Albo weźmiesz się wreszcie za remont łazienki, albo poproszę kolegę z pracy – ten niewinny szantaż słyszał pewnie niejeden mąż. Zamiast jednak gnać do sklepu budowlanego po niezbędne akcesoria, gdzie zapłacimy majątek, wybierz wariant ekonomiczny. Ramirent wypożycza wszystkie potrzebne narzędzia i maszyny budowlane, od wiertarki po dźwig. Bo żona – na szczęście! – co niedzielę remontu nie żąda.

Oto moje zabawki – Małgorzata Olkowska, menadżerka oddziału Ramirent w Olsztynie, wprowadza mnie do hali, gdzie znajdują się kosiarki, osuszacze powietrza, odkurzacze budowlane i setki innych narzędzi. Potem prezentuje plac na którym stoją zagęszczarki, walce, podnośniki.

Patrząc na ten zestaw, myślę o zagraconych garażach ojców i dziadków – co za ulga dla współczesnego faceta. Wreszcie nie trzeba tego trzymać pod własnym dachem. 

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Ramirent to marka stworzona w Finlandii. – Skandynawowie już dawno zrozumieli, że absurdalne jest kupowanie i składowanie w domu narzędzi, których używamy tak rzadko – opowiada Małgorzata. – Przecież nie biegniesz do sklepu po kserokopiarkę, gdy raz w roku masz zrobić ksero rocznej deklaracji podatkowej. Dzisiaj pożyczamy na ulicy rowery, a nawet samochody na minuty. Europa Zachodnia czuje ten trend, w Polsce dopiero rozkwita. 

Pewnie dlatego, że Polacy ciągle są niewolnikami chęci posiadania, lubią, gdy jest ich i tylko ich. Ale sporo osób idzie w ślady zachodnich społeczeństw – Ramirent ma już w Polsce ponad 40 oddziałów, a ich sprzęty liczy się w grubych tysiącach. Gdybyśmy tylko zsumowali wysokość wszystkich podnośników, to nie doścignęłoby ich nawet tuzin najwyższych budynków świata – Burdż Chalifa w Dubaju – ustawionych jeden na drugim.

Małgorzata Olkowska w „swoich zabawkach” orientuje się lepiej niż moja córka w kolekcji kucyków my little pony. Nie chcę wyjść na niewolnicę stereotypów, ale to pytanie aż ciśnie się na usta: czego kobieta może szukać w budowlance?!

– Nie obowiązuje mnie żaden dress code – śmieje się Małgorzata. – Nie muszę co rano kręcić loka, wchodzę w męskie środowisko i jestem sobą. Choć nie ukrywam – początki były zabawne. Dekadę temu kobietę na budowie traktowano jak zjawisko paranormalne, co zobrazuję jednym przykładem. W naszej firmie mamy bardzo wysokie standardy obsługi klienta. Zanim wydamy maszynę, musimy szczegółowo przeszkolić z jej obsługi. Przyjeżdżam więc na budowę z maszyną, próbuję wytłumaczyć zasady użytkowania, ale majster mi przerywa: „dziecko, ja takich maszyn używałem, gdy ty w przedszkolu bułkę z masłem jadłaś”. I nie daje sobie nic wytłumaczyć, bo przecież baba nie będzie mówiła, jak ma żyć. Wsiadam więc w auto i ledwo przekraczam bramę wyjazdową, dzwoni telefon. Reklamacja. Maszyna nie działa. Wracam. Patrzę. No tak – nieodkręcony kran paliwa. 

Ale ta sytuacja się zmienia – kobiet na budowach przybywa, a Małgorzata nie jest już jedyną menadżerką w Ramirencie, choć niedawno w Olsztynie była pierwszą kobietą, która ubiegała się o uprawnienia na podnośnik. Na jej egzamin przyjechał sam dyrektor Urzędu Dozoru Technicznego, aby się upewnić, że aspirantka do obsługi podnośnika rzeczywiście ma kompetencje. Miała. Odpowiedziała na pięć pytań, mimo że zwykle egzaminy kończą się po udzieleniu trzech prawidłowych odpowiedzi. 

Olsztyński Ramirent pod wodzą Małgorzaty Olkowskiej to kwartet specjalistów. Mechanicy Maniek i Paweł są jak ogień i woda – jedyne co ich łączy, to pasja wędkarska i pełen profesjonalizm. Jeden kocha auta, drugi woli motory. Maniek niezwykle poukładany, ale za to temperamentny, Paweł z dozą chaosu, lecz oaza spokoju.

Klient może być pewien, że otrzyma sprzęt wraz z ubezpieczeniem od ewentualnych usterek, szczegółową instrukcję obsługi (i nie mówimy o książce, ale o osobistym szkoleniu), a w razie konieczności również serwis. Co więcej – gdy zajdzie taka potrzeba – chłopaki zawsze ruszą na ratunek. 

Tak było kilka lat temu w Ostródzie, kiedy jeden z szefów budowy na koniec dnia pożegnał załogę, po czym jeszcze wszedł na podnośnik, poszybował w górę i tam… utknął. Zerwał się wiatr, zaczęło padać, a wokół żywego ducha. Nie było komu włączyć awaryjnego trybu opuszczania. Gdyby nie Maniek, który udzielił przez telefon instrukcji przywołanemu pracownikowi ochrony, człowiek spędziłby noc kilkadziesiąt metrów nad ziemią. 

Nieformalnym trzecim specjalistą od budowlanego asortymentu jest Damian. Cena i parametry sprzętu to mało – o wynajmowanych narzędziach wie wszystko.

Najmłodsza w zespole Asia, która została przysłana przez urząd na staż, już w progu powiedziała: „ja się do tego nie nadaję, jednak wychodzę”. Klientów obsługuje już drugi rok i stała się pewną siebie frontwoman w Ramirent. Ona jest pierwszym kontaktem i to do niej zwracają się klienci, którzy potrzebują maszyny, ale nie chcą jej mieć na własność:

– Pani Asiu, po co mi przechowywać, konserwować, naprawiać, jeśli mam was pod ręką? – mówią. 

– Przemawia przez nich praktyczność i oszczędność. Współczesny mężczyzna nie musi mieć już własnej wiertarki, żeby czuć się macho – komentuje Małgorzata.

– A pamiętasz swój pierwszy tydzień w Ramirencie? – zagaduję na koniec szefową olsztyńskiego oddziału. 

– To było dwanaście lat temu. Nigdy nie zapomnę zakłopotania mężczyzn, kiedy musieli z siebie wykrztusić, że przyszli po… wibrator. 

Budowlany, rzecz jasna.

Tekst: Aga Kacprzyk, Słowo Daję, obraz: archiwum Ramirent, M. Bartoszewicz

Ramirent

Olsztyn, ul. Towarowa 17i

tel. 89 67 95 405, +48 607 171 482 

www.ramirent.pl