Wszystkim tym pasjonatom, którzy naprawdę kochają swoje piękne samochody.

Najnowszy Mercedes klasy S, którym jeszcze nie jeździł nawet właściciel, został przywieziony tu na lawecie prosto z salonu. Lśniący kolos za pół miliona jest dopiero bazą do stworzenia efektu ostatecznego. Po nałożeniu ceramicznej powłoki będzie kłuł w oczy nie tyle swoim bogactwem, co krystalicznym lakierem.

Car detailing to luksusowa kosmetyka dla samochodów, której ulega coraz większa grupa pasjonatów. Nie należy mylić jej z typowym umyciem i nawoskowaniem nadwozia. Ani z popularną polerką kojarzoną zwykle z godzinnym zabiegiem u lakiernika. – My pracujemy nad samochodem nawet tydzień – mówi Mateusz Rozwadowski, właściciel Bling Factory. Ta olsztyńska firma specjalizuje się w kosmetyce premium i jako jedyna w regionie oraz nieliczna w kraju, posiada certyfikat uprawniający do aplikacji ceramicznej powłoki Nanoshine Ceramic Pro Strong 9H. Dzisiaj nie ma na świecie lepszej technologii zabezpieczenia lakieru. Tworzy pancerz ochronny, który potem izoluje lakier od prozy życia: otarć, rys, promieni UV, ptasich odchodów, soli drogowej, utleniania, kwaśnych deszczy, czy agresywnej chemii samochodowej.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Klienci jeszcze przed wydaniem auta z salonu decydują się na taki zabieg, by powłoką pokryć dziewiczy lakier. W używanych samochodach poprzedzone jest to doprowadzeniem nadwozia do stanu fabrycznego. Sam wstęp przypomina procedurę jak u pacjenta przed operacją: diagnoza stanu i grubości lakieru, dokładne mycie, dekontaminacja i glinkowanie, które usuwają z lakieru wszystko poza… lakierem. Jeśli jest potrzeba, do akcji wkracza spec od likwidowania z nadwozia wgnieceń metodą nielakierniczą. Zostaje jeszcze odpowiedni szampon, suszenie i można zabierać się do zabiegu usuwania rys i zniszczeń lakieru. Mikrorys szuka się w błysku specjalnych lamp. Wychwytują nawet to, czego gołe oko w dziennym świetle nie jest w stanie wyłapać. Mateusz: – Pracowaliśmy niedawno nad luksusowym Mercedesem SL z 20-letnim lakierem. Osiągnięcie zamierzonego efektu kosztowało nas dwa tygodnie pracy, ale gotowy wóz ugiął nogi właścicielowi.

W firmie panuje jedna żelazna zasada: pracują tylko nad jednym samochodem. Bo jeśli stałyby choćby i dwa, to i tak jednemu nie można się w pełni poświęcić. Specyfika pracy wymaga też pewnych cech osobowościowych: należy być precyzyjnym, wręcz pedantycznym i nie walczyć z czasem kosztem efektu. Jeśli klient nie chce zostawić auta na wymagany okres, nie zostawi go tu w ogóle. W Bling Factory bowiem są świadomi tego, że prędzej czy później przyszedłby taki moment, iż coś by im umknęło. Samo pracowanie nad wnętrzem to jak jubilerska robota – pędzelkowanie wszelkich zakamarków ze specjalnym środkiem, a potem nakładanie dresingu, by wydobyć fabryczny koloryt detalu.

Repertuar luksusowych kosmetyków do aut wygląda równie bogato co ich cennik. Zdarzają się woski do lakierów, których fiolka kosztuje kilka tys. zł. Ale po zmierzeniu połyskometrem, nawet i takie woski przegrywają z lakierem pokrytym powłoką ceramiczną.
Coraz więcej nowych aut przyjeżdża też na zabezpieczenie ceramiczną nanopowłoką skórzanej tapicerki. Izoluje od brudu i wilgoci oraz chroni jednocześnie przed przebarwieniami od ubrań i zapobiega wycieraniu i spękaniu wierzchniej warstwy.

Pasjonatów samochodowego piękna serwującym autom kosztowne SPA, stale przybywa. – Najwdzięczniejsze w naszej pracy jest to, że ludzie czasem płacą naprawdę ciężkie pieniądze, ciesząc się przy tym jak dzieci – dodaje Mateusz. – Bo właśnie zobaczyli efekt na stojącej obok maszynie.

Tekst: Rafał Radzymiński
Obraz: Joanna Barchetto