Właśnie wylądowałeś w Szkocji. Ponieważ szybko tego miejsca nie opuścisz, powiadom znajomych o tymczasowym miejscu pobytu: Stare Miasto 29/32. Highlander Whisky Bar.
 
Siedząc na ludwikowskiej kanapie, tuż przy wejściowych drzwiach, nie sposób nie zawiesić wzroku na wiszących na ścianie kijach golfowych z torbą w szkocką kratę do kompletu. Kije mają po 60 lat i są prezentem z okazji otwarcia Highlandera. Podarował je John, znaczy Janek, właściciel Highlandera we Wrocławiu. To było 11 lat temu.
Mody w tym czasie się zmieniały, a jakość i styl wnętrz olsztyńskiego Whisky Bar starzeją się tak samo szlachetnie jak serwowane tu trunki.
 
Bez dwóch wolnych kwadransów, lepiej nie wdawaj się z barmanem w poważne dyskusje na temat whisky. Stojąca za jego plecami witryna wygląda jak milion funtów w płynie. Jak i reszta lokalu, jest autorstwa architekta Jerzego Grochowskiego.
 
Ponad 100 gatunkami whisky może pochwalić się niewiele miejsc w kraju. Podobnie repertuarem single maltów, czyli destylowanych w jednej destylarni i w całości z jednego słodu jęczmiennego whisky, uznawanych dzisiaj za trunki kolekcjonerskie. Jeśli więc jesteś koneserem najszlachetniejszego wynalazku wyspiarzy, pomyśl o zmianie adresu stałego pobytu na Stare Miasto 29/32.
 
Koncepcja Highlandera jest już bliska podziałowi Szkocji wedle „whiskowych” landów. Północny Highlands jest tu górnym poziomem, zaś południowy Lowlands – funkcjonującą od niedawna dolną częścią lokalu. Na „południe” Highlandera zwozi winda utrzymana w scenerii całego lokalu.
 
Lowlands przesiąknięty jest klimatem drink barowym, z wygodnymi kanapami, subtelnym oświetleniem i kameralną aranżacją. Tu goszczą niszowi muzycy i wyspiarski luz. Lowlands buduje atmosferę klubu konesera niczym przepustkę dla wybrańców, choć wpaść tu można na złapanie oddechu i luzu po wyczerpującym dniu. Przy tatarze po szkocku, czy po prostu przy szkotkach, czyli przekąskach serwowanych do czegoś mocniejszego.
 
Choć nie tylko paląca i dodająca wigoru whisky ma tu prawo się panoszyć. Bo kiedy szkocka raczkowała w XVIII wieku, mnisi z Grimbergen od dobrych sześciu stuleci udoskonalali recepturę swojego piwa. Dzisiaj Highlander jest jedynym miejscem w Olsztynie gdzie można degustować belgijskiego Grimbergena. Ale i Highlander też ma coś własnego zastrzeżonego. Tyle że poza lokalem. Są to beczki w kształcie kanap. Skoro whisky leżakuje minimum trzy lata w beczkach, klienci mogą posiedzieć w nich choć trzy kolejki.
 
Tekst: Rafał Radzymiński
Obraz: Joanna Barchetto