„Royal czekoladowy” to więcej niż słodycz. To doznanie. U góry delikatny i zmysłowy, u podstawy ekscytująco chrupki. Ten torcik to kultowy wyrób cukierni „Słodycz tej krainy” na olsztyńskiej starówce. Zobaczmy, co kryje się za kulisami najsłodszej firmy w mieście, która obchodzi swoje 40. urodziny.

Pustynia Gobi ponad 2000 lat temu. Pod osłoną nocy bezkresne piaski przemierza grupa Mongołów. W bukłakach przyczepionych do siodeł przewożą śmietanę, jako napój bardziej kaloryczny niż mleko. Bukłaki rytmicznie podskakują, a z racji tego, że w nocy temperatura spada tam znacznie poniżej zera, powstaje w nich naturalny frezer.

Śmietana ulega napowietrzeniu i nie mogąc zamarznąć w jednolitą bryłę, zaczyna strukturą przypominać dzisiejsze lody.

Technikę tę opisali pierwszy raz i usprawnili Chińczycy, którzy w już murach pałacu dynastii Tang raczyli się deserem zrobionym z wody, mleka, mąki i kamfory. Od tamtego czasu lody stały się najpopularniejszym chłodzącym deserem na świecie.

Przesuwając oś czasu i zmieniając lokalizację, docieramy do Olsztyna równo 40 lat temu. Tu jeden z pracowników państwowego zakładu cukierniczego rzuca pracę, aby otworzyć własną cukiernię. – Tata stworzył miejsce, w którym powstają lody zrobione wyłącznie z naturalnych, najwyższej jakości składników. Do tego przygotowanych z niepowtarzalnych przepisów – wspomina Małgorzata Bronicka, która wspólnie z mężem Andrzejem od kilkunastu lat prowadzi cukiernię „Słodycz tej krainy” przy ul. Kołłątaja 23 na olsztyńskiej starówce. – Wedle tej idei funkcjonujemy do dziś. Nieustannie pracujemy nad nowymi przepisami, poszukujemy najlepszych składników, najnowszych urządzeń.

Potwierdza się to, zaglądając do części produkcyjnej cukierni. To tu powstają wszystkie ciasta, torty, lody i inne desery, które można znaleźć za ladą.

– Część olsztyńskich cukierni zamawia słodycze w innych zakładach. Przez to nie mają wpływu na ich jakość – mówi pan Andrzej. – Dzięki własnej produkcji mamy pewność, że wszystko jest świeże i zrobione z najlepszych dostępnych składników. Dodatkowo oszczędzamy na transporcie, więc możemy tę jakość zaoferować za rozsądną cenę. Ta rzetelność się opłaca, dzięki niej od lat mamy mnóstwo stałych klientów, którzy nam ufają.

Właściciele cukierni raz na jakiś czas korzystają z tego zaufania, proponując klientom nowe smaki. Przy tworzeniu przepisów ich wyobraźnia nie zna granic. – Na święta stworzyliśmy lody o smaku piernikowym. Przy okazji święta św. Patryka lody o smaku piwa Guinness – wspomina właściciel cukierni. – Cały czas poszukujemy nowych smaków i wprowadzamy je do sprzedaży. Część z nich, tak jak tort „Royal czekoladowy”, stają się kultowe. Ale żeby znaleźć taki przepis, trzeba czasem wielu prób. Pani Małgorzata dodaje: – Czasem wykonujemy jakiś przepis codziennie i to tygodniami, ale jakoś do efektu nie jesteśmy przekonani. Wracamy do niego czasem nawet po kilku miesiącach i nagle trafiamy. Udaje się stworzyć coś wyjątkowego – mówi pani Małgorzata.

– Jednak to połowa drogi, bo musimy nauczyć się powtarzać ten przepis. Wtedy wprowadzamy słodycz do sprzedaży. I jak widać po naszej ladzie, znaleźliśmy już całkiem sporo przepisów, które olsztynianie uwielbiają.

Rozmawiamy w cukierni już półtorej godziny. Na coś słodkiego przyszło w tym czasie kilkunastu klientów.

A to dopiero przedpołudniowa pora w środku tygodnia. – Ludzie nadal uczą się spędzania czasu poza domem. Narody południowe mają to we krwi. Podróżując po Europie, byliśmy w szoku, jak wiele starszych osób spędza wieczory w środku tygodnia poza domem, w restauracjach, kawiarniach, cukierniach – opowiada Andrzej Bronicki. – Nasze społeczeństwo jest bardziej domatorskie. Wynika to pewnie z zamożności, ale też z kultury. Myślę jednak, że powoli się to zmienia i coraz częściej wychodzimy.

Wcale się nie dziwię, że olsztynianie chętnie zaglądają do tej cukierni. Przeglądam cennik: ciastko toffi niecałe pięć złotych, torcik jagurtowo-malinowy niecałe siedem, a kultowy „Royal czekoladowy” osiem. To chyba wciąż najtańszy sposób na słodką chwilę.

Tekst: Michał Bartoszewicz
Obraz: Joanna Barchetto