Może i jest to szalony pomysł, by próbować zaszczepić w Polakach fascynację do wyśmienitej jakości konsumowanego mięsa, ale ta marka właśnie podjęła się takiej misji. Zapraszamy na ucztę z Crazy Butcher.

Zacznijmy po królewsku. Przeszło sześć dekad temu królowa Elżbieta założyła hodowlę bydła mięsnego Highlander Cattle. Tę słynną północnoszkocką rasę hoduje oczywiście w swojej szkockiej posiadłości przy zamku Balmoral, letniej rezydencji Windosorów. Dwór królewski jada mięso wyłącznie z własnego chowu, bo i jego jakość jest niepodważalna, i walory smakowe nieporównywalne. Highlandery cechuje bowiem powolny przyrost tkanki mięsnej, ich mięso ma pożądaną marmurkowatość, soczystość, szlachetny smak oraz niską zawartość tłuszczu i cholesterolu. Bydło chowane jest w całkowicie naturalnych warunkach przez okrągły rok, odżywia się naturalnie, a cała hodowla prowadzona jest z najwyższą etyką. I oto cała tajemnica smaku.

Podobne zasady wyznaje Filip Weka, twórca marki Crazy Butcher (na zdjęciu), która swoje korzenie ma na Warmii i Mazurach. – Podczas studiów w Anglii zafascynowałem się tym, jak wysoki poziom wiedzy mają przeciętni Anglicy o mięsie. Że znają dobre rasy bydła, owiec i świń, że na każdym rogu jest prawdziwy rzeźnik i że Brytyjczycy są dumni z tego, że ten brytyjski rzeźnik jest ich znakiem jakości. W Polsce niestety, większość rynku przejęły wielkopowierzchniowe sklepy i mimo że hoduje się u nas dobrej jakości mięso, to przeciętny konsument prawie w ogóle nie ma do niego dostępu. Najczęściej kupuje on więc w markecie mięso w niskiej cenie, które jest również niskiej jakości – zaczyna opowiadać Filip.

KLIKNIJ, aby posłuchać naszego podcastu
MADE IN Warmia & Mazury Podcasts

Jest rodowitym Warmiakiem i, jak podkreśla, w jego przypadku nie jest to bez znaczenia. To właśnie w naszym regionie zlokalizował swoją nieprzeciętną hodowlę. Na półtora tysiąca hektarów jednego z najpiękniejszych zakamarków Warmii i Mazur hoduje szlachetne rasy bydła, gwarantując im takie warunki, w jakich „rośnie” najwyższej klasy mięso. Być może już wkrótce zagości tam bydło z hodowli samej królowej Elżbiety.

Ale na mazurskiej farmie wyspiarska jakość już jest obecna. Najwięcej można tam spotkać bydła rasy Aberdeen Angus zakupionego w Szkocji od jednego z najbardziej cenionych w świecie hodowców. Właściciele Crazy Butcher jako jedyni w Polsce hodują też na Warmii i Mazurach czystej krwi bydło Wagyu, słynnej japońskiej rasy z której pochodzi m.in. jeszcze słynniejsza wołowina Kobe. Wagyu to Rolls-Royce wśród wołowiny. Niemal dosłownie, bo gdyby wziąć kilogram najlepszego samochodu świata, to kosztowałby właśnie tyle co kilogram topowego mięsa Wagyu.

Filip Weka planuje stworzyć na Warmii i Mazurach centrum hodowli tej japońskiej rasy. Zainteresowanie wołowiną Wagyu na Zachodzie jest ogromne, ale właściciel Crazy Butcher wierzy, że i Polacy ulegną jej walorom.

Ambitne plany już po części zrealizował. – Już teraz jako jedyni w Polsce prowadzimy rozród krów metodą in vitro – zaznacza z dumą. – Mamy laboratorium, które się tym zajmuje i wiemy, że możemy tym zrobić niebywałą przewagę. Jeszcze nikt w kraju tego nie robi.

Na wołowinie świat Crazy Butcher się jednak nie kończy. W hodowli mają również rasy świń: węgierskie Mangalice oraz brytyjskie Berkshire i Tamworth. Do tego owce rasy Texel i rodzima Pruska Skude.

Pierwszy punkt sprzedaży własnego (i nie tylko własnego) mięsa otworzyli w Warszawie. Nieprzypadkowo ulokowali go w najmodniejszym dziś miejscu spotkań i zakupów stolicy – Hali Koszyki. W sklepie Crazy Butcher na pamiątkę wisi rekordowy, jak na razie, zapłacony rachunek, który opiewa na kwotę siedmiu tysięcy złotych.

Klienci cenią zakupy w Crazy Butcher nie tylko za towar, ale i za rzeźniczy kunszt, który pozawala wydobyć kwintesencję produktu. Gwarantem tego jest, ściągnięty dzięki determinacji Filipa, mistrz rzeźnictwa właśnie z Anglii, który odpowiada za wygląd oraz zawartość lady. W drugiej połowie roku zespół w Hali Koszyki poszerzy się o rodowitą Irlandkę. – Zatrudnianie Brytyjczyków to nie żadna fanaberia. Oni od pokoleń zgłębiają widzę o rzeźnictwie. Są po prostu mistrzami w swoim fachu – podkreśla Filip Weka.

Do sklepu Crazy Butcher już niedługo dołączą w Warszawie dwie restauracje. One również mają bazować na własnych wyrobach. W każdym z tych miejsc z dumą będzie też eksponowany region, w którym jest hodowane bydło. Podobnie już teraz jest w sklepie, gdzie na dużym ekranie można obejrzeć efektowne ujęcia z mazurskiej farmy i filmy z chowu zwierząt. Jak chodzą swobodnie po zielonych pastwiskach ozdobionych bajorkami, rzeczkami i lasami, na skraju których majestatyczne świnie podjadają żołędzie.

– W Anglii klienci wręcz wymagają wiedzy, skąd pochodzi sprzedawane mięso, z jakiej rasy, jak było hodowane i czym karmione – dodaje Filip. – Chcemy nauczyć Polaków właśnie takiego podejścia do konsumpcji mięsa. Z szacunku do własnego zdrowia, zwierząt i smaku produktu. Wróćmy do korzeni, kiedy to mięso było czymś wyjątkowym, wysokiej jakości ozdobą stołu. Bo dzisiejszy przemysł mięsny mocno wypaczył ten obraz. My próbujemy to zmienić i uzmysłowić ludziom, że mięsa wcale nie trzeba jeść… codziennie. Po prostu jedzmy mniej, ale lepszej jakości.

 

Tekst: Rafał Radzymiński
Obraz: Renton media i materiały Crazy Butcher

Sklep Crazy Butcher
Hala Koszyki, Warszawa, ul. Koszykowa 63
tel. 789 421 446 (sklep), 663 737 110 (współpraca)
fb/CrazyButcherWarszawa