1026 km przeprawy przez najdziksze góry Kanady. Podwójny trawers: 634 km samotnie, 392 km z partnerem. O kolejnym wyzwaniu sportowym pisze podróżnik Marcin Gienieczko z Kętrzyna. Start wyprawy 23 lipca.

W trakcie planowania i negocjacji z innymi, w przygotowaniach do kluczowego etapu stałem przy swoich zamierzeniach. Postanowiłem realizować zadania według własnego scenariusza, jedynie informując, że w taki czy inny sposób zostaną wykonane. Pokazując rzeczywistość jaka mnie czeka, nie jedynie deklarując inicjatywę i innowacyjność. Zmierzę się z największym jak dotychczas, sportowym wyzwaniem życia. „Człowiek  młody musi być silniejszy od warunków jakie zastał. Musi przez te warunki się przebić. Siła przebicia nie jako talent kombinowania ale jako siła tkwiąca w człowieku. Wynikającą z jego wartości wobec której wszyscy musza zamilknąć” – te słowa Jana Pawła II będą mi towarzyszyć. Ruszam aby przejść w stylu sportowym najdziksze miejsce  w północnej Kanadzie – góry Mackenzie. Koszt takiego przedsięwzięcia? 25 tys złotych. Zarobiłem kasę pracując na statku.

Jak przejść dziki region i go pokazać? We współczesnej eksploracji liczy się monitoring projektu. Zwłaszcza kiedy ma charakter sportowy. Wyprawa będzie monitorowana przez dwa nadajniki satelitarne GPS tak zwane „ Spot” oraz dodatkowo przez  jeden nadajnik In Reach. Wszystko po to, aby przedstawiać  każdy krok zrobiony w trakcie tej wyprawy na żywo. Czyli co 10 minut aktualna pozycja z zapisem przejścia i pozycji na szlaku.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Strona dedykowana temu projektowi;

http://www.gienieczko.pl/tracking/canol2017/

http://solo-mackenzie.blog.pl/

Stronę przygotował Kacper Jurak, informatyk i spec od takiej działalności. Wcześniej  przygotował i opracował program, który monitorował przepłynięcie Amazonki.  Trasa była monitorowana przez dwa nadajniki. Dotychczas żadna z wcześniejszych ekspedycji na Amazonkę nie miała i nie ma takiej dokumentacji.

http://www.gienieczko.pl/tracking/amazon/

http://www.gienieczko.pl/tracking/norway2017/

DCIM100GOPROGOPR0744.

Czym jest taki nadajnik i czemu podróżnicy się na niego decydują? Jednym z powodów, dla których za cel naszych podróży wybieramy bezludne i dzikie rejony świata, jest ich niedostępność i izolacja od cywilizacji. Paradoksem tych wyborów jest nasza potrzeba pozostania w kontakcie ze światem, od którego uciekamy i możliwość wezwania pomocy w sytuacji kryzysowej. Nadajniki Spot umożliwiają wysłanie kilku predefiniowanych wiadomości, wraz z pozycją geograficzną do wcześniej zdefiniowanych odbiorców. Najpopularniejszymi systemami opierającymi się na technologii satelitarnej jest  SPOT. Oferuje możliwość wezwania pomocy, wysłania informacji typu „OK” oraz wysyłania tzw. trackingu w trybie live. Każda wiadomość zawiera jednocześnie pozycję GPS, która umożliwia łatwe zlokalizowanie nadawcy, zarówno przez służby ratownicze, jak i prywatnego odbiorcę. We współczesnej eksploracji obok dokumentacji fotograficznej czy filmowej nadajnik Spot spełnia role dokumentacji projektu dzień po dniu.

Zobacz jak realizowane były moje dotychczasowe projekty:

– przepłyniecie w canoe największej rzeki Syberii Leny. Projekt również relacjonowany był za pomocą   nadajnika Spot. Tak samo był realizowany „Projekt Amazonka 2015”sprawdź

– przepłyniecie Bałtyku w canoe z Bornholmu do Darłowa  sprawdź

– Kanada,  przepłyniecie pontonem rzeki Jukon na szlaku Whitehorse – Dawson (740 km) sprawdź

– Triathlon Ameryka Poludniowa  TABELKA Z KILOMETRAŻEM

Oprócz  przygotowań technicznych, bardzo ważna jest też strategia dietetyczna. Jestem zwolennikiem diety wysokowęglowodanowej, bo sprawdza się w moim przypadku najlepiej. Zresztą to badania pokazują, że w sportach i wszelkich aktywnościach wytrzymałościowych, dieta z wysoką zawartością węglowodanów(8,5g/kg masy ciała) zdecydowanie przyspiesza regenerację organizmu. Krótko mówiąc – dzięki temu mam więcej energii i wystarcza mi jej na dłużej. Dieta wysokotłuszczowa byłaby dla mnie w tym wypadku trudniejsza ze względu na teren gór i dostepność zywności. Oczywiście na wyprawach głównie skupiam się na żywności liofilizowanej, ze względu na ich niską wagę, ale też szybkość przygotowania posiłków.
W tym roku postanowiłem dokonać drobnej zmiany jeśli chodzi o śniadania. Zwykle wybierałem torebkę liofilizowanej owsianki, zalewałem wodą i gotowe. Tyle, że po niej byłem dalej głodny, musiałem poprawić dwoma czy trzema batonami, żeby poczuć sytość. Dietetyk, z którą współpracuję, przygotowała mi domowe bogate owsianki oraz eksperymentalnie coś, co się zwie granolą. Dla mnie to nowość, bo dotąd niespecjalnie przywiązywałem wagę do tego co jem. Granola tym się różni od zwykłej owsianki, że jest opiekana z dodatkiem oleju i miodu, dlatego ma chrupiącą i słodką strukturę. Jest bardziej kaloryczna od zwykłej owsianki, co dla mnie ma istotne znaczenie. Dbać o linię będę po wyprawie:)

Skład mojej śniadaniowej granoli wyprawowej, to: płatki owsiane, żytnie, otręby, wiórki kokosowe, sezam, chia, miód, cynamon, imbir, olej kokosowy, daktyle, żurawina, orzechy, pestki słonecznika, dynii, śliwki suszone, rodzynki. Wszystko to podpieczone ok. 50 min w piekarniku 160 stopni. Mam to poporcjowane 200 g-1 porcja. Zalewam mlekiem i gotowe.

Zachęcam do spróbowania i zapraszam do kibicowania.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA