsko-mazurskiego można wyodrębnić sześć krain historycznych, a w każdej z nich nieco inną architekturę budynków mieszkalnych, gospodarczych, użyteczności publicznej.

Zanim przystąpimy do pracy nad projektem, zgłębiamy nie tylko kontekst historyczny czy kulturowy danego miejsca ale przede wszystkim analizujemy ukształtowanie terenu, osie widokowe, sąsiednią zabudow

Architektura Warmii i Mazur – najważniejszy jest powrót do szacunku do ziemi

Zaledwie 31 proc. powierzchni Polski pokryte jest gminnymi planami zagospodarowania przestrzennego. Na pozostałym obszarze buduje się na podstawie decyzji o warunkach zabudowy (WZ). W skali całego kraju około połowa wszystkich inwestycji budowlanych powstaje na podstawie decyzji WZ, a więc de facto poza systemem planowania przestrzennego.

– Samotny dom stawiany w szczerym polu, to niestety obraz nadal często spotykany w naszym regionie – podaje przykład Grzegorz. – To nie tylko ingerencja w krajobraz, ale i niewspółmierne koszty prowadzonej kilometrami infrastruktury, a potem kłopotliwego funkcjonowania i w zasadzie bezpowrotnie utracony teren.

Od zarania dziejów siedziby ludzkie powstawały w nieprzypadkowych miejscach, uwzględniano naturalne warunki terenowe, przyrodnicze, walory krajobrazowe.

– Mam wrażenie, że kultywowany przez wieki szacunek dla ziemi zanika – mówi architekt. – Dzisiaj, patrząc na to, gdzie i jak się buduje, trudno odnieść wrażenie, że poza materialną, stanowi jakąkolwiek inną wartość. A właśnie ten szacunek dla przestrzeni i naszej planety powoduje, że powinniśmy skupić się na wykorzystaniu już istniejących zasobów. Mamy na terenie miasta tysiące metrów kwadratowych nieużytkowanej XIX-wiecznej substancji pokoszarowej, a we wsiach nadal sporo niszczejącej oryginalnej zabudowy regionalnej. Bardziej przemawia do mnie ratowanie i adaptacja, niż zabieranie kolejnych terenów pod zabudowę.

Bo tożsamość architektoniczna regionu to nie tylko forma obiektów, ale przede wszystkim szeroko rozumiany krajobraz i harmonijne wkomponowanie w jego naturalne ukształtowanie.

– Przekraczając granicę Polski, choćby czeską, od razu widać różnicę – zabudowania są tam uporządkowane, spójne w przestrzeni – przyznaje dr Iwona Liżewska, historyk sztuki, kierowniczka oddziału terenowego Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Olsztynie. – Nawet gomułkowskie domy-kostki stawiane w latach 60. w jednej linii dawały wrażenie porządku. Miejscowe planowanie przestrzeni, to nasza polska bolączka.

Dr Liżewska zajmująca się od lat tematem historycznej zabudowy przyznaje, że na Warmii i Mazurach, w porównaniu do innych polskich regionów, pozostało jej sporo, nawet całe wsie. – Jest się czym inspirować, czasem inwestorzy używają starych map, zanim rozpoczną budowę domu – przyznaje. – Bo poprzednie pokolenia w mądry sposób korzystały z krajobrazu, ale też funkcjonalności przestrzeni. Stawiano domy chroniąc je przed wiatrem, podmakaniem, sadzono rośliny wspierające codzienne funkcjonowanie. Nie wspominając o tajnikach sztuki budowlanej przekazywanej z pokolenia na pokolenie, o której świadczy solidność budynków z przełomu XIX i XX wieku.

Dom z czerwonej cegły zbudowany na planie prostokąta, z dwuspadowym dachem, uznawany jest za symbol tożsamości architektonicznej regionu.

Harmonia nowoczesności z tradycją

Jak wybudować dom, który swoją formą nawiązuje do istniejącej zabudowy i harmonijnie wpisuje się w otaczający krajobraz?

– Kopiowanie tradycyjnego domu warmińskiego to takie bezpieczne rozwiązanie – przyznaje Grzegorz Dżus. – Świat się jednak zmienia i powinniśmy uwzględnić nowe uwarunkowania klimatyczne, kulturowe. Może właściwsze od tradycyjnego domu byłoby jego wkomponowanie we wzgórze i nakrycie zielonym dachem? Retencjonowanie wody, pasywność, energia ze słońca – to są wyzwania na dziś. Żałuję, że nie udało nam się dotąd wypracować własnego, dostosowanego do współczesnych realiów wzorca, jaki odpowiadałby jakością tym z przełomu XIX i XX wieku.

Według dr Liżewskiej już sporo osób budując nowe domy na Warmii czy Mazurach inspiruje się tradycyjnym budownictwem. To efekty publicznej debaty o wadze regionalnej architektury i licznych publikacji na ten temat.

– Dzisiaj, inwestycje ludzi świadomych miejsca, w którym żyją, znacznie różnią się od tych z lat 90. poprzedniego wieku – przyznaje. – Zrozumieliśmy, że nowe nie musi rywalizować z dawnym i powodować utraty wartości kulturowych. Połączenie tradycji z nowoczesnością jest możliwe. Dzisiaj mamy inny sposób myślenia o przyjemnym wnętrzu niż sto lat temu, chcemy np. aby poprzez duże okna krajobraz „wchodził” nam do domu.

Szefowa olsztyńskiego NID była pomysłodawcą konkursu „Twój dom – dialog z tradycją”, który w 2010 roku wyłonił 28 projektów domów nawiązujących stylem do tradycyjnego regionalnego budownictwa Warmii, Mazur i Powiśla. Projekty te uwzględniające współczesne rozwiązania technologiczne, można znaleźć m.in. na stronie NID (nid.pl/konkursy oraz warmia.mazury.pl) oraz pobrać poniżej z naszej strony.

– Są dwie ścieżki: albo wierne powielanie tradycyjnych form, albo czerpanie z jego ogólnych zasad, jak proporcje bryły, rodzaj dachu – wymienia dr Iwona Liżewska. – Zbudowanie domu nawiązującego do tradycji nie jest tanią opcją. Ale skorzystanie np. z pokonkursowych propozycji kosztuje mniej, niż stworzenie projektu architektonicznego od podstaw.

Autorski „Katalog projektów domów Warmii i Mazur” inspirowanych historyczną zabudową wydało też dwa lata temu Studio Panel. – Materiały, które stosuję, to czerwona cegła, dachówka ceramiczna, drewno, kamień – wymienia Tomasz Lella. – Często wykorzystujemy elementy rozbiórkowe, jak stare żywicowane drewno. Ma niepowtarzalny wygląd, wytrzymałość.

Największą popularnością wśród projektów z katalogu cieszy się prosty projekt domu o powierzchni 140 mkw. – To obecnie najbardziej popularny metraż – przyznaje Tomasz. – W latach 90. powstawały 300–400-metrowe domy. Okazało się na przestrzeni dekad, że połowa tej powierzchni wystarczy, aby mieszkać z rodziną wygodnie i ekonomicznie.

– Dzisiaj, inwestycje ludzi świadomych miejsca, w którym żyją, znacznie różnią się od tych z lat 90. poprzedniego wieku – przyznaje. – Zrozumieliśmy, że nowe nie musi rywalizować z dawnym i powodować utraty wartości kulturowych. Połączenie tradycji z nowoczesnością jest możliwe. Dzisiaj mamy inny sposób myślenia o przyjemnym wnętrzu niż sto lat temu, chcemy np. aby poprzez duże okna krajobraz „wchodził” nam do domu.

Architektura Warmii i Mazur – dobre praktyki

Dobrym przykładem nawiązania do tradycyjnego mazurskiego budownictwa jest np. kameralne nowoczesne osiedle domów w Pasymiu nad jeziorem Kalwa. Domy nie są wyższe od pozostałej zabudowy w miasteczku, mają dwuspadowe dachy pokryte dachówką ceramiczną, dobre proporcje, plan prostokąta, nieprzeskalowane facjaty dachowe. Inne przykłady nowej architektury nawiązującej do tradycyjnego budownictwa widać także m.in. w Gałkowie, Piaskach, Sztynorcie czy w Jaśkowie pod Piszem. A na Warmii np. w Surytach koło Lidzbarka Warmińskiego, Stawigudzie czy Pluskach, gdzie powstało osiedle domów zaprojektowanych przez olsztyński Pantel.

– Fakt, że jesteśmy właścicielami działki, nie znaczy, że dom, który wybudujemy i jego otoczenie, należy tylko do nas – podkreśla Tomasz Lella. – Budując bez szacunku dla tożsamości miejsca robimy to ze szkodą dla wszystkich. Jestem zwolennikiem budowania pierzei domów w podobnym stylu, zespołu urbanistycznego. Takie powstały też np. pod Giżyckiem czy w Rusi i stały się wizytówką gminy. Wartość krajobrazu i jego elementów automatycznie rośnie.

Zrozumieliśmy, że nowe nie musi rywalizować z dawnym i powodować utraty wartości kulturowych. Połączenie tradycji z nowoczesnością jest możliwe

Krajobraz z historią- zanikanie świadectw dawnych czasów

Zanikanie historycznych budynków w miastach Warmii i Mazur jest znacznie bardziej „medialne”. Przykładem jest wieloletni spór o modernistyczny dworzec kolejowy w Olsztynie. Większość architektów i historyków była przeciwna zrównania go z ziemią.

– Może brzydko się starzał, ale to był ciekawy dworzec, świadectwo naszych czasów – przyznaje dr Liżewska. – Uważam, że burząc go popełniono błąd. Podobnie przebudowując słynny Dukat w centrum Olsztyna który stracił swój modernistyczny sznyt.

– Utopiliśmy miliony na wyprucie zdrowej konstrukcji dworca, zamiast przeznaczyć je na modernizację, nowe technologie – dodaje Grzegorz Dżus. – Nie tworzy się historii miasta burząc budynek co kilkadziesiąt lat. Od 1945 roku będzie to już czwarta forma dworca, a za parę dekad będziemy jeździć do innych krajów podziwiać przykłady takiej modernistycznej architektury.

Podobnie architekci myślą o idei zlikwidowania tzw. „Szubienic” – pomnika Xawerego Dunikowskiego. – Wystarczyłoby zmienić jego kontrowersyjny kontekst i zamiast unicestwiać dzieło artysty będące istotną częścią krajobrazu miasta, stworzyć ku przestrodze następnych pokoleń miejsce upamiętniające grozę komunizmu – twierdzi Grzegorz Dżus. – Swego czasu otrzymaliśmy nagrodę specjalną w konkursie architektonicznym za projekt Red Terror Muzeum w Tallinie. Tam stalinowska katownia zostanie zachowana. Wyburzenie to zawsze najprostsze rozwiązanie.

– Patrzę na ten pomnik jak na dzieło sztuki wybitnego rzeźbiarza. Można go np. obudować szkłem, zrobić tu pawilon wystawowy – rzuca pomysł Tomasz Lella. – To, że artysta tworzył w innych realiach nie znaczy, że mamy niszczyć rzadkie dzieło.

Od pięciu lat pracownia Dżus GK Architekci walczy też o wyeksponowanie średniowiecznej rondeli przy Wysokiej Bramie w Olsztynie. Projekt jest gotowy i czeka na realizację, która jednak wciąż trafia na kolejne przeszkody. – Uporządkowanie centrum i odsłonięcie fortyfikacji, które pamiętają czasy Kopernika, to dodatkowa wartość dla miasta. Nie mamy w Olsztynie aż tak wielu zabytków więc warto odsłonić w panoramie miasta to co mamy ukryte pod ziemią – przyznaje architekt.

Bryły z cegły i ceramicznej dachówki komponujące się z zielenią Warmii i Mazur to jeden z najbardziej malowniczych elementów tutejszego krajobrazu. Układ przestrzenny wsi i miasteczek, w których dominowały te elementy, przez wieki kształtowała logiczna i spójna struktura wpisana w naturę.

Architektura Warmii i Mazur – niewykorzystany potencjał w Olsztynie

W stolicy regionu wciąż drzemie niewykorzystany potencjał do tworzenia nowych przestrzeni mieszkalnych i biurowych w XIX-wiecznych budynkach powojskowych.

– Podczas dogrywania warunków kupna pierwszego koszarowego budynku w kompleksie nad jeziorem Długim, ówczesny szef Agencji Mienia Wojskowego zapytał mnie: „a co pan będzie robił w magazynie mundurowym?” – wspomina Grzegorz Dżus. – „Stworzę mój dom, pracownię” – odparłem. Potraktował to w kategorii żartu. Niewiele osób jeszcze dwie dekady temu czuło potencjał takich miejsc, a to przecież sól tej ziemi. Zamiast tworzyć osiedla w szczerym polu, wykorzystajmy w pierwszej kolejności już istniejące obiekty, bo to jest właśnie część tego dziedzictwa.

XIX-wieczny zespół koszarowych budynków w bliskości jeziora, lasu, a jednocześnie bezpośrednim sąsiedztwie centrum, to przestrzeń którą według architektów i historyków powinnyśmy chronić za wszelką cenę.

– Mieliśmy do niedawna rzecz unikalną – zachowaną w praktycznie niezmienionej formie, wzdłuż dawnej ulicy Artyleryjskiej panoramę całego kompleksu: koszary piechoty, artylerii, koszary kawaleryjskie – wylicza Grzegorz Dżus. – Nagle wbrew wszelkim zasadom, pośród tej substancji deweloper realizuje zespół mieszkaniowy, który kompletnie demoluje tę przestrzeń. Panoramę tej części miasta tracimy na zawsze, a w tym samym czasie sąsiadujące z nową zabudową pozostałości budynku ryglowego dogorywają. Ratowanie zlokalizowanego przy ul. Bohaterów Monte Cassino arsenału artyleryjskiego jest zablokowane przez biurokratyczne absurdy. Jeśli nie będzie presji społecznej na chronienie krajobrazu kulturowego, same protesty architektów nie pomogą. Podczas rewitalizacji Stajni Dragonów przy ul. Gietkowskiej zachowaliśmy nadpalone cegły, inskrypcje stacjonujących tu żołnierzy czy ślady pozostawione po serii z karabinu maszynowego. To namacalna historia tych ziem, świadectwo dla kolejnych pokoleń. Mamy okazję poznawać ją na żywo, a nie tylko czytać potem o niej w książkach.

W stolicy regionu wciąż drzemie niewykorzystany potencjał do tworzenia nowych przestrzeni mieszkalnych i biurowych w XIX-wiecznych budynkach powojskowych. Na zdjęciu zrewitalizowany budynek Koszar Funka.

Tekst: Beata Waś

Foto archiwum własne redakcji, archiwum własne Pantel Studio, archiwum własne I. Liżewska