Jest magnezja na dłoniach, pot na czole, a siniaki i otarcia na całym ciele. No i jest rurka. A gdzie seks?

Półnagie kobiety wijące się wokół chromowanych rurek, kolorowe reflektory, erotycznie brzmiąca muzyka i podniecenie wibrujące w powietrzu – nie tak wyglądają zajęcia pole dance.
– Historycznie ten sport wywodzi się od striptizu przy rurce, ale nasze zajęcia to gimnastyka sportowa z użyciem rury – mówi Anna Fredo, instruktorka pole dance w Kinetic Fitness Club.

– Zaczęło się na początku XX wieku w Kanadzie. Jedną z atrakcji cyrków jeżdżących od portu do portu były dziewczyny, które w przerwach między występami, tańczyły przy rurce podtrzymującej sklepienie namiotu. Właściciel jednego z klubów portowych po wyjściu z takiego pokazu kazał zamontować rurę w swoim klubie. Tańczyła przy niej jedna z barmanek. Atrakcja tak spodobała się klientom, że rurki momentalnie pojawiły się w barach na całym wybrzeżu. A ponieważ każda tancerka chciała mieć wyjątkowy układ, z czasem pokazy przerodziły się w gimnastykę sportową.

Dziś pole dance to pełnoprawna dyscyplina sportowa, z federacjami, turniejami, reprezentacjami krajów i mistrzostwami świata. Nad rozwojem tego sportu w naszym kraju czuwa Pole Dance Sport Polska. Ale to wciąż temt tabu, jak niegdyś tatuaż. Choć dzięki temu, że pole dance coraz częściej pojawia się w mediach i uprawiają go celebryci, ludzie powoli się z nim oswajają.

Kim są kursantki? Pracują w urzędach, szkołach, prowadzą firmy, noszą biurowe ubrania i upięte elegancko włosy. Na zajęcia w Kinetic Fitness Club w Olsztynie i Ostródzie uczęszcza około 90 kobiet. Przy zapisywaniu myślały, że będzie w nich więcej seksu. – A która z nas nie chce raz na jakiś czas poczuć się jak niegrzeczna dziewczynka i potańczyć przy rurce? – zdradza Monika. Sama jednak szybko przekonała się, że pole dance z erotyką ma niewiele wspólnego.

Monika jest urzędniczką z Olsztyna, tuż po trzydziestce. Nazwiska nie zdradzi, bo wie, że rodzina nie pochwaliłaby jej zainteresowania. Mała córka też nie wie co ćwiczy mama.
– Nie wyobrażam sobie, że moje dziecko w przedszkolu wypali: mamusia wieczorami tańczy przy rurce. A to jest bardzo wymagający sport, który pięknie ujędrnia ciało. Dostarcza siły i ciekawej formy ruchu. I przede wszystkim sprawia, że dwa razy w tygodniu zapominam o całym świecie.

Kursantek, które nie ujawianiają swoich popołudniowych zajęć, jest dużo. – Wie o nich mój mąż i przyjaciółki.
W pracy się tym nie chwalę. Myślę, że starsi członkowie mojej rodziny też byliby w szoku – przypuszcza Dominika, nauczycielka, pole dance trenuje od pięciu miesięcy. – Powiedzieć o tym przy rodzinnym obiedzie to trochę jakby przyznać się: jestem lesbijką.
Pierwsza faza kursu to praca nad techniką i gibkością. Ciało staje się sprawniejsze, silniejsze, rozciągnięte. – W pole dance angażuje się mięśnie, których na co dzień nie wykorzystujemy. Dziewczyny mają coraz większą kontrolę nad ciałem, uświadamiają sobie istotę poprawnej postawy. Po kilku zajęciach opowiadają mi, że chodzą bardziej wyprostowane, stąpają lekko, kobieco. Gorset mięśniowy pięknie napięty, brzuch wciągnięty, klatka do przodu – zaletami Ania sypie jak z rękawa.

Po zajęciach pozostaje nie tylko dobry nastrój, ale czasem i siniaki na nogach, otarcia, a zakwasy bywają straszne. Mimo to 90 procent kursantek, które jesienią zaczynały zajęcia, ćwiczy do dzisiaj.

Ania: – Na początku trenujemy figury obrotowe głową do góry. W kolejnych tygodniach ćwiczymy figury w powietrzu i do góry nogami. Jeśli opanujemy technikę i potrafimy wykonać kilka figur, zaczyna się choreografia. I tu już może być trochę seksu.
Wreszcie Ania zauważyła we mnie więcej entuzjazmu. I dalej opowiada: – Najchętniej kobiety tańczą układy modern, liryczne, pole art. To taki teatr jednego aktora przy rurce, coś pięknego. Polecam obejrzeć
w internecie.

No to oglądam. Heidi Coker, mistrzynię świata Pole Art 2013 oraz Oony Kivelä, mistrzynię sprzed dwóch lat. Seksu brak, ale piękno ruchu i akrobatyka rekompensują to z nawiązką.
Wygrzebałem też coś dla pań. Polecam występy Stevena Retchless”™a. – No właśnie, dlaczego na zajęciach nie ma ani jednego faceta? – zainspirowany pokazem Stevena rzucam Ani pytanie. – Wstydzą się. Uważają, że to nie męskie. Ale w dużych miastach coraz więcej mężczyzn trenuje już pole dance.

Na odchodne podciągam się na rurce. No i co dalej?

Tekst: Michał Bartoszewicz
Obraz: Joanna Barchetto